Jak joga pomaga muzykom poczuć wibracje

37-letnia Alanis Morissette znalazła się w centrum uwagi gwiazd w 1995 roku, tworząc historię rocka z Jagged Little Pill, który sprzedał się w 33 milionach egzemplarzy na całym świecie i stał się najlepiej sprzedającym się debiutanckim albumem artystki. Poprockowy hymn „You Oughta Know” ucieleśnia surowe emocje i sprzeczne uczucia odrzuconego kochanka. Chociaż disc jockerzy wypowiadali najbardziej dosadne słowa, nadali utworowi szerokie audycje radiowe, a słuchacze na całym świecie utożsamiali się z opowieścią młodego Kanadyjczyka o złamanym sercu. W tym czasie Morissette miała zaledwie 21 lat.

Jej droga do sławy była wyczerpująca i pozostawiła niewiele czasu na odpoczynek lub refleksję. Patrząc wstecz, mówi, że cieszy się, że spotkała tak wielu ludzi i świat, ale przyznaje, że tournee zraniło jej ciało i duszę. Intensywność słabła.

Pragnąc trochę czasu w samotności, ukrywała się za kulisami, w pokojach hotelowych, a nawet w toaletach - wszędzie tam, gdzie mogłaby oderwać się od szaleństwa i dostroić się do siebie. Musiała nabrać sił między występami, wywiadami i wszystkimi wymaganiami dotyczącymi jej energii, aw pewnym momencie zdała sobie sprawę, że zamiast się ukrywać, musi naprawdę się odmłodzić. „Chciałam znaleźć praktykę, która byłaby zarówno fizyczna, jak i duchowa. Joga była do tego idealna” - mówi. „Czułem się, jakbym urodził się, aby uprawiać jogę”.

Jej pierwszym posmakiem było Yoga Mind & Body, DVD nagrane przez aktorkę Ali MacGraw ze znanym nauczycielem jogi Erichiem Schiffmannem, które Morissette odkryła pod koniec trasy Jagged Little Pill. Od tego czasu próbowała wszystkiego, od Ashtangi przez Bikram po Kundalini, Iyengar, Shadow i Yin, i uczyła się z różnymi znanymi nauczycielami, w tym z Kathryn Budig, Sara Ivanhoe, Mattem Pesendianem, Nicki Doane i Eddie Modestini . Uwielbia przepływ winjasy.

Na szczęście brat bliźniak Morissette, Wade Imre Morissette, jest nauczycielem jogi i artystą kirtanowym. Jest, jak mówi, jednym z jej ulubionych nauczycieli, nie tylko ze względu na ich bliskie związki, ale także dlatego, że łączy szacunek dla tradycji z „uznaniem realiów współczesnego życia”.

Realia intensywnego życia Morissette obejmują teraz małżeństwo z raperem Mario „MC Souleye” Treadway i nowym dzieckiem, Ever Imre, urodzonym w Boże Narodzenie 2010 w domu w Los Angeles. Nowy album Morissette ukaże się tej zimy.

Od lat uprawia jogę, co było oczywiste, kiedy kołysała pełną Eka Pada Rajakapotasana (pozycja jednonogiego gołębia królewskiego) obiema rękami obejmującymi stopę w dniu jej sesji zdjęciowej. Jej mąż zaczął ćwiczyć, a ty myślisz, że to tylko kwestia czasu, zanim Ever też wejdzie na matę.

Yoga Journal: Co najbardziej lubisz w swojej praktyce?

Alanis Morissette: To daje mi świetny mikrokosmiczny obraz, jasny obraz tego, co dzieje się w moim życiu. Jeśli popycham się na macie, prawdopodobnie również zsuwam się z maty - wskazówka, aby być delikatnym. Kiedy nie ćwiczę, z mojej strony brakuje meldowania się. Sposób, w jaki podchodzę do czasu na macie, daje mi wgląd w moje potrzeby. To świetne zaproszenie, aby dostroić się do tego, co naprawdę się dzieje.

YJ: Czy wpłynęło to na twój proces twórczy?

