Marketingowa joga na sposób jogiczny

Właśnie otrzymałem pierwsze regularne zlecenie jako nauczyciel. To było o 7 rano, zupełnie nowy przedział czasowy dla studia. Mój plan polegał na stworzeniu czegoś z niczego poprzez sprytny marketing. W końcu przez wiele lat zajmowałem się promocją w branży rozrywkowej, więc pomyślałem, że to będzie łatwe.

Mój wielki pomysł? Ulotki. „Joga przed pracą” - zadzwoniłem do klasy. „Zacznij swój dzień we właściwy sposób”, to był mój nagłówek, tekst wychwalający zalety jogi wczesnym rankiem. Rozwieściłem ulotki po centrum i okolicznych sklepach.

Pierwszy tydzień był powolny. Pojawiły się dwie osoby. W ciągu następnych kilku tygodni frekwencja nie była dużo lepsza. W rzeczywistości moja klasa rzadko przyciągała więcej niż dwie osoby na raz.

Nie mogłem winić wczesnego przedziału czasowego, ponieważ dziesiątki ludzi pojawiało się w studiu na sadhanę o 4 nad ranem. Wysłałem e-maile. Rozdałem darmowe wejściówki. Namawiałem ludzi, którzy przyszli na zajęcia, aby przyprowadzili swoich przyjaciół. Bez względu na to, co zrobiłem, nic się nie zmieniło.

Kiedy walczyłem, obserwowałem nauczycielkę ze studia, która miała prawie 100 uczniów, którzy uczęszczali na zajęcia i nie robiła żadnych reklam. Potem spróbowałem mojej następnej sztuczki marketingowej: nic nie robić. I tak właśnie się stało. Nic. Poczułem się winny za marketing, a potem poczułem się głupio, że nie podejmowałem żadnego wysiłku. Ostatecznie zrezygnowałem z zajęć.

Dziesięć lat później moje narzędzia promocyjne niewiele się różnią, ale mam o wiele mniej problemów. Jedyna różnica, jaką mogę stwierdzić między tamtym a teraz, jest taka: wtedy po prostu nie byłem gotowy.

Ale to doświadczenie sprawiło, że zacząłem myśleć o marketingu i jodze - nie tyle o najlepszych pomysłach na wypromowanie siebie lub swojego centrum jogi, ile o tym, jak dostosować marketing jogi do zasad samej jogi. Czy można znaleźć organiczne podejście do marketingu? W jaki sposób nauczyciele jogi reklamowali się w tamtych czasach? Czy autopromocja nie ma nieodłącznego zła? A może jesteśmy odpowiedzialni za sprzedawanie jogi i siebie samych w świecie, który jest w bardzo potrzebie?

Stary sposób

Beryl Bender Birch, nauczycielka Ashtanga i autorka książki Power Yoga, mówi, że jej własny nauczyciel, Norman Allen, nigdy się nie reklamował. „On nie ma telefonu” - mówi. „On nie pisze. Nie pisze e-maili”. Zamiast tego Allen, który był pierwszym amerykańskim uczniem Pattabhi Joisa, przeniósł się w góry Hawajów i żył bez prądu i bieżącej wody.

W ten sposób Allen reprezentuje klasyczny, wschodni ideał mistrza jogi: nauczyciela, którego uczniowie muszą zlokalizować, a następnie poprosić o wiedzę. Jest to model, który jest sprzeczny z tym, jak joga rozwinęła się na Zachodzie, gdzie nauczyciele szukają uczniów, a czasem o nich konkurują. W klasycznej tradycji rodzaj marketingu, który prowadzimy obecnie - całostronicowe reklamy, masowe wysyłki i franczyza - byłby nie do pomyślenia.

Co nie znaczy, że droga zachodnia jest bezprawna. Birch rozpoczęła własną karierę nauczycielską dzięki ulotkom i wysyłkom. Przez dziesięciolecia jej klasy rozrosły się z dwóch lub trzech osób do 60 lub więcej osób. Birch podkreśla jednak, że jej praktyka pedagogiczna nie została zbudowana głównie dzięki sprytnemu marketingowi, ale poprzez lata solidnego nauczania.

