Wywiad YJ: Steve Ross

Gitarzysta, który kiedyś nagrywał i koncertował z takimi zespołami jak Fleetwood Mac, The Beach Boys i Men at Work, Steve Ross medytował, podczas gdy inne gwiazdy rocka imprezowały jak gwiazdy rocka. Joga i surowa dieta wegańska sprawiły, że był szczęśliwy. Po przestudiowaniu różnych tradycji, a nawet życiu jako mnich, wrócił do LA i otworzył Maha Jogę w Tony Brentwood, gdzie prowadził zajęcia z pompowaną muzyką. Autor Happy Yoga Ross twierdzi, że jego celem jest pomoc uczniom w czerpaniu radości z jogi i dobrej zabawy. Ma dwa albumy ze śpiewami i często występuje z Krishna Das.

Yoga Journal: Jak zostałaś wprowadzona do jogi?

Steve Ross: Mój tata nauczył mnie pozycji, kiedy miałem 11 lat - pełnego lotosu i tak dalej. Później wspomniano o tym w [Ram Dass's] Be Here Now, które przeczytałem. Zrobiłem to sam i szukałem nauczycieli. Kiedy miałem 18 lat i byłem w trasie, regularnie ćwiczyłem. Wszyscy inni pili i robili to, co robili, a ja medytowałem i jadłem czysty. Wtedy nie było tam zbyt wiele. Była głównie oparta na Sivanandzie, bez Iyengara ani Ashtangi. Ale nadal szukałem nauczycieli.

YJ: Kim byli Twoi najbardziej wpływowi nauczyciele?

SR: Ganga White i David Williams i inni. asana jest świetna, ale medytacja, nauka i śpiewanie są ważne. Ludzie nie są tak zainteresowani studiami biblijnymi. Na szczęście w Australii spotkałem indyjskiego guru, który poklepał mnie po głowie. Doświadczyłem silnego, zmienionego stanu i pomyślałem „Whoa”. Poszedłem więc za nim - Swami Muktanandą - przez lata w Indiach i Stanach Zjednoczonych. Żyłem jako mnich w tradycji wedyjskiej, studiując Hatha Yoga Pradipika, Jogasutrę i nie tylko. Powiedział mi, żebym wrócił do świata i podzielił się tym, czego się nauczyłem. Nie chciałem. Powrót do szalenie dysfunkcyjnego świata był jak uderzenie pięścią w twarz. Ale zachowałem radosny stan.

YJ: Co chciałbyś, żeby wiedzieli więcej uczniów?

SR: Możesz być szczery i intensywny bez traktowania jogi tak poważnie. Nie musi być jak kościół - sztywny czy fundamentalistyczny. Zadaj sobie pytanie, dlaczego ćwiczysz. Więc możesz powiedzieć: „Doskonale zepchnąłem swój mały palec u nogi”? Aby uzyskać zewnętrzną zgodę nauczyciela? Aby wymodelować uda lub podnieść samoocenę? Każde podejście działa. Wykonywanie asan otwiera nadi. Ale połącz to z pranajamą, medytacją i filozofią, a joga to niesamowity system zmieniający życie. Możesz szybować i łączyć się z nieskończonością. Joga jest po to, by wywoływać miłość i radość.

YJ: Więc muzyka pomaga?

SR: Moje podejście w Malibu Yoga w połowie lat 80-tych polegało na wykorzystaniu nowoczesnej muzyki. Puryści, którzy uważali to za nietradycyjne, krytykowali mnie. Ale jeśli jesteś tradycyjny, nie używasz rekwizytów, masz ograniczoną dietę, nie uprawiasz seksu i uczysz tylko na prywatnych sesjach. Co jest tradycyjne? Zacząłem grać muzykę, żeby było fajniej. Po co narzucać nędzę, skoro może być tak szczęśliwa? Dodanie muzyki przenosi jogę na inny poziom emocjonalny. Chcę tylko inspirować ludzi do szczęścia. Więc to właśnie robię. I kocham to.

Zalecane

Pozycja-wyzwanie: Eka Hasta Bhujasana
Pozycja-wyzwanie: Visvamitrasana
Co Oprah Winfrey wie z całą pewnością na temat znalezienia celu życiowego