AM: Impuls do uprawiania jogi pochodzi z tego samego miejsca, w którym rodzą się moje piosenki. Kiedy piszę piosenki lub uprawiam jogę, ciekawi mnie, co się naprawdę dzieje: co dzieje się w moim ciele? Co się dzieje w moim sercu? Co się dzieje w moim życiu? Co się dzieje w szerszym kontekście planety? Co się dzieje w ewolucji świadomości? Co się dzieje w moim kolanie? To wszystko to ten sam mięsień ciekawości.

To najpotężniejsza cecha, jaką wnoszę do mojego własnego procesu twórczego. Po prostu pojawia się ta ciekawość, którą kocham. Brakuje też osądu. Kiedy miałem 21 lat i uprawiałem jogę, kopałem się w dupę, ponieważ nie byłem wystarczająco elastyczny lub byłem wyczerpany. Teraz po prostu zauważam.

YJ: Czy joga pomogła ci w związkach?

AM: Myślę, że bardziej dojrzałe cechy, takie jak ciekawość, brak osądzania i dostrzeganie - te łagodne cechy pomagają. W chwilach konfliktu z ludźmi, których kocham, dążę do przejawiania tych cech.

Moje zaangażowanie w praktykę zdecydowanie opłaca się w moich związkach, ponieważ wymaga ode mnie odwagi i zepchnięcia się na krawędź, ale także odcięcia się dużo luzu i delikatności. Więc popycham się do granic wytrzymałości, a potem się w tym rozluźniam - tak właśnie żyję w dzisiejszych czasach.

YJ: Jak doszedłeś do miejsca, w którym byłeś gotowy na związek?

AM: Och, myląc lewą, prawą i środkową przez lata i lata z rzędu. Uzależnienie od miłości. Bycie współuzależnionym. Brak wystarczającej wiedzy o sobie. Gdy poszedłem w kierunku większej samoświadomości, zdałem sobie sprawę, że jestem samicą alfa. Nie da się tego obejść. Zacząłem się zastanawiać, kto byłby dobrym kolegą z drużyny w tej podróży. Czekałem na osobę, która byłaby niesamowitym mężczyzną, który byłby ojcem moich przyszłych dzieci.

Dopóki nie wiedziałem, kim naprawdę jestem, nie miałem pojęcia, kto będzie dla mnie idealnym uzupełnieniem. Musiałem dowiedzieć się, jak być odpowiedzialnym za swoją wrażliwość i za to, czego potrzebuję w mojej karierze i dbaniu o siebie. Im bardziej wiedziałem, czego potrzebuję, tym bardziej stawało się to wrodzone.

Wcześniej, gdybym się z kimś spotykał i była chemia, po prostu bym to zrobił. Chemia jest niezwykle ważna, ale wyszedłem poza „Wow, jego oczy są tak głębokie i po prostu chcę to zrozumieć”, wiesz? Później pierwszym pytaniem, które zawsze zadawałem, było „Jaka jest Twoja misja?” Nie chciałem mieć kogoś, kto ma obsesję na punkcie pracy lub podróży. Kiedy mój przyszły mąż powiedział, że jego misją jest bycie niesamowitym mężem i ojcem oraz służenie poprzez swoją sztukę, pomyślałem: „Ooo, to naprawdę gwarantuje więcej czasu i energii”.

YJ: Czy joga pomogła ci podczas ciąży?

AM:  Chodzi o świadomość. Jestem osobą naturalnie elastyczną, a relaksacja, hormon uwalniany podczas ciąży, sprawił, że stałem się jeszcze bardziej. Musiałem się nauczyć, żeby się nie rozciągać ani nie zranić.

Zawsze starałem się skupić na procesie duchowego wniebowstąpienia, filozofii i intelektualizmie - wszystkich gorących zajęciach, wiesz? Ale miałbym te chwile objawienia, kiedy spacerowałem, kiedy uderzyłoby mnie jak tona cegieł: jestem zwierzęciem. Jest we mnie fizjologia, DNA, predyspozycje genetyczne, mięśnie, kości, więzadła i hormony. Zamieniłem się w ten eksperyment naukowy!

YJ: Jak twoja praktyka zmieniła się na przestrzeni lat?