„Nic nie zastąpi doświadczenia” - mówi Birch. „[Chodzi o] przebywanie w tym samym miejscu w tym samym czasie przez długi czas. Chodzi o praktykę. Musisz to robić przez długi czas bez przerwy, z powagą. Jeśli jesteś dobrym nauczycielem, ludzie będą chodź."

Niebezpieczeństwa marketingu

Ale cierpliwość to cnota, której brakuje wielu nauczycielom i pracowniom. Maty Ezraty uruchomiła Yoga Works, być może prototyp nowoczesnej serii jogi. Ale Ezraty jest zaniepokojona niektórymi trendami, które widzi obecnie w wielu centrach i sieciach jogi.

„Wchodzisz do tych korporacji i niestety ja też muszę tam umieścić Yoga Works, a oni patrzą na ścieżkę kariery dla nauczycieli” - mówi Ezraty. „W związku z tym pojawia się niebezpieczeństwo, że przyciągasz bardzo młodych ludzi [którym] nie dano czasu na dojrzewanie. Biznesmeni zaczynają przejmować świat jogi, ponieważ szukają forsy”.

Jednym z niepokojących wydarzeń, które Ezraty nazywa „chwytem marketingowym”, jest forsowanie wieloletnich kontraktów przez studia, podobnie jak w świecie siłowni i fitness, z którymi są związani studenci. „Nie obchodzi ich nawet, czy uprawiasz jogę”, mówi, „Chcą tylko pieniędzy. Więc wszystkie rzeczy, które przyszliśmy do jogi, mając nadzieję uciec, są teraz w świecie jogi”.

Chciwość to tylko jeden z grzechów marketingu. Hype jest inny. Jakiś czas temu Birch natrafił na stronę internetową studia jogi w Massachusetts. "

Wszyscy właściciele studia mają na swoich biografiach, które studiowali ze mną ”- mówi Birch.„ I nie wiem, kim są ci ludzie! Prawdopodobnie wzięli jedne zajęcia na konferencji jogi z około 200 innymi osobami. I myślę: „Co za bzdury”. Musisz mówić prawdę ”.

Być może najpowszechniejszym niebezpieczeństwem marketingu jest po prostu to: lgnięcie - rodzaj lęku, który powoduje, że sprzedajemy się krótko i poniżamy nasze nauki w poszukiwaniu potwierdzenia naszych uczniów lub pozorów sukcesu. To jeden z powodów, dla których wielu nauczycieli jogi jest całkowicie wyłączonych z marketingu.

Niebezpieczeństwa związane z brakiem marketingu

Chociaż prawdą jest, że nie możemy stworzyć udanej klasy poprzez marketing, możemy w ogóle nie być w stanie mieć takiej klasy bez niej. Jest to równowaga, której potrzebuje współczesny nauczyciel jogi. Po prostu przeklinanie marketingu nie jest odpowiedzią.

„Niektórzy [nauczyciele] mają ogromne ego, jeśli chodzi o to, że się nie promują” - mówi Birch. „Jestem taki uduchowiony, ponieważ nie używam żadnych ulotek”. To tyle samo dotyczy ego, co ludzi, którzy tworzą fałszywe życiorysy ”.

Tak jak istnieją duchowe konsekwencje marketingu, są też duchowe konsekwencje braku marketingu. Zachód dodał coś pięknego do świata jogi: koncepcję, że nauki należy przenieść w świat. Jeśli naszym zamiarem jest ukrycie się przed światem i przed naszymi własnymi obowiązkami, to brak marketingu naszej klasy jest tak zabójczy dla naszego ducha, jak marketing z chciwym zamiarem.

Znalezienie równowagi

Określenie właściwego sposobu promowania swojej klasy lub centrum jogi polega tak naprawdę na znalezieniu własnego głosu. Birch zachwyca się małym centrum jogi w Orlando, College Park Yoga, gdzie czasami prowadzi szkolenia dla nauczycieli: „Właściciele są po prostu świetni w marketingu. Są zabawni. Są oryginalni. Wymyślają najwspanialszy egzemplarz. Dostają jest tam mnóstwo ludzi i mają wspaniałą społeczność ”.

