Gdy Gruzja ponownie otwiera swoją gospodarkę, niewielka koalicja właścicieli studia jogi pozostaje zamknięta

Kiedy gubernator Gruzji Brian Kemp ogłosił, że gospodarka stanu zacznie się ponownie otwierać 24 kwietnia, posunięcie to spotkało się z oporem ze strony zaniepokojonych burmistrzów i właścicieli małych firm, którzy obawiali się, że zagrożenie koronawirusem jest dalekie od zakończenia. Wśród nich jest kilku właścicieli studiów jogi z okolic Atlanty, którzy twierdzą, że jest jeszcze za wcześnie, aby wznowić działalność w zwykły sposób.

Gubernator był jednym z pierwszych w Stanach Zjednoczonych, który zaczął znosić ograniczenia dotyczące pozostawania w domu podczas pandemii COVID-19, przyznając kręgielnie, salony sztuki ciała, salony fryzjerskie i paznokci, studia jogi i centra fitness, a od kwietnia 27 teatrów i restauracji, które zostaną ponownie otwarte, ale nadal będą przestrzegać wytycznych dotyczących dystansu społecznego. Kilkanaście innych stanów poszło w ich ślady od czasu publikacji (Kolorado, Teksas, Mississippi, Tennessee, Ohio, Vermont i nie tylko), ujawniając plany ponownego otwarcia do pierwszego tygodnia maja, nawet gdy globalny wskaźnik infekcji osiągnął 3 miliony.

Zobacz także Zestresowany koronawirusem? Oto jak joga może pomóc

Robert Redfield, dyrektor Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC), zasugerował, że 19 do 20 krajów o niskim wpływie może być gotowych do ponownego otwarcia do 1 maja. Ale inni eksperci ds. Zdrowia publicznego ostrzegają przed ponownym otwarciem gospodarki pośród pandemii, szczególnie w Gruzji, gdzie tylko 1 procent mieszkańców przeszedł testy.

Dla nauczycieli jogi i profesjonalistów zajmujących się zdrowiem, których zadaniem jest dbanie o dobre samopoczucie swoich klientów, ciągła niepewność związana z wirusem stanowi oczywiste zagrożenie dla zdrowia uczniów i personelu. Niepokojącą ironią ponownego otwarcia niektórych z tych małych firm jest to, że wiele z nich wymaga bliskich kontaktów. Przy wciąż obowiązujących wytycznych dotyczących dystansowania się od siebie na sześć stóp, jak ktokolwiek ma się ostrzyc, usiąść do kolacji w restauracji lub bezpiecznie otrzymać korektę od nauczyciela jogi?

W Atlancie kilku właścicieli studiów jogi wypowiadało się na grupowej stronie na Facebooku o tym, dlaczego nie otwierają ponownie, mimo że niektórzy zauważyli 75-procentowy spadek sprzedaży od zamknięcia w połowie marca. Rozmawiałem z kilkoma z nich, aby dowiedzieć się więcej o ich decyzjach i co to oznacza dla ich społeczności.

Zobacz też Dlaczego pracownicy służby zdrowia potrzebują jogi bardziej niż kiedykolwiek

Nauczyciele jogi z Atlanty zabierają głos

38-letnia Neda Honarvar, właścicielka Tough Love Yoga w Candler Park w Atlancie, mówi, że po 10 latach działalności nie chce stracić swojej firmy, biorąc pod uwagę wszystko, na co pracowała, ale nie chce stawiać zysków nad ludźmi. „Nie ma żadnych dowodów na to, że ponowne otwarcie w tym momencie jest bezpieczne” - powiedziała. „Po prostu nie ma dokładnych raportów o rozprzestrzenianiu się tej choroby i nie chcę ponownie otwierać i narażać naszych pracowników i studentów na ryzyko oraz przyczyniać się do dalszego rozprzestrzeniania się wirusa”. Podczas niedawnej wizyty w sklepie spożywczym w pierwszy weekend ponownego otwarcia Atlanty, Honarvar powiedziała, że ​​patrzyła, jak hordy ludzi wylewają się z restauracji i piją piwo, nawiązując bliski kontakt bez noszenia masek, jakby wszystko wróciło do normy. „To naprawdę szokujące i niepokojące” - mówi. „Więcej ludzi zachoruje”.