AM: Jest taka cicha moc, której tak naprawdę nie kultywowałem 10-15 lat temu. Wtedy wszystko wyglądało jak kule do ściany, w żołnierskim stylu. Teraz mogę wezwać żołnierza, kiedy tego potrzebuję, ale nie jest to domyślna pozycja, w której się znajduję.

Obecnie moja praktyka nie jest przerywana. Będę ćwiczyć przez 35 minut, a potem będę musiała karmić piersią. Potem wrócę do jogi. Mata po prostu tam pozostaje, a ja po prostu do niej wracam.

Wywiad z Moby

Moby, mistrz ambientowej elektroniki, sprzedał 10 milionów egzemplarzy swojego albumu Play z 1999 roku i od tamtej pory podróżuje po całym świecie, tworząc niesamowite muzyczne miksy. W maju wydał swój najnowszy album, Destroyed. Pochodzący z Nowego Jorku nowojorczyk, obecnie mieszkający w LA, Moby (urodzony jako Richard Melville Hall) jest wieloletnim weganinem i działaczem na rzecz praw zwierząt.

Jednym z jego najstarszych przyjaciół jest Eddie Stern, dyrektor Ashtanga Yoga w Nowym Jorku; pili z kumplami w okresie prejogi. Przez lata Stern uczył go Ashtangi, a Moby mówi, że próbował Kundalini i wielu innych stylów, kończąc na „mojej własnej dziwnej, brukowanej praktyce, którą wykonuję pięć razy w tygodniu”.

Yoga Journal: Co cię inspiruje do ćwiczeń?

Moby: Cieszę się cichą siłą, zarówno fizyczną, jak i psychiczną, która wynika z tego. Przypomina mi się, że jestem człowiekiem i muszę być wobec siebie cierpliwy. Kluczowe jest ciągłe przypomnienie, aby skupić się na oddechu. Joga nadaje mojemu życiu większe poczucie spokoju. Jest cichy i medytacyjny i sprawia, że ​​jestem trochę mniej niespokojny, mniej skłonny do oddawania się złości i strachowi. Z pewnością zmniejszył głośność bardziej desperackich myśli.

YJ: Czy cię to trapi?

Moby: Byłem. W tym roku poszedłem do Oscara. Odbyłem kilka dobrych rozmów i w pewnym momencie byłem bardzo szczęśliwy, że mogłem wrócić do domu i przeczytać moją ulubioną książkę, Tao Te Ching, która mnie rozśmiesza i przypomina mi, jaka powinna być moja orientacja na siebie i wszechświat. Zanim zacząłem ćwiczyć jogę lub medytację, chciałbym zostać na zewnątrz do szóstej rano i rozpaczliwie złapać się wszystkiego, co mogłem - z samolubnym zachowaniem i naprawdę paskudnymi konsekwencjami.

YJ: Jaka jest Twoja „orientacja na siebie i wszechświat”?

Moby: Słuchaj cichych głosów i staraj się oszczędzać energię, a nie ją marnować. Ostatecznie we wszystkim nie traktuj siebie zbyt poważnie i jeśli to możliwe, nie karm swojego ego.

YJ: To musi być trudne na scenie muzycznej w LA.

Moby: To dla mnie łatwe, ponieważ jestem łysy i nie śpiewam zbyt dobrze. Byłoby trudniej, gdybym miała 22 lata, była cudowna, dobrze tańczyła i pięknie śpiewała. Ale moje ograniczenia są zawsze przede mną. Pokora jest na mnie narzucana z lewej i prawej strony.

YJ: Jesteś namiętnym weganinem.

Moby:  A joga pomaga w moim aktywizmie. Mam skłonność do bycia naprawdę surowym i osądzającym, ale niestety nie jestem wszechwiedzący, więc ilekroć jestem surowy i osądzający, po prostu popełniam wiele błędów. Joga i medytacja przypominają mi, żebym nie był szorstki, nie osądzał. Nawet jeśli się z kimś nie zgadzam, nie muszę się tym przejmować.

