Praktyka i wszystko nadchodzi

K. Pattabhi Jois zwykł cytować nam Bhagawadgitę - zwykł mawiać, że ciała przychodzą i odchodzą, zrzucane jak stare ubranie, ale dusza nigdy się nie rodzi ani nie umiera. Jednak w przeciwieństwie do starego ubrania, relacje, które z nim nawiązaliśmy, były bardzo pełne miłości i osobiste. Choć nie muszę smucić się z powodu jego niezniszczalnej duszy, będę tęsknił za dżentelmenem, którego ciało przez 93 lata mieściło jego duszę i rozlewało przez niego jasne i jasne światło. Będę tęsknić za jego uśmiechem i dziecięcą ciekawością, która dawała mu młodość daleko poza wiek. Będzie mi brakowało sposobu, w jaki powitał nas w swoim domu, swoim życiu, swojej jogi. Będzie mi brakowało absolutnej intensywności jego koncentracji, jasności zrozumienia i umiejętności przedstawiania skomplikowanych prawd w prosty sposób.

Są to również rzeczy, które służą jako przewodnik po tym, jak mam żyć, ponieważ błogosławieństwa guru nie są po prostu w tym, co mówi, ale w tym, jak żyje. W tym celu Guruji był świetnym przykładem. Bardzo kochał swoją żonę i rodzinę i obsypywał ich najlepszymi, jakie mógł im dać. Doskonale trzymał się swojej dharmy jako Brahman, wykonując swoje modlitwy i nigdy nie przerywając studiów, nauczania i prac charytatywnych. Jednak pomimo rytualnej czystości, którą utrzymywał, był również w stanie objąć, bez osądu, kilka pokoleń ludzi Zachodu, którzy tłoczyli się w jego szkole jogi rok po roku, którzy najczęściej, łącznie ze mną, zaczynali z nim jako nieszczęsni quasi hipisi.

Kiedy do niego przyszliśmy, byliśmy tylko dziećmi, a on widział, jak przechodzimy przez fizyczny ból naszych ciał, dostosowując się do jego wymagającej praktyki; ożenił się z nami i nadawał im imię naszym dzieciom, śmiał się z naszymi dziećmi i karmił je czekoladą. Płakaliśmy z nim, gdy zmarła jego żona, i świętowaliśmy z nim jego osiągnięcia - nową szkołę w Gokulam, koniec jego 90. urodzin. Był kimś więcej niż nauczycielem. On był naszym przewodnim światłem, naszą błyszczącą zasadą; był naszym Guruji. —Eddie Stern

W marcu 1972 roku byłem obecny na pierwszej serii pokazów Ashtanga Yoga Manju Jois w Ananda Ashram w Pondicherry w południowych Indiach. Był tam również Norman Allen. Pokaz Manju zaskoczył mnie! Szukałem Indii jak detektyw w poszukiwaniu najlepszej jogi i oto ona. Ponieważ moja wiza wygasała, musiałem znaleźć nauczyciela Manju, jego ojca, w następnym roku.

W październiku następnego roku ojciec Manju, Guruji K. Pattabhi Jois i młodszy brat Manju, Ramesh, zaczęli mnie uczyć, dopóki nie opanowałem całego programu Ashtanga Jogi kilka lat później. Guruji przyznał mi prezent w postaci okrągłej tablicy z brązu przedstawiającej tańczącego Shivę, zachęcając mnie do nauczania w Ameryce słowami: „Umieść to na swoich drzwiach i nazwij swoją szkołę Ashtanga Yoga Nilayam”, dodając nazwę miasta, gdziekolwiek ja znalazłem się. Codziennie widzę tę tabliczkę i jestem wdzięczny za dar wiedzy, który dał mi Guruji.

Ponieważ Guruji i Manju pragnęli przybyć do Ameryki, w 1975 roku Nancy Gilgoff i ja przywieźliśmy ich do Encinitas w Kalifornii. Przebywali w naszym domu i przez dwa miesiące codziennie prowadzili zajęcia w stylu Mysore. Ostatniej nocy, zanim Guruji miał wrócić do Indii, rozmawialiśmy w kuchni. Manju tłumaczył.

Zapytałem: „Guruji, widziałeś moje życie, spotkałeś moich przyjaciół. Czy masz dla mnie jakąś radę jako duży jogin dla małego jogina?”