Zobacz także  Zapisz swoje lokalne studio jogi

Honarvar mówi, że uważa, że ​​gubernator Kemp ponownie otworzył małe firmy, aby obniżyć stopę bezrobocia w stanie. „Jest gotów zagrozić naszym życiem dla pieniędzy” - powiedziała. Podobnie jak wiele studiów w całym kraju, Honarvar przeniósł się na zajęcia online w Zoom i Namastream i działa ze stratą. Zrezygnowała z własnej wypłaty, aby nadal płacić swoim nauczycielom zatrudnionym w pełnym wymiarze godzin, którzy polegają na nauczaniu, aby opłacać rachunki, podczas gdy jej nauczyciele pracujący w niepełnym wymiarze godzin zrezygnowali z wypłaty. Wie jednak, że obecna trajektoria, pomimo dodatkowych dochodów pochodzących ze szkoleń nauczycieli online, a także hojnych darowizn od społeczności, nie jest trwała w dłuższej perspektywie. Honarvar mówi, że nie przewiduje ponownego otwarcia Tough Love w żadnym momencie przed lipcem - i że chce zielonego światła od CDC, aby móc to robić wygodnie.„Potrzebuję dostępu do środków czyszczących, aby móc dezynfekować między zajęciami” - mówi. „Ale teraz nie mogę nigdzie kupić nawet sprayu dezynfekującego”.

W odpowiedzi na ponowne otwarcie swojej czteroletniej firmy Octavia Raheem, współwłaścicielka Sacred Chill West, po prostu umieściła to na Instagramie: „Nie”. Raheem mówi, że musi zobaczyć spadek liczby hospitalizacji i zgonów przez 14 dni, zanim rozważy ponowne otwarcie studia. „Możesz ożywić gospodarkę, ale nie możesz ożywić martwego ciała” - powiedziała. „Słuchamy ekspertów w dziedzinie zdrowia i naukowców, a nie polityków”. Sacred Chill oferuje nagrane wcześniej lekcje online od tymczasowego zamknięcia w marcu. Mówi, że studio traci przychody z powodu spadku liczby członków, a także udziału w immersjach i szkoleniach. Ale czynsz jest nadal należny. „W tej chwili nic nam nie jest, mimo że walczymy, ale jeszcze trzy miesiące i nie mogę powiedzieć, co będzie później” - mówi.

Zobacz także  Jedna nauczycielka jogi z Atlanty (Octavia Raheem) dzieli się swoją wizją (i poezją) na temat tego, jak może wyglądać świat po koronawirusie

Pomimo pozyskania nowych praktyków z różnych części kraju, Raheem mówi, że bez wielu osobistych zajęć, szkoleń i zwykłych szeregowych, przychody studia spadły o 75 procent. Ona i jej partnerka biznesowa, Meryl Arnette, wkrótce stracą swoje oszczędności. Wystąpili o wiele dotacji rządowych - kilkanaście z nich, w tym jeden w ramach programu ochrony wypłat (PPP) - i otrzymali tylko 2000 dolarów z pożyczki na wypadek szkód ekonomicznych (EIDL), która prawie nie pokrywa ich wydatków biznesowych, nie mówiąc już o opłaceniu ich pracowników.

Pęknięcia w biznesie jogi

Raheem mówi, że pandemia ujawnia pęknięcia nie tylko w systemach rządowych, ale także w biznesie jogi. „Uwielbiam moją społeczność i studio, ale w tej chwili studio jest zobowiązaniem, ponieważ wszystkie rachunki są nadal należne i nie jest w stanie generować żadnych przychodów”. (Tymczasem Raheem należy do niezliczonych innych osób, które nie otrzymały płatności stymulacyjnej na koronawirusa). Ma nadzieję, że do lata będzie mogła częściowo ponownie otworzyć, ograniczając zajęcia do ośmiu osób (studio może pomieścić 30) i zachęcając wszystkich noszenie masek i upewnianie się, że pracownicy sprawdzają temperaturę. „Rzeczy nie będą wyglądać tak jak wcześniej” - mówi. „Kiedy ktoś będzie czuł się komfortowo w pełnym pokoju - oddychając, pocąc się i wymieniając rekwizyty?”

Tiffany Johnson, 35-letnia nauczycielka i uczennica Sacred Chill West, zgadza się z tym. „Uważam, że potencjalna szkoda, jaką można teraz wyrządzić, jest nadal zbyt duża - dla praktyków, nauczycieli i każdego, z kim się kontaktujemy” - mówi Johnson. „Pamiętam o zaleceniach czołowych ekspertów i urzędników zajmujących się zdrowiem publicznym - narażamy życie, chodząc na publiczne zajęcia”.