Jeśli spotkam kogoś, kto je kanapkę z bekonem, który kocha Glenna Becka, myśli, że Obama urodził się w Kenii i mocno wierzy, że Saddam Hussein stał za 11 września, mogę się nie zgodzić we wszystkich punktach, ale złość nic nie daje. Z biegiem czasu nauczyłem się, jak być bardziej przyzwoitym, skuteczniejszym orędownikiem spraw, w które wierzę. Moje podejście w przeszłości polegało na krzyczeniu na ludzi. Nauczyłem się, że kiedy krzyczysz na ludzi, po prostu zmuszasz ich do obrony. Więc staram się nie krzyczeć tak bardzo.

YJ: Czytałem, że jesteś chrześcijaninem.

Moby: Uwielbiam nauki Chrystusa, ale wszechświat ma 15 miliardów lat i jest skomplikowany ponad wszystko, co mogę zrozumieć. Lubię nauki Chrystusa, Buddy, wszystko. Obawiam się nazywać siebie chrześcijaninem; kiedy ktoś nazywa siebie etykietą, sugeruje, że ma rację.

Ani przez chwilę nie myślę, że w czymkolwiek mam rację. Może umrzemy i pójdziemy do nieba, a osądzi nas facet z długą, powiewającą brodą, ale wątpię w to.

Mam wrażenie, że wszechświat jest bardziej wyrozumiały i kochający niż tradycyjnie, kulturowo, biorąc pod uwagę to. Gdyby Bóg okazał się małostkowy i zły, byłoby to bardzo smutne. Jeśli jesteś Bogiem i rozumiesz, jak działa wszystko we wszechświecie, dlaczego miałbyś osądzać tych biednych, potykających się, krótkowzrocznych ludzi, którzy po prostu ślepo próbują dowiedzieć się, jak pozostać przy życiu z dnia na dzień?

Wywiad z Ziggym Marleyem

Joga pomogła Ziggy Marleyowi dojść do filozofii jego życia: Miłość jest jego religią.

Syn legendarnej sensacji reggae Boba Marleya, 42-letni Ziggy Marley mówi, że joga od dawna miała wpływ na jego życie.

Jako młody człowiek Ziggy i jego rodzeństwo utworzyli grupę Melody Makers i śpiewali pozytywne piosenki z tekstami podnoszącymi świadomość, tworząc takie hity jak „Give a Little Love” i „Reggae Revolution”. Od 2003 roku Marley wydał samodzielnie cztery albumy, w tym nagrodzony Grammy Love Is My Religion (2006), który był wielkim hitem wśród społeczności jogi i wciąż jest w dużej rotacji w wielu studiach. Jego wydanie z 2009 roku, Family Time, zawierało Paula Simona, Williego Nelsona i Jacka Johnsona i zdobyło nagrodę Grammy dla najlepszego albumu dla dzieci. Jego nowy album nosi tytuł Wild and Free. Marley i jego żona Orly mają sześcioro dzieci i dzielą swój czas między Miami i Los Angeles.

„Nie zająłem się jogą podczas ćwiczeń” - mówi Marley. „Dla mnie chodziło o duchowość, a nie o pozy. Potem zaczęłam je przyjmować”. Szukał mądrości i zaczął czytać książki o jodze, gdy był w liceum na Jamajce. Autobiografia jogina była jednym wyróżnikiem. „Potem zacząłem robić pozycje i zacząłem medytować z książek, co było szczególnie korzystne”. Ulubionymi pozami Marleya są odwrócenie pługa i stania na głowie, które pobudzają jego mózg. Marley, zapalony piłkarz i częsty biegacz, mówi, że ma napięte ciało. „Pozycje otwierają ośrodki energetyczne i pomagają mi utrzymać równowagę. Bardzo, bardzo spokojne. Bardzo skoncentrowane. Akceptuję tylko to, że czuję się dobrze i spokojnie”.

Nicki Doane i Eddie Modestini należą do jego ulubionych nauczycieli i dołączyli do niego w trasie, ale Marley jest w zasadzie samoukiem, bez ustalonej rutyny. Ćwiczy, bo to dobrze. „Muszę powiedzieć, że to daje mi haj. Sprawia, że ​​czuję przyjemne uczucie, haj. A potem mogę się uspokoić i medytować”.