„Tak,” odpowiedział Guruji. „Obudź się każdego ranka. Wykonuj tyle jogi, ile chcesz. Może będziesz jeść, może będziesz pościć. Może będziesz spać w domu, może będziesz spać na świeżym powietrzu. joga, jak chcesz. Może będziesz jeść, może będziesz pościć. Może będziesz spać w domu, może będziesz spać na świeżym powietrzu. Ćwicz jogę i wszystko się zbliża! ”

„Dziękuję, Guruji,” powiedziałem. „Właśnie to chciałem usłyszeć. Każdy inny dorosły powiedział mi, żebym się ostrzygł i znalazł pracę. Mówisz mi, żebym ćwiczył jogę i wszystko nadchodzi. OK, jestem gotowy!”

Wziąłem Guruji za słowo. To było wszystko, czego potrzebowałem, aby dać mi wolność do „poddania się jodze”. Słyszałem też, że Shiva, pierwszy jogin, sam o siebie dba. Byłem gotowy, aby wystawić Shivę na próbę. Jeśli mógłbym pościć i spać na świeżym powietrzu, postanowiłem zrobić to w najlepszych możliwych warunkach.

Guruji wrócił do Indii. Manju pozostał w Kalifornii i dalej nauczał. Nancy Gilgoff i ja kupiliśmy bilety w jedną stronę na Maui na Hawajach. Uczyliśmy codziennej praktyki ashtanga jogi tysiące ludzi, a oni uczyli ludzi. Minęły dziesięciolecia, a praktyka Ashtanga rozprzestrzeniła się na całym świecie.

Guruji dał mi dwa dary - wiedzę i wolność. Dzięki tym darom kontynuuję swoją codzienną praktykę nieprzerwanie od prawie 40 lat i rzeczywiście „wszystko nadchodzi”. Dziękuję, Guruji. - David Williams

K. Pattabhi Jois przyjechał do Stanów Zjednoczonych w 1987 roku na dłuższą, prawie pięciomiesięczną trasę koncertową i podróżował z Heleny w Montanie, do San Francisco, Boulder, do Santa Cruz, Santa Barbara, Encinitas i Maui. Jeździłem z Nowego Jorku moim kombi Honda Civic z 1980 roku, aby śledzić trasę i spędzić te pięć miesięcy na codziennych ćwiczeniach z człowiekiem, który uczył mojego nauczyciela Ashtangi, Normana Allena, pierwszego ucznia z Zachodu, który został przyjęty jako student. Pattabhi Jois na początku lat 70.

W czasie mozolnej wędrówki po Stanach Zjednoczonych towarzyszyły mi moje dwa husky syberyjskie, mój mąż Thom, 200 dolarów w gotówce plus zszywki, sprzęt do gotowania, sprzęt do spania, dwa rowery, maty do jogi, karma dla psów, a ponieważ nie było dużo pieniędzy do wydania, wszystko, o czym myślałem, że będę potrzebować przez następne pięć miesięcy, aby przeżyć. Dobry przyjaciel, Clifford Sweatte, uczeń Davida Williamsa i jeden z pierwszych amerykańskich praktyków metody Ashtanga (od połowy lat siedemdziesiątych), powiedział nam, że musimy przyjechać na Zachód, aby uczyć się u Guruji, jako jego uczniów. zadzwonił do niego, a ponieważ nie mieliśmy dużo pieniędzy, Clifford zaproponował, że pokryje wszystkie nasze czesne. Byliśmy więc tutaj, na Zachodnim Wybrzeżu, gotowi do rozpoczęcia trasy „1987 You Do Tour”, kiedy przybyliśmy, aby ochrzcić tor (po skłonności Joisa do mówienia swoim studentom: „Robicie!„podczas kierowania nimi w klasie).

Jois spędził miesiąc na nauczaniu w White Lotus Center w Santa Barbara. Nawet wtedy ludzie przybywali i wyjeżdżali z różnych części świata - Hawajów, Nowego Jorku, Kolorado, Australii. David Swenson, Tim Miller, Richard Freeman, Chuck Miller, wszyscy wpadali lub podróżowali w ramach trasy. Ogólnie w każdej klasie było od 20 do 25 osób. To był prosty, radosny czas. O ile pamiętam, nikt nie miał dużo pieniędzy. Wszyscy spędzaliśmy wolny czas pływając lub jeżdżąc na rowerach, a następnie kąpiąc się w gorących kąpielach lub masując od znajomych.

Jedną z ulubionych rozrywek Sri Joisa, poza poświęcaniem czasu na umieszczenie wszystkich w klasie w bardziej zaawansowanych pozycjach z różnych serii Ashtanga, było oglądanie filmów Bruce'a Lee. Późnym popołudniem, po zakończeniu drugiej praktyki tego dnia, często chodziliśmy wszyscy do domu, w którym przebywał, i oglądaliśmy „ Wejście Smoka” lub „ Pięść Furii” i pili kawę przygotowaną przez jego żonę Ammę. Pewnego popołudnia ludzie, którzy mieli przyjść po Guruji i zawieźć go do domu, nie pojawili się. Byłem tam ze starą Hondą i zaproponowałem, że podwiezie go i Ammę, ale była cała masa innych osób, które też potrzebowały podwiezienia, plus mój mąż i, o tak, Jesse i Gramfy, psy, tam byli także.

