Oko w oko: porównanie jogi z tradycjami buddyjskimi

Jeśli chodzi o praktykowanie uważności, joga i tradycje buddyjskie mają wiele wspólnego.

Niedawno latałem późno w nocy z Bostonu do San Francisco. Kiedy samolot z rykiem pędził po pasie startowym, młoda kobieta siedząca obok mnie wydawała się medytować. Biorąc pod uwagę ograniczenia związane z podróżowaniem samolotem, przyjęła zadziwiająco dobrą postawę - oczy zamknięte, siedząc z dłońmi do góry na udach. Siedziała tak przez dobre 30 minut.

Później, gdy steward zaczął podawać przekąski, moja współlokatorka przedstawiła się jako Beverly. Właśnie przebywała na odosobnieniu w Insight Meditation Society, znanym ośrodku medytacji vipassany w Nowej Anglii. Powiedziałem jej, że jestem nauczycielem jogi i wykonałem wiele różnych rodzajów medytacji, w tym vipassanę. Wciągnęliśmy się w długą rozmowę o jodze i medytacji, a po chwili zatrzymała się na chwilę, wyraźnie myśląc o czymś. "Czy mogę zadać ci pytanie?" - zapytała, marszcząc brwi. „Jeśli uczysz jogi, jak możesz uprawiać vipassanę i nie dać się zmylić? Myślałem, że jogini nauczają praktyki samadhi, a buddyści praktyk wglądu”.

Rzeczywiście, Beverly wyrażała interesujące i uporczywe nieporozumienie, że tradycje medytacji jogi uczą tylko tego, co nazywała samadhi - przez to miała na myśli praktyki koncentracji - i że tradycje buddyjskie kładą nacisk przede wszystkim na praktykę wglądu lub vipassany. To błędne przekonanie jest często doprawiane poglądem, że w samadhi tak naprawdę chodzi o „błogość”, podczas gdy wgląd dotyczy poważniejszej sprawy jasnego widzenia. Zauważyłem, że to zamieszanie stało się przeszkodą - szczególnie dla wielu studentów jogi, którzy uczą się głębszych praktyk medytacji prawie wyłącznie od nauczycieli buddyjskich.

Słowo samadhi ma różne znaczenia w leksykonach jogi i buddyjskich. Dla buddystów zwykle odnosi się do całego spektrum skoncentrowanych stanów umysłu. (Budda powiedział: „Uczę tylko sila , samadhi i panna ” - praktyki etycznej, koncentracji i wglądu). Z drugiej strony, dla joginów samadhi często odnosi się do zaawansowanych etapów praktyki - etapów, które mogą w w rzeczywistości zawierają wiele z tego, co Buddha nazwał zarówno samadhi, jak i panna. W jodze klasycznej, oczywiście, samadhi jest ósmą i ostatnią częścią ośmioczłonowej (ashtanga) ścieżki.

To zamieszanie doprowadziło do błędnego przekonania, że ​​klasyczne tradycje medytacyjne w jodze - te oparte na Jogasutrze Patańdżalego - opierają się wyłącznie na technikach koncentracji w celu osiągnięcia oświecenia. Tak nie jest. Istnieje wiele poglądów na temat roli medytacji - nie tylko między praktykującymi buddyzm i jogę, ale także w ramach każdej z tych szeroko zakrojonych tradycji. Ale ja i moja współlokatorka mieliśmy szczęście: praktykowała formę wywodzącą się z buddyzmu theravadan (opartego na kanonie palijskim), a ja praktykowałem formę zaczerpniętą z klasycznej jogi. Jak się okazuje, obie są częścią tej samej klasycznej tradycji medytacji; każdy polega na wyrafinowanych metodach treningu koncentracji i wglądu.

Wszystko zaczyna się od koncentracji

Na każdej z tych klasycznych ścieżek praktyka zaczyna się od kultywowania naturalnej zdolności umysłu do koncentracji. Ta zdolność ujawnia się cały czas w życiu codziennym. Na przykład podczas ostatnich wakacji na Florydzie leżałem na plaży i czytałem książkę. Moje ciało i umysł były już zrelaksowane - ważny warunek wstępny treningu uwagi. Podniosłem na chwilę oczy, a one podpłynęły do ​​maleńkiej czerwonej granitowej skały, która znajdowała się tuż przed moim ręcznikiem. Fascynował mnie jego kolor i kształt. Moja uwaga zapadła się w skałę i przyjrzałem się jej. Skała przykuła moją uwagę przez kilka wspaniałych minut spontanicznego samadhi.