Jego dzieci czasami się przyłączają. „Są dużo bardziej elastyczne niż ja” - żartuje. Ale lubi, że joga pomaga mu czuć się żywy i dobry. „Po prostu czuję się lepiej, kiedy to robię. Moją własną filozofią jest miłość. Joga była częścią mojego pełnego zrozumienia, że ​​miłość jest ostateczną rzeczą, jedyną, która trwa. A joga pomaga nam zrozumieć ważne pytania życia, a joga pomogła mi zrozumieć, że odpowiedzią jest miłość ”.

Wywiad z Maroon 5

Zespół rockowy z Los Angeles, Maroon 5, zdobył nagrodę Grammy jako najlepszy nowy artysta w 2005 roku za swój debiutancki album Songs About Jane. W 2006 roku niektórzy koledzy z zespołu zaczęli traktować jogę jako balsam na ciężkie trasy koncertowe, które pomogły grupie sprzedać prawie 15 milionów albumów na całym świecie. Frontman Adam Levine, lat 32, zapalony sztangista, złamał mostek, a jego trener zasugerował jogę, aby utrzymać go w formie i uwolnić od napięcia. Pokochał to. Teraz klawiszowiec Jesse Carmichael, lat 32, ukończył szkolenie nauczycielskie i ma nadzieję, że joga stanie się regularną częścią ich koncertowego życia. Mówi się też o konkursie na Twitterze, w którym fani mogliby dołączyć do klasy za kulisami przed występami.

Yoga Journal: Zacząłeś ćwiczyć w ciągu ostatnich kilku lat.

Adam Levine: Wiele rzeczy, które mnie pasjonują, nie zamierzałem robić, a może nawet się opierałem. Śpiew nie był głównym aspiracją - chciałem grać na gitarze, ale śpiewałem, bo mogłem. To samo z jogą. Podnoszę ciężary, kiedy mój trener zalecał jogę na ucisk. Po moich pierwszych zajęciach z winjasy to było to. Byłem totalnie zdumiony i nigdy więcej nie ćwiczyłem z ciężarami. Czułam się wyczerpana, ale też spokojna i zrelaksowana. To zmieniło całe moje podejście do życia.

YJ: Jakie zmiany zauważyłeś?

AL: Nie będę kłamać: na początku było to dla mnie w 100 procentach fizyczne. Po treningu miałem kwas mlekowy. Nie mogłem dotknąć palców u nóg. Ludzie, którzy mówią, że nie uprawiają jogi dla korzyści fizycznych, są tego pełni. To sprawia, że ​​wyglądasz świetnie, co jest fajne, ale też sprawia, że ​​czujesz się świetnie. Obie są niesamowite.

Umieszcza mnie teraz mentalnie w zupełnie innym miejscu. Praktyka mnie spowalnia. Muszę się tak skupić, że nie myślę o niczym innym. Mój umysł jest wolny od typowych myśli. Joga naprawdę zrewolucjonizowała moje życie.

YJ: Kiedy jesteś w trasie, kiedy ćwiczysz?

AD: Tuż przed wyjściem na scenę. To moje przygotowanie, absolutnie. Występowanie to nienaturalna forma zarabiania na życie. Wstajesz na scenie z jasnymi światłami. Jest głośno i ludzie krzyczą. To nie jest spokojne otoczenie, wiesz? Więc jeśli możesz to stworzyć dla siebie i trochę ciszy przed wyjściem, to dobrze.

Fajnie jest mieć rutyny, do których można wrócić, gdy znajdujesz się w nieustannie zmieniającym się stanie. Jestem tu, tam, w autobusie, w samolocie, w hotelu. To przeciążenie sensoryczne. Godzina jogi dziennie naprawdę mnie poprawia.

YJ: Wygląda na to, że wielu muzyków w trasie zwraca się ku jodze.

Jesse Carmichael: Wiele z tych dziwnych doświadczeń związanych z trasami koncertowymi wiąże się z różnicami czasu podróżującymi po całym świecie. Brak korzeni może sprawić, że poczujesz się zupełnie nieuzasadniony. Joga zaszczepia ideę bycia teraz. Więc nie gubię się tak bardzo w dziwactwie tras koncertowych. Poza tym, tylko fizycznie, pomaga utrzymać wytrzymałość na pokazach. A moja praktyka medytacyjna pomaga mi skupić się i połączyć.