Cóż, nie trzeba dodawać, że wszyscy weszliśmy do samochodu - psy z tyłu, ja prowadzę, Guruji na przednim siedzeniu pasażera i wszyscy inni wepchnięci pomiędzy. Myślę, że w tym samochodzie musiało być co najmniej 10 istot. Jestem pewien, że David Swenson był na tej przygodzie! Na początku byłem przerażony, oferując kilka wycieczek, ale Guruji nalegał, żebyśmy wszyscy pasowali. Kiedy zamknęliśmy drzwi i odjechaliśmy, Guruji obejrzał się przez ramię na ładunek ludzi, rzeczy i zwierząt wciśnięty w nieopisanie małą przestrzeń i zażartował: „Och, zupełnie jak Indie”. Wszyscy umieraliśmy ze śmiechu. —Beryl Bender Birch

K. Pattabhi Jois, Guruji, był jedną z tych rzadkich dusz, które są większe niż życie i elektryzujące w ich obecności. Miał niesamowitą zdolność przynoszenia radości każdemu, kto był blisko niego i sprawiania, że ​​ta osoba poczuła natychmiastową namacalną osobistą więź. Naprawdę nie miało znaczenia, czy ktoś go spotkał tylko na chwilę, czy znał go od dziesięcioleci. Zrobił trwałe wrażenie. Nie ma słów, które naprawdę pasowałyby do wpływu, jaki Guruji wywarł na tych, którzy znali go bezpośrednio lub na tych, którzy znali go tylko poprzez jego nauki. Próżni pozostawionej na tym świecie przez odejście takiej wielkodusznej duszy nie można zmierzyć. Taki wpływ ma tylko kilka rzadkich istot, które pojawiają się na tej ziemi. Guruji był taką duszą. Porównuję jego obecność do wielkiego i wspaniałego drzewa rosnącego w lesie. Kiedy to drzewo spada, pozostawia wielką pustkę tam, gdzie kiedyś stało.To uczucie pustki jest najbardziej ewidentnym skutkiem jej upadku. Następnie, gdy przyjrzymy się bliżej, zobaczymy, że drzewo ojcowskie otworzyło baldachim powyżej, aby zapewnić światło dla młodych drzewek, aby rosły. Wielkie stare drzewo pozostawia również żyzną ziemię, na której nowe młode drzewa mogą zapuścić głębokie korzenie. W ten sposób energia wielkiego i potężnego drzewa zapewnia pożywienie i siłę kolejnym pokoleniom drzew. Tak, potrzeba lasu, aby zastąpić pustkę pozostawioną przez K. Pattabhi Joisa, ale może taki był cały plan! To jest życzliwość tych, którzy kroczą ścieżką przed nami. Przygotowują drogę, abyśmy mogli łatwiej podążać ścieżką. Dziękuję, Guruji, za głębokie, bogate i płodne nauki, które pozostawiłeś.Twoja fizyczna obecność zostanie pominięta w każdej chwili, a jednocześnie chwalebność Twojego czasu spędzonego z nami będzie celebrowana i rozkoszowana, gdy będziemy spożywać owoce Twojej obecności i nauk! Wesołych podróży, drogi Guruji! - David Swenson

Guruji jest prawdopodobnie najbardziej rozpoznawany na Zachodzie jako mistrz fizyki jogasany. W Indiach, choć otrzymał wiele nagród i wyróżnień godne uwagi, że uznał jego ogromnej wiedzy akademickiej i empirycznej, jako podwójny vidwan (PhD) w Samskrta i Advaita Vedanta. Pamiętam, kiedy zadawano mu takie pytania, jak „Dlaczego stawać na ramionach przed staniem na głowie?” Oczywiście poirytowany odpowiedział: „Hej! Czy nie czytałeś mojej książki Yoga Mala ?!” Ale zapytany o bardziej subtelne aspekty procesu jogi, Guruji bardzo się zaangażował. Odpowiadając, intonował sutry, śloki i śastr jako odniesienia, a następnie tłumaczył je z błyszczącym błyskiem w oczach.