Kilka ciekawych rzeczy ma miejsce, gdy uwaga skupia się na czymś w ten sposób: strumień myśli w umyśle zawęża się; wyciszono zewnętrzne, rozpraszające bodźce sensoryczne (nie byłem już świadomy, że słońce pali moją skórę); wydłużają się fale mózgowe; pojawia się uczucie jedności z przedmiotem; pojawia się spokojny i spokojny stan umysłu. Te doświadczenia zdarzają się nam częściej, niż nam się wydaje. Podczas symfonii umysł zostaje zamknięty na pięknej linii skrzypiec w koncercie Bacha. Podczas obiadu znajdujemy szczególnie niezwykły kawałek jedzenia. Oba te doświadczenia obejmują naturalne pojawienie się skupionej uwagi.

Okazuje się, że tę naturalną zdolność uwagi można bardzo dobrze wytrenować. Umysł może nauczyć się celować w obiekt, pozostać na nim, penetrować go i znać go. Przedmiot może być wewnętrzny, taki jak oddech lub doznanie ciała, lub zewnętrzny, jak ikona lub świeca. Kiedy koncentracja na obiekcie rozwija się, umysł staje się nieruchomy i pochłonięty przez obiekt.

Skutki uboczne tego wysoce skoncentrowanego stanu są całkiem zachwycające i mogą obejmować spokój ducha, zadowolenie, a czasami - zachwyt i błogość. Te doświadczenia koncentracji są w rzeczywistości czasami nazywane „doświadczeniami zachwytu”. W buddyzmie są one wysoce kultywowane w serii etapów koncentracji zwanych jhanami (wchłonięciami). W tradycji klasycznej jogi, podobna, ale nie identyczna seria etapów jest identyfikowana w rozwoju ostatnich trzech części ścieżki - dharana (koncentracja), dhjana (medytacja) i samadhi.

W miarę dojrzewania naszej koncentracji przez te etapy, jesteśmy szkoleni, aby utrzymywać uwagę na obiekcie bez przerw przez dłuższy czas. Nasza nieprzerwana koncentracja staje się teraz potężna - jak promień lasera - i widzimy tylko „nagie” cechy obiektu, poza kategoryzacją i rozróżniającym myśleniem.

Na tych najgłębszych poziomach treningu pojawia się kolejny niezwykły rezultat: umysł zostaje odizolowany od ciągnięcia niepokojących emocji i chwilowo wolny od pragnienia, lgnięcia i niechęci. W zachodnich terminach psychologicznych możemy powiedzieć, że umysł jest całkowicie odizolowany od konfliktu. W rezultacie techniki koncentracji zapewniają umysłowi bardzo potrzebną przystań.

Insight: Exploring the Steady Mind

Dzięki praktyce koncentracji umysł staje się wysoce zestrojonym instrumentem. Kiedy umysł dojrzewa w sposób stały, zaczyna się dziać coś niezwykłego: ten skoncentrowany umysł rozwija zdolność odkrywania samego siebie. Staje się zdolny do systematycznego badania sposobów, w jakie wszystkie zjawiska - myśli, uczucia i doznania - powstają i przemijają w strumieniu świadomości. Zjawiska psychiczne, które wcześniej były zbyt ulotne, aby je zauważyć, zaczynają mieścić się w zakresie percepcji. W rezultacie umysł może zacząć traktować siebie jako swój własny przedmiot.

Podstawy tego subtelnego umysłu śledczego nie są być może tak powszechne w życiu codziennym, jak podstawy umysłu skoncentrowanego. Niemniej jednak każdy, kto wszedł w tryb kontemplacji, mógł ich doświadczyć. Siedząc w kościele, na modlitwie, nagle uświadamiamy sobie, w jaki sposób inne myśli wkraczają. Albo odpoczywając spokojnie pod drzewem, obserwujemy, jak fala trudnych uczuć przepływa przez strumień świadomości jak ciemna chmura burzowa, a następnie odpływa.

Okazuje się, że tę zdolność badawczą umysłu można systematycznie rozwijać i trenować. Trening ten, jak możesz sobie wyobrazić, zależy od zupełnie innej strategii uwagi: zamiast zawężać strumień uwagi, uczymy się go metodycznie poszerzać i obserwować niekończące się fluktuacje myśli, uczuć, obrazów i wrażeń.

Poprzez praktyki wglądu, medytujący uczy się zwracać uwagę na jak najwięcej wydarzeń umysłowych i fizycznych, dokładnie tak, jak się pojawiają, chwila po chwili. Osoba medytująca dokładnie widzi, jak w rzeczywistości skonstruowany jest świat zwykłego doświadczenia i Jaźń. („Widziałem budowniczego tego domu” - powiedział Budda w noc swego oświecenia).

Ten rodzaj treningu jest znany jako trening wglądu i chociaż został dobrze rozwinięty w buddyjskich tradycjach medytacyjnych w Ameryce, nie został do końca zrozumiany w tradycjach jogi, ponieważ zostały nam przekazane. To wyjaśnia nasze błędne przekonanie - i Beverly - że praktyka wglądu nie istnieje w tradycji jogi.