W tej chwili pracuję nad mantrą: „Obym był pełen miłującej dobroci. Obym był zdrowy. Obym napełnił się pokojem i łatwością. Obym był szczęśliwy”. Następnie rozszerzę i włączę ludzi wokół mnie, którzy czują się dobrze, dopóki wszyscy nie zostaną uwzględnieni. Przypomina mi to wideo z monitoringu w samolotach: najpierw załóż własną maskę.

YJ: Co najbardziej lubisz w swojej jodze?

JC: Joga to ekscytująca tajemnica, która pomaga mi fizycznie, emocjonalnie i duchowo. Nie martwię się tak bardzo o przyszłość ani przeszłość. Pomaga mi z poczuciem niecierpliwości. Wszystko zmienia się powoli. Doskonalenie jako muzyk i jako jogin jest procesem stopniowym. Za to jestem najbardziej wdzięczny. Idea struktury lub dyscypliny przeniosła się do mojego twórczego życia. Struktura jest jak brzegi rzeki. Aby rzeka płynęła, musisz mieć te boki. W przeciwnym razie rzeka po prostu by się rozszerzyła i wyparowała. Za każdym razem, gdy wprowadzasz strukturę, twoja energia może płynąć.

YJ: Czy istnieje coś takiego jak jogin rocker?

AL: Kiedy jestem w trasie, codziennie ćwiczę, aby zachować zdrowie psychiczne. Ale ja też nie jestem święty: piję, imprezuję i od czasu do czasu robię głupie rzeczy. Ale równoważę to.

Wszyscy myślą: „Och, uprawiasz jogę; musisz być spokojny”. Jeśli już, joga sprawia, że ​​jestem bardziej intensywny. To taka pierwotna praktyka. Zdecydowanie stawia mnie w wygodnym miejscu, ale dodaje mi ducha. Powiększa ogniste aspekty mojej osobowości i wydobywa moje naturalne skłonności. Twoja natura lśni, kiedy dużo ćwiczysz jogę. To sprawiło, że czuję się pewnie i komfortowo z tym, kim jestem.

Wywiad z Bonnie Raitt

Blueswoman Bonnie Raitt wykorzystuje jogę w swoim twórczym źródle.

61-letnia gitarzystka i wokalistka Bonnie Raitt jest czymś w rodzaju muzycznej legendy, ma na swoim koncie 18 albumów i dziewięć nagród Grammy, a także zajmuje miejsce w Rock and Roll Hall of Fame. Grała z takimi legendami jak Muddy Waters, John Lee Hooker i Stevie Ray Vaughan. Zaangażowany w działalność polityczną i muzykę Raitt mieszka w Północnej Kalifornii i jest pasjonatem jogina.

Yoga Journal: Opowiedz nam o swojej praktyce jogi.

Bonnie Raitt: Praktykuję jogę od około 91 roku, kiedy byłam poza trasą i przyjaciółka zaprosiła mnie, żebym podzieliła się jej domową praktyką. Była wspaniałą nauczycielką i wkrótce potem zacząłem zajęcia w lokalnych studiach jogi. Od razu poczułem korzyści i wiedziałem, że jest to dla mnie sposób na uzyskanie i utrzymanie formy, a także na pogłębienie duchowego i twórczego poziomu.

Podobało mi się badanie różnych stylów, takich jak Iyengar, hatha, Yin, vinyasa i różne mieszanki. Lubię mieszać moich nauczycieli i style, ponieważ czuję, że wzbogaca to zarówno moją praktykę, jak i moje rozumienie sutr i tradycji jogi.

W ciągu ostatnich 15 lat przeważnie ćwiczyłem vinyasa na poziomie średnio zaawansowanym około trzy razy w tygodniu, kiedy jestem w domu i noszę ze sobą matę i rekwizyty, aby ćwiczyć w hotelu w drodze.

Czasami wpadam na zajęcia podczas podróży, ale w mojej sytuacji okazuje się, że używanie płyt DVD i tworzenie własnego programu działa dobrze.