Zobacz także  Płacić lub nie płacić za jogę podczas zamykania koronawirusa

Tracy Jennings-Hill, właścicielka LiveURyoga w Roswell w stanie Georgia, prowadzi wirtualne 500-godzinne szkolenie dla nauczycieli od 17 marca, oprócz oferowania strumieniowych transmisji na żywo w studio Zoom. Jako trenerka YogaFit mówi, że zwrot w kierunku technologii cyfrowej jest szansą dla branży na wyjście poza normy. Dodała do swojego harmonogramu rodzinną jogę i jogę dla dzieci, aby sprostać nowym wymaganiom klientów, ale bez nowych uczniów wchodzących przez drzwi straciła około 50 procent swoich miesięcznych dochodów. Jednak pomimo tych strat LiveURyoga pozostanie zamknięty. Mówi, że decyzja, by to zrobić, została dobrze przyjęta przez jej społeczność. „Myślę, że on (gubernator Kemp) jest społecznie nieodpowiedzialny; miejsca, o których mówi, że mają być ponownie otwarte - fitness, masaże, salony paznokci - wszystkie mają związek z tym, że jesteś przed czyjąś twarzą - powiedziała. „To nie ma żadnego sensu.„Kiedy nadejdzie czas ponownego otwarcia, Jennings-Hill mówi, że LiveURyoga, która może pomieścić 40 ciał w swojej przestrzeni, przyjmie tylko pięciu uczniów na klasę i nadal będzie oferować zajęcia wirtualne. „Myślę, że to musi być powolny powrót krok po kroku”, powiedziała.

Mandy Roberts, właścicielka FORM Yoga w Decatur w stanie Georgia, mówi, że zamknęła swoje studio dla publiczności na długo przed obowiązkiem pozostania w domu. Istniejąca wcześniej biblioteka wcześniej nagranych zajęć w studiu, a także regularne transmisje na Facebooku zapewniły społeczności łączność podczas zamknięcia. Roberts założył również fundusz stypendialny „Seva Scholarship Fund”, aby zapewnić bezpłatne zajęcia osobom w trudnej sytuacji finansowej. Jednak zamknięcie studia oznaczało natychmiastową 70-procentową utratę przychodów, nawet przy stałym wsparciu finansowym ze strony społeczności. „Mieliśmy już bardzo niską marżę zysku, więc ta zmiana była dość wyniszczająca” - powiedziała mi w e-mailu. „Ale to właściwa decyzja”.

Roberts powiedziała, że ​​„oszałamiające” jest próba zastanowienia się nad tym, jak dystans społeczny może w rzeczywistości działać w przypadku wielu firm, które mają zostać ponownie otwarte. „Dowiadujemy się teraz, że gubernator prawdopodobnie dokonuje takich wyborów, aby zmniejszyć kwotę wypłacaną na poczet roszczeń z tytułu bezrobocia” - powiedziała. „Przywództwo naszego rządu kładzie większy nacisk na gospodarkę niż na bezpieczeństwo i dobrobyt ludzkości”.

Zobacz także  Ta sekwencja jogi zmniejszy stres i wzmocni odporność

W przypadku studiów jogi w Gruzji, w całych Stanach Zjednoczonych i poza nimi, nikt - od uczniów po nauczycieli po właścicieli studia - tak naprawdę nie wie, jaka będzie przyszłość branży. Ale właściciele studia, tacy jak Roberts i inni, pozostaną zamknięci, dopóki ponowne otwarcie nie będzie bezpieczne i moralnie odpowiedzialne - i zrobią wszystko, co w ich mocy, aby społeczności, które zbudowali, pozostały przy życiu i dobrze na dłuższą metę.

„Niektórym studiom się to uda, innym nie” - mówi Sheila Ewers, właścicielka Johns Creek Yoga i Duluth Yoga. „Kiedy wyjdziemy z odosobnienia, prawdopodobnie znajdziemy społeczność, której zasoby finansowe są wyczerpane, której praktyki domowe nasiliły się i która może nie potrzebować naszych umiejętności w taki sam sposób, jak kiedyś”. Ewers, której studia działają od 2012 i 2018 roku i przynoszą 50-procentową stratę, mówi, że ma nadzieję, że branża jogi będzie nadal dostosowywać się i wprowadzać innowacje - co może również oznaczać porzucenie tego, co kiedyś.

Zalecane

Czy idziesz komandosem w spodniach do jogi?
Dostrojenie czakry: wprowadzenie do Svadhisthany
Przewodnik dla początkujących do pranajamy