Popołudniami jego żona Amma siadała na frontowych schodach i czesała swoje długie włosy, podczas gdy on czytał czasopismo astrologiczne w swoim pokoju przyjęć. Drzwi Guruji były zawsze otwarte i zawsze był dostępny, aby odpowiedzieć na wszelkie moje pytania. Chcemy spróbować przesiać przez bariery językowej, a gdy okazało się, że nie w pełni zrozumieć, on pochylić się do przodu, mrużąc oczy, których to dotyczy, mówiąc: „Ty nie rozumiejąc”, a następnie cierpliwie ponownie wyjaśnić swój punkt widzenia. Swoją uwagę zawsze okazał wielkoduszny i starannie wychował nas w tradycji przepisanej mu przez jego nauczyciela, Krishnamacharyę.

Guruji miał niesamowitą zdolność odrywania warstw twojej istoty i, na swój dokładny sposób, wbijania cię do rdzenia. Pewnego razu wybuchnął śmiechem, mówiąc: „Jest jakaś pozycja, w której każdy może złamać!”. I złamać nas poprzez , robił: nasze ambicje, nasz dmuchany się duma, nasze lenistwo i samozadowolenie, rozdzierające nasze serca otwarte. Chociaż jego nauki dla nas, ludzi Zachodu, opierały się głównie na asanach, Guruji zdawał sobie sprawę z ograniczeń ciała fizycznego i zachęcał nas do spojrzenia głębiej, mówiąc: „Joga to praktyka wewnętrzna. Reszta to tylko cyrk”. Wyobrażam sobie, że właśnie dlatego nazwał swoją metodologię Ashtanga Yoga, abyśmy mogli głębiej zbadać wewnętrzne doświadczenie świadomości jogicznej.

Guruji był kimś więcej niż tylko nauczycielem jogi; był szanowany jako aczarya , „ten, który przemawia”. Zawsze dostępny na poziomie osobistym, nieustannie zachęcał nas, mówiąc: „ćwicz, ćwicz i wszystko nadchodzi”. Szczerze dzielił się swoim śmiechem i łzami, pasją, czasem, a ostatecznie swoim życiem.

Po śmierci Guruji, Mysore wydawał się z pozoru taki sam: idealna mieszanka brudu i nektaru; smród krowiego łajna i zanieczyszczenia zmieszane z pachnącym kadzidłem; dźwięki nawiedzone kwiatu kokosa i wallahs' niekończących mantr, ponieważ peddled swoje wyroby; kakofonia ruchu zalewająca ulice. Ale jakimś cudem serce Mysore zniknęło. A jednak nadal głębokie echo jego istoty nadal rozbrzmiewa w obecności jego ocalałej rodziny i uczniów, utrwalając nauki, którym poświęcił się tak całkowicie i całkowicie, wypływając z gorzko-słodkich łez i radosnych wspomnień, które były cenione w naszych sercach, gdzie najbardziej wpłynął na nasze życie.

Guruji, dotknąłeś tak wielu, zarówno widzianych, jak i niewidzialnych, znanych i nieznanych, a nawet niezliczonych, które mają dopiero nadejść. Utrata ciebie jest rzeczywiście słodkim, słodkim bólem. Życzę więc tobie, Guruji, własnymi słowami "szczęśliwej podróży!" i weź moją mantrę za radę: „Nie marnuj swojego życia!” Twoje dziedzictwo żyje dalej.

& Mdash; Bhavani Maki

Wyjazd do Mysore, aby uczcić życie Pattabhi Joisa, był zupełnie inny niż kiedykolwiek. Shala nie był otwarty dla klas, ale zamiast utrzymywane tylko krześle, jego zdjęcie oraz piękne girlandy kwiatów. Fale wzruszenia ogarnęły mnie, kiedy klęczałem i przyswajałem sobie wszystko, czego nauczył mnie ten wspaniały mężczyzna. Dzielenie się z tak wieloma innymi studentami z całego świata wszystkimi doświadczeniami, które nam dał, było budujące. Poczułem zarówno miłość, jak i smutek, widząc jego piękną rodzinę - Saraswathi, Manju, Sharath, Shruthi, Sharmila - która zawsze była mu tak oddana.

Nasz Guruji, z jego promiennym uśmiechem i promienną twarzą, będzie tęsknił tak wielu z nas. Kiedy zostaliśmy pobłogosławieni przebywaniem w Jego obecności, zawsze przenosił nas na inny poziom. Wiem, że mówię za wielu, kiedy mówię, że mój czas z nim był jednym z najlepszych dni w moim życiu.

Zostawił mi tak wiele wspaniałych wspomnień. Zawsze sprawiał, że my, jego uczniowie, czuliśmy się tak uznani, bez względu na to, czy nas zbeształ, czy w ujmujący sposób woła nasze imię. Jego oddanie nauczaniu i zachowywaniu linii Ashtanga Yoga było zawsze obecne. Słyszę wyraźnie, jak mówi takie rzeczy, jak: „Po co bez jogi?”. lub „Z jogą wszystko jest możliwe”. Jego słowa mądrości, proste, ale głębokie.