Pytanie o to, dlaczego seria wglądu programu Patanjalego pozostaje zaniedbana w praktyce - przynajmniej w Ameryce - jest fascynującym tematem na inny czas. (Mimo to zaprzeczyć, że jego program ma zależeć od rozwoju wglądu, jako wnioski książek trzy i cztery jego Joga Sutry jasno).

Gdy Patanjali przeprowadzi szkolenie w zakresie koncentracji - dharana, dhjana i samadhi - instruuje praktykującego, aby użył wynikających z tego umiejętności uwagi do zbadania wszystkich zjawisk w stworzonym świecie, w tym samego umysłu. Jogin uczy się używać „doskonałej dyscypliny” (samjamy) skoncentrowanego umysłu, aby badać całe pole umysłu i materii. Rzeczywiście, znaczna część trzeciej książki Jogasutry, o której powszechnie uważa się, że dotyczy jedynie osiągnięcia nadprzyrodzonych mocy, w rzeczywistości zawiera instrukcje Patanjalego dotyczące systematycznej eksploracji pola doświadczenia.

Chwile wglądu mogą być więcej niż trochę przerażające. Niektóre tradycje buddyjskie będą nawet nazywać je „doświadczeniami terroru”, ponieważ gdy zaczynamy dokładnie badać doświadczenie, odkrywamy, że świat wcale nie jest taki, jakim się wydaje. Praktyki wglądu w obu tradycjach skutecznie dekonstruują nasz zwyczajny sposób widzenia siebie i świata. Uczenie się znoszenia tej chwilowej rzeczywistości może być fragmentaryczne i powodować znaczny niepokój. W efekcie potrzebujemy regularnego powrotu do koncentracji i spokoju. Aby nasza praktyka przebiegała pomyślnie, musimy wypracować systematyczne współzależności między doświadczeniami zachwytu a doświadczeniami przerażenia.

Osiąganie jaśniejszego spojrzenia na rzeczywistość

Na końcu tych ścieżek medytacji, medytujący w obu tradycjach widzą tysiące dyskretnych wydarzeń pojawiających się i przemijających w każdej milisekundach. Patanjali opisuje najbardziej chwilową wizję zjawisk, które uważa za możliwe po ludzku - dharma megha samadhi , w której są one postrzegane jako ulewa, w której postrzegana jest każda oddzielna kropla deszczu.

Medytujący w obu tradycjach widzą, jak wszystkie zjawiska (w tym Jaźń) po prostu powstają i przemijają z powodu przyczyn i warunków. Buddyści odkrywają tak zwane trzy oznaki istnienia, na które składają się cierpienie (duhkha) , brak jaźni (anatman) i nietrwałość (anicca) . Jogini odkrywają podobne „cztery błędne przekonania”: wiarę w trwałość przedmiotów, wiarę w ostateczną rzeczywistość ciała, wiarę, że stan naszego cierpienia jest naprawdę szczęściem oraz wiarę, że nasze ciała, umysły i uczucia obejmują kim i czym naprawdę jesteśmy.

Niektóre aspekty widoków na końcu ścieżek nie są identyczne. Jogini odkrywają, że za tym „deszczem” zjawisk kryje się trwała, czysta świadomość (purusza) - nienarodzona i niezmienna - podczas gdy buddyjscy medytujący widzą czystą nieciągłość i chwilowość, pustkę, która powoduje powstanie formy.

Niemniej jednak wydaje mi się oczywiste, że to, co jest naprawdę wyzwalające w obu tradycjach, jest znacznie bardziej podobne, niż zdaje się to sobie uświadamiać. Na końcowych etapach medytujący w obu tradycjach widzą, że świat zwykłego doświadczenia i Jaźń są w rzeczywistości konstrukcjami, związkami w naturze, a nie „rzeczywistymi rzeczami” same w sobie.

Wielkie klasyczne tradycje medytacyjne są zainteresowane dwoma rezultatami: pomaganiem praktykującej w zakończeniu cierpienia i pomaganiem jej w wyraźniejszym postrzeganiu rzeczywistości. Obie tradycje odkryły, że te podwójne cele są ze sobą ściśle powiązane i że tylko strategia metodycznego treningu zarówno koncentracji, jak i wglądu może osiągnąć te zadziwiające stany końcowe. Z tego powodu obie tradycje są cenione jako autentyczne i kompletne ścieżki prowadzące do wyzwolenia.

O NASZYM EKSPERCIE

Stephen Cope jest psychoterapeutą, nauczycielem jogi i starszym stypendystą rezydującym w Kripalu Center for Yoga and Health w Lenox w stanie Massachusetts. Jest autorem książek Yoga and the Quest for the True Self (Bantam, 1999) oraz The Complete Path of Yoga: A Seeker's Companion to the Yogasutra (Bantam, dostępnej w 2004 roku).

Zalecane

Ta playlista z jogą Cool-Girl podniesie klimat Twojej domowej praktyki
Wysoki wypad
Sześć różnych poglądów na oddychanie w jodze