Odkryj swoją prawdziwą naturę: medytacja zadawania pytań

Skierowanie światła do wewnątrz i wkroczenie na ścieżkę docierania do siebie jest prostą, ale potężną metodą medytacji.

Jak większość medytujących, rozpocząłem swoją duchową podróż od jednej, tradycyjnej techniki: liczenia oddechów. Po sześciu miesiącach, znudzony liczeniem, zacząłem podążać za wrażeniami oddechu, a kilka lat później „po prostu siedzieć” - rozluźnioną, skupioną, obejmującą wszystko świadomość uważaną przez wielu mistrzów zen za pełną ekspresję oświecenia samo.

Samo siedzenie pomogło mi w rozluźnieniu ciała i uspokojeniu umysłu, ale nigdy nie przyniosło głębokiego wglądu, którego pragnąłem doświadczyć. Jasne, mógłbym koncentrować się przez dłuższy czas i zginać łyżki z moim laserowym skupieniem (tylko żartuję!). Ale po pięciu latach intensywnych odosobnień nie osiągnąłem jeszcze kensho , głębokiego przebudzenia, które ludzie zen zwiastują jako szczyt duchowej ścieżki.

Więc zmieniłem nauczycieli i zacząłem studiować koany, te starożytne zagadki nauczania (takie jak „Jaki jest dźwięk klaskania jedną ręką?”), Które mają na celu oszołomienie umysłu, zmusić go do uwolnienia się z ograniczonej perspektywy i otwarcia go do radykalnie nowego sposobu postrzegania rzeczywistości. Z pomocą moich nauczycieli - którzy zaoferowali „zachęcające” słowa, takie jak „Umrzyj na poduszce” - przez lata udało mi się uzyskać zadowalające odpowiedzi na kilkaset koanów. Jednak wciąż nie doświadczyłem przełomowego spojrzenia na moją naturę Buddy. Wróciłem do „zwykłego siedzenia” i ostatecznie całkowicie oddaliłem się od Zen.

Po kilku latach sporadycznych medytacji natknąłem się na Jeana Kleina, nauczyciela tradycji hinduskiej adwajty („niedualnej”) wedanty; jego mądrość i obecność przypomniały mi o wielkich mistrzach Zen, o których czytałem w książkach. Od Jean nauczyłem się prostego pytania, które natychmiast poruszyło moją wyobraźnię: „Kim jestem?” Kilka miesięcy później, kiedy delikatnie dopytywałem się, odpowiedź, której szukałem przez tyle lat, została ujawniona. Z jakiegoś powodu jasność i bezpośredniość pytania, wraz z rozluźnioną otwartością pytania, pozwoliły mu wniknąć w głąb siebie i ujawnić ukryty sekret.

Zarówno studium koanów, jak i pytanie „Kim jestem?” to tradycyjne metody zdejmowania warstw, które ukrywają prawdę o naszej podstawowej naturze tak, jak chmury zasłaniają słońce. Nazywane kleszami przez buddystów i vasanami lub samskarami przez hindusów i joginów, te zaciemnienia to znane historie, emocje, wyobrażenia o sobie, przekonania i reaktywne wzorce, które utożsamiają nas z naszą ograniczoną, opartą na ego osobowością i wydają się uniemożliwić nam otwarcie. do niedualnej ogromu tego, kim naprawdę jesteśmy: do ponadczasowego, cichego, zawsze obecnego miejsca istnienia, które Hindusi i jogini nazywają mistrzami Jaźni i Zen, prawdziwą naturą.

Większość podstawowych technik medytacyjnych, takich jak podążanie za oddechem lub recytowanie mantry, ma na celu rozluźnienie ciała, wyciszenie umysłu i kultywowanie uważnej świadomości chwili obecnej. Ale te techniki nie zachęcają do „kroku wstecz” opisanego przez słynnego nauczyciela Zen Mistrza Dogena, tego, „który kieruje twoje światło do wewnątrz, aby oświetlić” twoją prawdziwą naturę. Używając tradycyjnej metafory, uspokajają basen umysłu i pozwalają na osiadanie osadu, ale nie prowadzą nas na dno, gdzie przebywa smok prawdy. Do tego potrzebujemy tego, co wielki mędrzec Advaita XX wieku, Ramana Maharszi , nazwał atma vichara , czyli „pytaniem o siebie”, czy to w formie dociekliwych pytań, jak „Kim jestem?”. lub prowokacyjne koany zen, które przenikają głębię naszego istnienia.