Stworzył rodzinę wyjątkowych osób, których łączy nić miłości do Niego i miłości do praktyki. Najważniejszą rzeczą, jakiej chciałby od swoich uczniów, jest kontynuowanie praktyki jogi i zachowanie systemu, któremu poświęcił swoje życie, czyli systemu ashtanga jogi. -John Smith

Kiedy po raz pierwszy pojechałem do Mysore w wieku 22 lat, aby spotkać się ze Sri K. Pattabhi Joisem, szukałem nieuchwytnego stanu wewnętrznego spokoju, który stara się zaszczepić każda praktyka jogi. Odwiedziłem starą shalaw Laxmipuran w Mysore i codziennie rano ćwiczył w małej grupie 12 uczniów. Miałem okazję codziennie spotykać się z Guruji na tak zwanej „konferencji”. Na konferencji w starej szali (codziennie z wyjątkiem sobót) Guruji siadał w holu tego starego budynku, który był niegdyś jego jedynym domem, i odpowiadał na pytania wszystkich uczniów, którzy odważyli się zadać. Każdy mógł iść i zadawać pytania i bezpośrednio rozmawiać z Guruji. Jego dostępność pozostawiła na mnie trwałe wrażenie, ponieważ nigdy nie był zbyt zmęczony, aby zobaczyć nowego ucznia lub odpowiedzieć na pytanie. Nie znam żadnego innego mistrza jogi ani mistrza jakiejkolwiek dyscypliny, który byłby tak otwarty dla publiczności, jak Guruji przez te wszystkie lata.

Więc któregoś popołudnia zapytałem go drżącym głosem: „Guruji, gdzie znajdę wewnętrzny spokój, o którym mówią, że pochodzi z praktyki jogi? Skąd się on bierze?”.

Powiedział: „Musisz ćwiczyć przez wiele lat, a potem nadchodzi shanti , nie ma problemu”, a moje serce otworzyło się na łaskę jego nauczania. To moje wielkie szczęście, że uważam tego niesamowitego człowieka za swojego nauczyciela i przypisuję głębię mojej osobistej praktyki i nauczania światłu, które rozpalił we mnie ogień Guruji.

Najważniejszym i najtrwalszym wpływem tej wczesnej interakcji na moje życie była głębia i jakość obecności Guruji, kiedy mi odpowiedział. Kiedy byłem młody i naiwny, moje pytanie było poważne i naprawdę chciałem znaleźć wewnętrzny spokój. Z mojego doświadczenia z Guruji wynika, że ​​zdolność mówienia bezpośrednio do osoby lub ucznia dokładnie tam, gdzie się znajduje, była darem potężnego wglądu. Mówił i odpowiadał na poziomie twojego bytu, a nie na poziomie twojego pytania lub intelektu. W jakiś sposób dostroił się do miejsca, w którym byłeś i przemówił bezpośrednio do ciebie na najgłębszym poziomie świadomości. Guruji nigdy nie był człowiekiem o wielkiej gadatliwości w języku angielskim, ale zawsze udzielał odpowiedzi przepojonej połączeniem wykraczającym poza niekiedy powierzchowną naturę umysłu.Prosta odpowiedź prosto z serca przemówiła do długo śpiącego we mnie miejsca i omijała wszelkie oporne procesy myślowe. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale ta chwila zmieniła moje istnienie i jest to moment, z którego wielokrotnie korzystałem w moim własnym nauczaniu.

Sześć podróży do Mysuru później, prawie 10 lat po rozpoczęciu mojej przygody z Ashtanga Yoga, znalazłem się przed dużym pokojem 10 razy większym od starej shali, gdzie prawie 300 osób walczyło o pozycję blisko stóp Guruji. Wtedy właśnie zacząłem uczyć się Czwartej Serii Ashtanga Jogi i otrzymałem certyfikat do nauczania. Miałem inne pytanie. Z pokorą, czcią i szacunkiem w głosie zadałem swojemu nauczycielowi kolejne pytanie: „Guruji, podczas mojej pierwszej podróży do Mysuru zapytałem Cię, jak mogę znaleźć wewnętrzny spokój. Twoja odpowiedź dała mi inspirację i wiarę do praktykowania przez te wszystkie lata . Teraz uczę tej jogi tak, jak mnie nauczyłeś. Co mogę powiedzieć nowym studentom, aby podarowali im ten sam prezent, który mi dałeś? ”

Guruji pochylił się na kolanie, aby złapać mój wzrok i nawiązać bezpośredni kontakt wzrokowy. Potem przerwał, ponownie złapał mój wzrok, uśmiechnął się i powiedział swoim kapryśnym łamanym angielskim: - Ty im to samo powiedz.

