Poddanie się ciszy w medytacji

Zamiast wysilać się, by wyciszyć umysł podczas medytacji, po prostu zrelaksuj się w ciszy, która zawiera umysł.

Wiele lat temu byłem w Indiach, kiedy zmarł Śankaraczarja, jeden z największych duchowych przywódców kraju. The Times of India opublikował wiele pochwał na temat słynnego mistrza, z których jeden został napisany przez znanego dziennikarza, który był przyjacielem byłej premier Indii, Indiry Gandhi. Wygląda na to, że pani Gandhi czasami konsultowała się z Shankaracharyą w chwilach zamieszania podczas jej urzędowania jako premiera.

Podczas jednej wizyty u świętego mężczyzny zaprosiła swojego przyjaciela dziennikarza, aby jej towarzyszył. Przylecieli prywatnym samolotem, a po przybyciu pani Gandhi została natychmiast zabrana na samotne spotkanie z Shankaracharyą. Po kilku godzinach wróciła do samolotu i wraz z dziennikarzem udała się do domu, do New Delhi. Dziennikarz zauważył, że premier ogarnął głęboki spokój i po pewnym czasie nie mógł powstrzymać się od spytania: „Pani Gandhi, co tam się stało?”.

„To było cudowne” - odpowiedział premier. - Zadałem mu wszystkie moje pytania, a on odpowiedział na każde z nich, ale żadne z nas nie odezwało się ani słowem.

Siła obecności Shankaracharyi była tak silna, że ​​obudziła pamięć o niej premier. Znalazła się w cichym zrozumieniu, w którym na pytania można odpowiedzieć lub zniknąć. Okazuje się, że „wciąż cichy głos wewnątrz” milczy. Dostrzega inteligencję, której się nie nauczył, inteligencję wrodzoną.

Mowa serca

William Butler Yeats powiedział kiedyś: „Możemy uczynić nasze umysły tak podobnymi do stojącej wody, że istoty gromadzą się wokół nas, aby zobaczyć własne obrazy i dzięki temu przez chwilę żyją jaśniejszym, być może nawet ostrzejszym życiem dzięki naszej ciszy”. Samo bycie w obecnej świadomości, swoboda we własnych cichych sercach, może uczynić z nas odbijającą stawkę, a ci, którzy gromadzą się wokół, będą mieli tendencję do oglądania własnych obrazów. Wiele razy miałem głębokie urzeczywistnienia życiowe, siedząc w towarzystwie nauczycieli, przyjaciół lub bliskich, nie mówiąc ani słowa. Istnieje obecność, która przekazuje się głośno i wyraźnie, jeśli się do niej dostroimy. W przebudzonej świadomości używamy języka do komunikacji, wiedząc, że w głębszej świadomości zachodzi inna, silniejsza komunikacja.

W ciągu prawie 30 lat uczestniczyłem w niezliczonych cichych odosobnieniach i dzieliłem się historiami z dosłownie tysiącami ludzi w tym okresie. Kiedyś znalazłem się w odległej części świata, gdzie spotkałem kogoś, kogo znałem z kilku odosobnień. Kiedy szedłem w jego stronę z uśmiechem na twarzy, pomyślałem sobie: Och, jest mój dobry przyjaciel, w którym momencie zdałem sobie sprawę, że ponieważ zawsze milczeliśmy razem, tak naprawdę nigdy nie znałem jego imienia - ani też Znam jego narodowość lub zawód. W ogóle nie wiedziałem o jego biografii.

A jednak znałem jego istotę. Widziałem go, jak codziennie obserwował ptaki o zachodzie słońca w tym samym miejscu. Zauważyłem ostrożność, z jaką po cichu zdjął buty przed wejściem do sali medytacyjnej. Byłem odbiorcą jego dobroci, kiedy pomógł mi wynieść część moich rzeczy z deszczu. Dzieliliśmy cichą obecność przez dni i noce. Jednak ani razu nie słyszeliśmy swoich historii. Nasza jedyna komunikacja miała miejsce w tym, co piosenkarz i autor tekstów Van Morrison nazywa „nieartykułowaną mową serca”.

W rozbudzonej świadomości nie musimy udawać, że jesteśmy tylko zlepkiem historii, zbiorem dokonań czy ocalałymi z nieszczęść. Jesteśmy gotowi patrzeć w oczy innej osobie bez strachu i pragnienia - bez opowieści o tym, kim jestem lub kim ona jest - i czuć tylko światło istnienia świecące w określonej parze oczu.

Na odosobnieniach zauważamy również, że słowa warunkują postrzeganie. Nazywając rzeczy, przywołujemy z góry przyjęty obraz przedmiotu lub zdarzenia i dlatego mamy na nie warunkową odpowiedź, choćby tylko chwilową. Język jest oczywiście fantastycznym narzędziem komunikacji, niezbędnym i przydatnym. Ale warto znać jego miejsce w naszej świadomości i granice jego użyteczności. Często mówię, parafrazując Szekspira: „Róża bez nazwy w ogóle pachniałaby tak słodko”.