Trzeba przyznać, że pytanie o Jaźń jest tylko dla duchowo żądnych przygód, tych, którzy mają obsesję na punkcie znalezienia odpowiedzi na najgłębsze pytania życia - ludzi takich jak Budda, który usiadł po latach ascezy i ślubował nie wstawać, dopóki nie dowie się, kim jest, lub Ramana Maharshi, który ogarnięty strachem przed śmiercią w wieku 16 lat żarliwie zapytał, kim jest, jeśli nie jego ciałem fizycznym, i spontanicznie obudził się w swojej tożsamości jako nieśmiertelnej, wiecznej Jaźni. Nie każdy ma dogłębne i przemieniające doświadczenia, jak ci znani mistrzowie duchowi, ale każdy z nas na swój własny sposób ma potencjał, by uchwycić zmieniające życie przebłyski promiennego słońca prawdziwej natury. W rzeczywistości tylko takie przebłyski mają potencjał, aby raz na zawsze uwolnić nas od cierpienia.

Tradycyjnie pytanie o Jaźń jest zaawansowaną praktyką, często zarezerwowaną dla duchowo dojrzałych. Na przykład w tradycji buddyzmu tybetańskiego praktykujący mogą spędzić lata rozwijając skoncentrowaną obecność, znaną jako śamatha , czyli „spokojne przebywanie”, zanim przejdą do wnikliwej praktyki vipassany , czyli „wglądu”.

Z mojego doświadczenia wynika, że ​​bliźniacze praktyki przebywania (lub odpoczynku) i dociekania działają razem, jak lewa i prawa stopa podczas chodzenia. Najpierw odpoczywamy w spokoju i jasności naszej podstawowej praktyki siedzenia, cokolwiek by to nie było. Następnie, kiedy wody są względnie spokojne, pytamy, a dochodzenie może ujawnić nowy poziom wglądu w ciszę i spokój naszej podstawowej natury, który pozwala nam odpocząć jeszcze głębiej. A dzięki temu głębszemu odpoczynkowi możemy dociekać jeszcze dalej.

Zapytaj i otrzymuj

Aby rozpocząć praktykę docierania do siebie, usiądź do medytacji jak zwykle. Jeśli nie masz jeszcze regularnej praktyki, po prostu usiądź cicho i pozwól umysłowi uspokoić się naturalnie. Nie próbuj skupiać swojego umysłu ani manipulować doświadczeniem, po prostu odpocznij jako sama świadomość. (Twój umysł nie będzie wiedział, o czym mówię, ale twoja istota będzie.) Po 10 lub 15 minutach, kiedy umysł jest względnie otwarty i obecny, zadaj pytanie „Kim jestem?”. Celem tego pytania nie jest angażowanie umysłu, ponieważ umysł nieuchronnie gryzie pytania bez końca, jak pies na kości, z niewielkimi korzyściami odżywczymi. Zamiast tego upuść pytanie w ciszę swojej istoty jak kamyk w nieruchomej leśnej sadzawce. Niech przesyła fale przez twoją medytację, ale nie próbuj tego rozgryzać!

Gdy staw znów się uspokoi, wrzuć kolejny kamyk i zobacz, co się stanie. Odłóż na bok wszelkie konceptualne odpowiedzi, takie jak „Jestem dzieckiem Boga”, „Jestem świadomością” lub „Jestem duchową istotą światła” i wróć do pytania. Chociaż na pewnym poziomie są prawdziwe, odpowiedzi te nie zaspokoją głodu duchowego zaopatrzenia. Kontynuując pytanie o Jaźń, możesz zauważyć, że to pytanie zaczyna przenikać twoją świadomość - możesz zadawać je nie tylko podczas medytacji, ale w nieoczekiwanych momentach w ciągu dnia.