Znowu było to coś nie do opisania, co mnie głęboko poruszyło, coś poza słowami. Być może to w ciszy przed wypowiedzeniem słów następuje wymiana energii. Dwa światy jednoczą się i wspólna jest obecność, która wykracza poza same słowa. W Guruji nie było nic, co byłoby wyniosłe. Był człowiekiem z kilkoma angielskimi słowami, z szeroko otwartym sercem, latami poświęcenia praktyce jogi większej niż ktokolwiek inny. Był człowiekiem o wielkiej sile, mądrości i temperamencie.

Prosta metoda: postawa, oddech i spojrzenie. Jeden nauczyciel, jeden styl jogi, wiele, wiele lat praktyki. Wtedy nadchodzi Shanti, nie ma problemu. Guruji mawiał: „Ashtanga Yoga jest dla wszystkich ludzi: ludzi starszych, młodych, grubych, chudych - tylko nie leniwych”. To dlatego, że Ashtanga Yoga jest wyzwaniem. Wymaga ucisku, by się zgiąć, miękkości, by być silnym - i przesuwa granice umysłu i ciała poza popularne medyczne pojęcia bezpieczeństwa, możliwości i komfortu. Robiąc to, praktykujący dosłownie poszerzają swoją świadomość.

Obecnie praktykujemy Ashtanga Yoga z powodu niezachwianego oddania Sri K. Pattabhi Joisa, by dzielić się swoją mądrością z każdym studentem, który chce włożyć ciężką pracę codziennej dyscypliny. Nie ma lepszego sposobu, by uhonorować życie Guruji, niż wejść na nasze maty i praktykować każdego dnia. Dał nam dar Ashtanga Yoga, a teraz naszym obowiązkiem jest czcić jego pamięć własnym zaangażowaniem w jogę. Jeśli jest jedna rzecz, którą wiem na pewno, to to, że Guruji chce, abyśmy wszyscy podjęli „praktykę, praktykę, praktykę. ... Wtedy wszystko nadchodzi”. —Kino MacGregor

Podczas mojej pierwszej podróży do Mysore w 1991 roku, kiedy pewnego dnia ćwiczyłem, Guruji najwyraźniej myślał, że idę za wolno. Zdenerwował się na mnie i powiedział zdenerwowanym głosem: „Dlaczego idziesz tak wolno ?! Ty, ty uczniu Iyengara!” Cóż, nigdy tak naprawdę nie uczyłem się żadnej jogi Iyengara w tamtym momencie, a ten komentarz był jak atak. Po prostu lubiłem swoją praktykę i nigdy nie czułem potrzeby pośpiechu. Więc podskoczyłem, chwyciłem swoją matę i pobiegłem na górę do sali wykończeniowej, gdzie przeszedłem do Paschimottanasany i zacząłem szlochać! Mówiłem: „On jest dla mnie taki podły! Nie jestem uczniem Iyengara! Nie podoba mi się to”, płacząc i płacząc. Po kilku minutach mojej kontynuacji i ludziach próbujących mnie pocieszyć, Eddie wszedł na górę i powiedział mi, że Guruji chce się ze mną zobaczyć.Oczywiście nadal płakałem i byłem tak podekscytowany, że zajęło mi kolejne 5 lub 10 minut, zanim wystarczająco się uspokoiłem, przebrałem się i powoli schodziłem na dół. Guruji czekał na mnie na dole schodów, więc zszedłem, a on podszedł do mnie bardzo blisko, spojrzał mi w oczy i zapytał: „Nicki, dlaczego płaczesz?”

Powiedziałem, że myślę, że był dla mnie złośliwy i że nie jestem powolnym uczniem. Spojrzał na mnie bardzo uważnie, a potem powiedział: „Nicki, ty płaczesz, ja płaczę. Ty się uśmiechasz, ja się uśmiecham”.

Byłem tak poruszony, że znów zacząłem płakać! Ale więcej łez radości niż smutku lub odrzucenia. Następnie zabrał mnie do sali do jogi w Laxmipuram i posadził na podłodze w rogu tuż obok swojego stołka. Usiadł na stołku, położył mi rękę na głowie i tak siedzieliśmy, bo naprawdę nie wiem, jak długo. To było najsłodsze uczucie otrzymać od niego tę shakti [energię]. Przez następne trzy miesiące, kiedy byliśmy w Mysore, każdego dnia po ćwiczeniach schodziłem na dół i siadałem na podłodze obok jego stołka, a on kładł rękę na mojej głowie. Nigdy tego nie zapomnę, dopóki żyję. - Spokój i namaste, Nicki Doane

Dla chętnych uczniów K. Pattabhi Jois, czyli Guruji, miał niesamowitą zdolność przebicia bańki ego, przywracając je z powrotem do umysłu początkującego. Często zmieniał to, co uważaliśmy za nienaruszone sekwencje póz lub sposób ich formowania. Z radością zaprzeczał sobie z dnia na dzień, jeśli pomogło nam to zrozumieć i porzucić naszą sztywność i obsesję na punkcie formuł.