Istnieje świadomość, która istnieje poza słowami i pozwala naszemu bezpośredniemu doświadczeniu być całkowicie świeże. Im bardziej jesteśmy dostrojeni do tej świadomości, tym szybciej język i myśl są analizowane pod kątem ich użyteczności i uwalniane. Dzieje się to poprzez proces, który nazywam „pogrążaniem się w ciszy”, w wyniku którego uwaga spoczywa w cichej świadomości, a zatem pozostaje tam coraz bardziej i bardziej konsekwentnie, gdy staje się silniejsza w swoim nawyku.

Zawsze przynoszę termos z herbatą na moje publiczne dialogi Dharmy i popijam herbatę przez cały wieczór. Czasami zapominam o wypłukaniu termosu do następnego ranka, a jeśli została jakaś herbata, to jest znacznie mocniejsza niż poprzedniego wieczoru. W termosie przez noc nie było torebki z herbatą - tylko płyn. Herbata stała się silniejsza przez namoczeniu w sobie . Podobnie, nasza świadomość w ciszy staje się silniejsza dzięki namaczaniu w sobie.

Ta cisza nie oznacza, że ​​nikt już nie mówi, nie płacze, nie śmieje się ani nie krzyczy. Jest to raczej spokój serca niż wymuszone zaprzestanie mówienia lub działania. Jest to rozpoznanie głębi w każdym z nas, która nigdy nie przemówiła, ciszy, która po prostu pozwala, by cokolwiek powstało i przeszło przez mentalny krajobraz. Zamiast usiłować wyciszyć nasze umysły (zadanie praktycznie beznadziejne), możemy po prostu zrelaksować się w ciszy, która zawiera umysł; wtedy stajemy się bardziej przyzwyczajeni do zauważania ciszy niż skupiania się na hałasie przeważnie bezużytecznych myśli. Nawyk relaksu w spokojnym centrum czystej obecności, bez względu na to, co umysł robi, staje się żyjącą medytacją bez wysiłku, a nie wysiłkiem medytacji i wyciszenia umysłu.

Niewymownie

Przystosowanie się do ciszy usuwa również bariery między nami a innymi. Chociaż słowa są głównie przeznaczone do tworzenia mostów komunikacji, często mają odwrotny skutek. Wiele osób używa słów po prostu, aby wypełnić pustkę, którą czują w sobie. Nie lubią ciszy, więc rozmawiają. Mają nadzieję, że połączą się z innymi, ale często rozmowy uniemożliwiają prawdziwą komunikację. Wyczuwając, że nie doświadczają intymnego związku, na który mają nadzieję, mogą nawet pogłębić swoją rozmowę, wchodząc w styczne bez znaczenia w nadziei, że więcej słów jakoś wyrazi ich uczucia.

W przebudzonej świadomości rozpoznaje się w rozmowie próbę nawiązania kontaktu. Pod bełkotem jest ktoś, kto chce być akceptowany, rozumiany lub kochany. W takich przypadkach wyraźna świadomość to prostota bytu, ludzkie ciepło pod potokiem słów. Słowa stają się wtedy tylko trochę statyczne w skądinąd wyraźnym przekazie. Jeśli jednak oba umysły są pełne zakłóceń, istnieje niewielka możliwość poznania się w miejscu, w którym dwoje jest jednym.

Z drugiej strony, kiedy dwa umysły pogrążone są w ciszy, następuje fantastyczna komunikacja. Buddyjski mnich Thich Nhat Hanh powiedział kiedyś o swojej przyjaźni z Martinem Lutherem Kingiem Jr.: „Możesz mu powiedzieć tylko kilka rzeczy, a on rozumiał rzeczy, których nie powiedziałeś”.

Kilka razy miałem zaszczyt być w towarzystwie wspaniałych nauczycieli, którzy spotykali się po raz pierwszy. Pamiętam, że kiedy byłem młodszy, miałem nadzieję, że będę wtajemniczony w dyskusje o ezoterycznej dharmie między wielkimi, albo że przeanalizują swoje filozoficzne różnice i sprowokują ogólną debatę wśród swoich uczniów. Ale zwykle się zdarzało, że po prostu migotali do siebie. Grzecznie wymieniali uprzejmości lub dyskutowali o pogodzie, ale przeważnie byli cicho, tylko migotali.

Ktoś kiedyś zapytał wielkiego indyjskiego nauczyciela Nisargadatta Maharaja - którego dialogi w klasycznej książce I Am That są jednymi z najpotężniejszych słów o nieograniczonej obecności w druku - co według niego mogłoby się stać, gdyby spotkał Ramana Maharsziego, innego z wielkich świętych Indii . „Och, prawdopodobnie bylibyśmy bardzo szczęśliwi” - odpowiedział Nisargadatta Maharaj. "Możemy nawet zamienić kilka słów."

Przedrukowano po uzgodnieniu z Gotham Books, oddziałem Penguin Putnam, Inc. Copyright Catherine Ingram, 2003.

Zalecane

Jak używać Mula Bandha w pozach jogi
Sekwencja jogi prenatalnej, aby mniej się martwić i bardziej ufać
Te pozycje jogi pomogą Ci przetrwać lata nastoletnie