Chociaż zwykle nie mam pełnych półtorej godziny ćwiczeń poza zajęciami, coś, w czym chciałbym się poprawić, uważam, że robienie małych „kawałków jogi” podczas spacerów lub pomiędzy zajęciami biznesowymi lub domowymi również przynosi ogromne korzyści . To niesamowite, ile prywatności można uzyskać na szlaku turystycznym, używając ławki w parku, stopni, a nawet pni drzew jako dźwigni.

YJ: Dlaczego ćwiczysz ?

BR: Odnalazłem wiele korzyści z mojej praktyki jogi. Oprócz tego, że jest to wspaniały sposób na uzyskanie i utrzymanie formy i siły, uwielbiam uspokajający wpływ, jaki ma na mój umysł i układ nerwowy. Wychowałem się w tradycji kwakrów, a joga zapewnia podobną ścieżkę do osiągnięcia spokoju, skupienia się na prawdziwym duchu oraz połączenia się z ziemią i większą społecznością.

Jak wielu z nas, spędzam zbyt dużo czasu w swojej głowie, zawsze starając się nadrobić zaległości z listy rzeczy do zrobienia. Przy wszystkich coraz szybszych sposobach komunikowania się i presji, aby dopasować więcej rzeczy, stwierdzam, że joga, medytacja i oddychanie pranajamą są niezbędne, aby pomóc mi osiągnąć większą koncentrację, równowagę i spokój.

Uwielbiam społeczność, którą czuję z moją społecznością na zajęciach. To jedno z miejsc, w których naprawdę czuję się częścią grupy. Uwielbiam to, że nie ma poczucia rywalizacji, presji, by być doskonałym, i bardzo mało poczucia bycia sprawdzonym.

Uwielbiam różnorodność wieku, typów sylwetki i umiejętności, które mnie otaczają, a nawet gdy stoimy przed wyzwaniami, fakt, że wszyscy dążymy do tych samych celów, pomaga nam nawzajem się stymulować. Powiedziałem mojej nauczycielce, że prawdopodobnie nigdy nie posunę się tak daleko, jak ona doprowadzi nas do celu. To oddanie, które daje mi dumę i sprawia, że ​​czuję się świetnie po każdych zajęciach.

YJ: Czy joga uczyniła cię lepszym artystą?

BR: Myślę, że praktyka kotwiczenia pomogła mi dopasować życie biznesowe i domowe do życia artystycznego.

Asany przygotowują cię do medytacji, tak więc praktykowanie jogi i medytacji pomogą ci skoncentrować się na sobie. Obejmuje to głęboką studnię kreatywności i ekspresji w każdym z nas. Ale dla artysty jest to kluczowe.

Szanowanie tej bardziej duchowej, intuicyjnej strony jest równie ważną częścią daru jogi, jak zdrowsze zdrowie fizyczne. Wszystko, co może pomóc ci lepiej zadbać o siebie - o wszystkie części siebie - nadaje każdemu aspektowi twojego życia więcej życia i sensu.

Sposób, w jaki joga prowadzi cię do siebie, nie może nie pomóc artyście w sięgnięciu do tego głębiej. Joga i sztuka są w rzeczywistości bardzo podobne: wyzwanie polegające na wyciągnięciu się poza strefę komfortu, nauczeniu się oddychania i poddawania się w miejscach, które są bolesne lub ciasne, jest czasem tym, co pozwala na głębokie artystyczne otwarcie.

W końcu otwieranie się na naszą prawdziwą Jaźń, sięganie do większego, jakim jesteśmy, w końcu to dla mnie dar jogi.

Diane Anderson jest pisarką mieszkającą w San Francisco i redaktorką współpracującą w Yoga Journal.

Lubisz muzykę i jogę? Przeczytaj o tym, jak rewolucja kirtanowa sprawiła, że ​​intonowanie imienia Boga stało się modne i święte na yogajournal.com.

Zalecane

Najlepsze inspirujące podcasty do pobrania już teraz
Dziedzictwo Krishnamacharyi: wynalazca współczesnej jogi
Ta sekwencja mocy jest lepsza niż większość programów podnoszenia ciężarów