(Pewnego dnia przekonał mnie, chronicznie dotkniętego wielką zarozumiałością na temat mojej wiedzy, że mogę usiąść i utrzymać zimne kolana, bez rozgrzewki, póz poprzedzających czy winjasy. Wiedziałem, że to musi być niemożliwe według kalkulacji, ale na krótko przekonał mnie, że żadne z nich, ciało, pozycja, sekwencja czy formuła, nie były tym, za co myślałem. Bez namysłu postawił mnie w tej pozie.)

Zawsze był niespodzianką, wesołym oszustem, odcinającym naszą zarozumiałość. Być może najmilszym momentem dla jego uczniów było upomnienie ich „złą damą” lub „złym człowiekiem” (czasami używał określenia „dobra pani” lub „dobry człowiek”). Te czułe imiona zawsze uchroniły nas przed byciem znużonymi ekspertami i wracamy do stanu entuzjastycznych początkujących. —Richard Freeman

Dowiedzieliśmy się wczoraj smutnej wiadomości o śmierci Pattabhi Joisa, więc dzisiaj podczas zajęć ustawiliśmy dla niego skromny ołtarz z dużym uderzającym zdjęciem jego pełnej energii twarzy jako centralnym elementem. Były świeże kwiaty zdobiące jego wizerunek, a Surya prowadził małego aarthi , błogosławiąc jego obraz, otaczając ołtarz ofiarą ręcznego ognia, podczas gdy my intonowaliśmy mantrę Kaurpurgauram . Zdumiewające jest stwierdzenie, w jakim stopniu jego nauki rozprzestrzeniły się na całym świecie, a tutaj, w Europie, popularna jest Ashtanga vinyasa. Z pewnością fala winjasy, która przetoczyła się przez Stany Zjednoczone, nie mogłaby się wydarzyć bez wpływu nauk Pattabhi Joisa.

Jego śmierć wpisuje się w program szkoleniowy tego tygodnia, a nasz dzisiejszy program nauczania zawiera nauki o nietrwałości. Zatem czas na naszą małą pudżę do Gurudźiego był odpowiedni i zastanawialiśmy się, jak potężne jest bezpośrednie bycie świadkiem przemijania życia. Pamiętam, jak Guruji mówił o „narodzinach i śmierci” wszystkich rzeczy i zawsze ceniłem to zdanie, ponieważ w swoim łamanym angielskim zasugerował, że narodziny i śmierć nie są statyczne, ale obejmują ciągłą transformację.

Pamiętam, że studiowałem u Pattabhi w Mysore przez sześć miesięcy podczas mojej pierwszej podróży do Indii w 1989 roku (i wróciłem na studia ponownie w 1995). Surya studiował i praktykował także w Mysore, zanim się spotkaliśmy. Tak więc oboje mamy praktykę Ashtanga vinyasa jako wspólne źródło naszego nauczania i praktyki. Uczyłem się serii podstawowych i średniozaawansowanych z Pattabhi Joisem w 1989 roku. To było zanim Sharath (jego wnuk, który od tego momentu będzie kierował tradycją) pomagał w klasie. W pokoju było nas tylko 12 (w tym Derek i Radha, John Scott, Lino Miele, Dina Kinsburg) i najbardziej przypominam sobie, jak zwinnego Pattabhi miał wtedy 75 lat. Był jak prawdziwy lew w sposobie, w jaki poruszał się po pokoju - podnosząc ludzi i upuszczając ich z powrotem, trzymając ludzi w pozach,i schodząc na podłogę obok swoich uczniów lub na nich. Szczególnie pamiętam ciężar jego obwodu na moich plecach w Baddha Konasana! Ogrom siły rdzenia, który zademonstrował, aż do samego szpiku kości, był zdumiewający.

Jego odejście jest rzeczywiście znaczną stratą dla świata jogi, ponieważ nie tylko opanował asany jogi i miał shakti, aby przekazać tę niezwykle groźną i rygorystyczną praktykę wszystkim, którzy weszli do jego shala , ale był także mistrzem języka leżącego u podstaw nauk yogi.