Theresa Curameng, która prowadzi ośrodek ze swoim mężem Calvinem, opowiada, jak pierwotnie zbudowali tę społeczność.

„Otworzyliśmy się w pobliżu uczelni” - mówi Curameng. „A my odpowiadaliśmy:„ Jak sprawić, by dzieciak z college'u poszedł na jogę, skoro całe jego życie kręci się wokół pizzy, piwa i nauki? ”.

Jak mówi Curameng, odpowiedzią była pocztówka, która w zasadzie powiedziała uczniom, że najlepszym lekarstwem na kaca są zajęcia jogi. „Joga nie została stworzona po to, byśmy przestali robić wszystkie złe rzeczy” - mówi Curameng. „Został zaprojektowany, aby pomóc nam to zrównoważyć”.

Nieortodoksyjne podejście College Park Yoga - konwersacyjne, zuchwałe, a czasem głupie - wprawia w zakłopotanie niektórych, którzy uważają, że joga i sposób jej sprzedaży powinny być ciche i przyzwoite. Curameng opowiada o jednej odpowiedzi, którą otrzymała po niedawnym wybuchu e-maili:

„Ta kobieta napisała, że ​​moja gramatyka jest do niczego i że mam najgorsze słownictwo i jak mogłabym reklamować jogę z tak zbyt swobodnym tonem”.

Ostatecznie każdy z nas musi znaleźć dla siebie granicę między godnością a uleganiem. Dla niektórych wszechobecność młodych, pięknych kobiet na okładkach magazynów i produktów to po prostu używanie seksu do sprzedaży jogi. Dla innych nie ma konfliktu między współczesnymi murenami a duchowością jogiczną. Prawdziwym sprawdzianem naszego marketingu jest zamiar i prawda. Dla nauczycieli i przedsiębiorców takich jak Curameng, brak bycia sobą byłby głównym grzechem.

Marketing jako praktyka duchowa

Jeśli pomyślimy o marketingu jako o praktyce duchowej zgodnej z naszą jogą, możemy wyodrębnić kilka kluczowych zasad:

Użyj yamas i niyamas. Birch mówi, że przewodnie zasady jogi zawarte w Jogasutrze Patanjalego - takie cnoty jak współczucie, prawdomówność, niekradanie - powinny być miarą Twojego marketingu.

Nie przegap praktyki. Nauczaj przez długi czas, ćwicz jogę codziennie i nie oczekuj dywidend w najbliższym czasie. Na pytanie, w jaki sposób zgromadziła ogromną rzeszę uczniów, Birch odpowiedziała: „Nie opuściłem ani jednego dnia praktyki od 1971 roku. To moja metodologia”.

Miej umysł początkującego. „Kolejną rzeczą, którą powinien zrobić nowy nauczyciel, jest rozpoczęcie nauczania początkujących” - mówi Ezraty. „Zacznij powoli, od podstaw; dostosuj się do przyzwoitych udogodnień; przychodź codziennie - i dasz radę”.

Poznaj swoją publiczność, poznaj siebie. Samokształcenie jest jednym z yamów . Poznaj swój zamiar nauczania. „Bądź dziś tym, kim chcesz być jutro” - mówi Ezraty. Uważna obserwacja i zdyscyplinowane wykorzystanie energii to dwa kolejne. "Czy marnotrawisz?" - pyta Curameng. „[Marketing] to nie tylko wręczanie ulotek komuś, kto nigdy nie wejdzie na zajęcia jogi”. Podczas promocji weź pod uwagę potrzeby odbiorców, a następnie kieruj się oszczędnością. „Skuteczny marketing to naprawdę wyrażanie siebie w kilku słowach i jasno” - mówi Curameng. Ostatecznie, pamiętanie o swoim najwyższym ja zrównoważy cię na wąskiej ścieżce między marketingiem opartym na wyzysku z jednej strony a zmniejszonym potencjałem z drugiej.

Zalecane

Spodnie Top Yoga
Medytacja z wolnymi rękami
P + O: Dlaczego otwieracze bioder są dla mnie tak dobre?