Zamiast „Kim jestem?” możesz woleć zapytać: „Kto myśli o tej myśli? Kto teraz patrzy tymi oczami?” Te pytania kierują twoją świadomość do wewnątrz, z dala od świata zewnętrznego i ku źródłu, z którego pochodzą wszystkie doświadczenia. Rzeczywiście, wszystko, co możesz dostrzec, bez względu na to, jak intymne - w tym zbiór obrazów, wspomnień, uczuć i przekonań, które uważasz za siebie - jest jedynie przedmiotem percepcji. Ale kto jest doświadczającym, postrzegającym, ostatecznym podmiotem wszystkich tych obiektów? To jest prawdziwe pytanie w sercu pytania „Kim jestem?”

Aby praktyka dociekania siebie zadziałała magicznie, musisz już na pewnym poziomie rozpoznać, że słowo ja , choć powierzchownie odnosi się do ciała i umysłu, w rzeczywistości wskazuje na coś znacznie głębszego. Kiedy mówimy „Czuję”, „Widzę” lub „Chodzę”, mówimy o doświadczającym lub czynniku, którego wyobrażamy sobie, że znajduje się w środku. Ale jak to „ja” wygląda i gdzie się znajduje? Jasne, twój umysł myśli, czuje i postrzega, ale czy naprawdę wierzysz, że znajdujesz się w mózgu? Jeśli nie, to kim naprawdę jesteś? Niech twoje zapytanie będzie szczere, ale bez wysiłku, bez napięcia i niepokoju. Oto wskazówka: na pewno nie znajdziesz odpowiedzi w folderach z dokumentami duchowych przekonań, które gromadziłeś przez lata, więc spójrz gdzie indziej, w swoim rzeczywistym, obecnym doświadczeniu. Zapytaj siebie,„Gdzie jest to„ ja ”tutaj i teraz?”

Obudź się do teraźniejszości

W końcu pytanie „Kim jestem?” ujawnia odpowiedź, nie jako myśl lub konkretne doświadczenie, ale jako żywą, ponadczasową obecność, która leży u podstaw każdego doświadczenia i napełnia je. Kiedy budzisz się do tej obecności, możesz być zaskoczony, gdy odkryjesz, że ona tam była przez cały czas, jako nieznany kontekst i przestrzeń, w której rozwija się życie.

Zarówno mistrzowie Zen, jak i Advaity nauczają, że ta przebudzona, świadoma obecność spoglądająca teraz przez twoje oczy i moje oczy jest tą samą świadomością, która patrzyła oczami mędrców i roshis w dawnych czasach . Chociaż wasza realizacja może nie być tak jasna i stabilna jak ich była, ta ponadczasowa obecność jest w rzeczywistości naturą Buddy, czyli autentyczną Jaźnią, na którą wskazują wielkie pisma święte.

Kiedy już wiesz, kim naprawdę jesteś, nigdy nie możesz o tym zapomnieć, chociaż umysł zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zaciemnić tę prawdę pilnymi żądaniami twojej uwagi. Kiedy będziesz wracać, by odpocząć w cichej obecności, o której wiesz, że jesteś, twoje nawykowe utożsamianie się z ciałem-umysłem stopniowo się uwolni i zaczniesz smakować spokój i radość prawdziwej duchowej wolności. Mówiąc słowami innego wielkiego indyjskiego mędrca, Nisargadatty Maharaja: „Wystarczy, że znajdziesz swoje źródło i zająć tam swoją siedzibę”.

Zobacz także Feeling Stuck? Spróbuj samodzielnie zapytać o opór

Zalecane

30-minutowa sekwencja jogi, która pomoże Ci się naładować
10 najlepszych ćwiczeń jogi Rodneya Yee
Najlepsze podkładki do ćwiczeń