Przeprowadził się do Mysore, aby studiować pod kierunkiem T. Krishnamacharyi z małej wioski w południowych Indiach i studiował sanskryt na Uniwersytecie Mysore. Od swojego guru Krishnamacharyi i poprzez studia nauczył się na pamięć sanskryckich ślok z Upaniszad i bhakti sutr oraz Bhagavad Gity. Gdy Pattabhi Jois wykładał na temat filozofii jogi, a studenci mieli okazję zadawać mu pytania (których nienawidził, ponieważ zawsze brakowało mu znajomości angielskiego), cytował wersety ze starożytnych źródeł, zataczając się długie wersety w sanskrycie.

Był nie tylko mistrzem hatha jogi, ale także uczonym i bhaktinem (pamiętam, jak przed pierwszą lekcją rozpoczęły się o 5 rano, można było go usłyszeć przed domem składającego ofiary swoim bóstwom domowym). Pattabhi Jois opanował nauki jogi poprzez ścisłą dyscyplinę studiowania i poprzez sadhanę jogi, która obejmowała dogłębne zapamiętywanie tradycyjnego tekstu - nawiązując do czasów, kiedy nauki jogi ograniczały się do przekazu ustnego. Ta umiejętność zapamiętywania Pisma Świętego jest teraz umierającą sztuką. Wraz z odejściem Pattabhi Joisa nie tylko tracimy wielkiego mistrza hatha jogi, ale tracimy solidne ogniwo w łańcuchu bezpośredniego przekazywania pism świętych, których nauczyliśmy się na pamięć. —Dwie ręce razem,

Tias Little

Zapytaliśmy Gurudżiego, jakie według niego są najważniejsze wymagania dla dobrego nauczyciela jogi, a on odpowiedział: „Pełna znajomość metody jogi i cierpliwość wobec uczniów”.

Następnie zapytaliśmy go, jakie są wymagania wobec uczniów, a on odpowiedział: „Pewna znajomość sanskrytu, dieta wegetariańska i nauka metody jogi od wykwalifikowanego nauczyciela”.

Będąc zaangażowanymi etycznie wegetarianami, zapytaliśmy go, czy uważa, że ​​przestrzeganie diety wegetariańskiej jest naprawdę konieczne dla praktykującego jogę, i powiedział nam, że najważniejszą częścią praktyki jogi jest dieta wegetariańska i że bez stosowania diety wegetariańskiej joga nie było możliwe: „Jedzenie mięsa sprawia, że ​​sztywniejesz i nie będziesz w stanie prawidłowo oddychać”.

Podczas zajęć Pattabhi Jois liczył każdy oddech. Drażnił się z liczbą oddechów, kpił z oddechem i upominał długość oddechu. Częścią mocy tego nauczyciela była jego zdolność sprawiania, że ​​każda osoba w pokoju czuła się tak, jakby była tam sama, dając każdemu kolejny oddech, a następnie zabierając go i zaczynając od nowa. I był przy każdym z nich, wplatając oddech każdego w melodię. Wyrafinowanie jego nauczania było zdumiewające w pozornej prostocie. Spojrzał w twoją duszę i uczył twojego najwyższego potencjału. Nalegał, „Jeszcze tylko jeden oddech”. I z tymi słowami zaczynaliśmy następny oddech. Praca była subtelna i psychologiczna. Praktyka asan stała się zwykłą strukturą prawdziwej pracy, którą była transformacja.Tchnął życie w naszą praktykę jogi i odetchnęliśmy z ulgą. W końcu znaleźliśmy kogoś, kto znał prawdę.

Pewnego razu, kiedy zapytaliśmy Guruji, czy jest oświecony, najpierw zarumienił się, a potem spojrzał nam w oczy i powiedział: „Jestem po prostu prostym człowiekiem”. Joga jest prosta - uświadomienie sobie Jedności Istnienia jest zredukowaniem wielu do jednego, Wielkim Uproszczeniem. Prosty oznacza pojedynczy i skupiony. Prosty oznacza zdolność do przewodzenia siłą oświecenia. Prosty oznacza zdolność dostrzegania przeszłych zewnętrznych różnic w przyczynach.

Czasami proste wdechy i wydechy mogą być najtrudniejsze do zrobienia, ale kiedy jest to trudne, zawsze słyszymy, jak mówi: „Jeszcze tylko jeden… Jeszcze tylko jeden”. - Sharon Gannon i David Life

Zalecane

Yin Yoga 101: Czy wyrównanie ma znaczenie w pozach Yin?
Master Class z Kathryn Budig: Firefly (Tittibhasana)
The Yoga Journal Makeovers, część II: Tales of Transformation