Rozmowa z Baronem Baptiste

Przez lata Baron Baptiste studiował Raja, Ashtanga, Iyengar i Bikram Yoga, łącząc te style w celu wytworzenia własnego energicznego, wymagającego przepływu winjasy na bazie ciepła. Prowadzi ruchliwe instytuty Power Yoga w Bostonie, Cambridge, Massachusetts i Filadelfii; ukuł termin „Boot Camp” dla swoich ośmiodniowych międzynarodowych zajęć jogi; pojawia się w bestsellerowych filmach o jodze i w ESPN; i jest autorem książki Journey into Power: How to Sculpt Your Ideal Body, Free Your True Self and Transform Your Life with Yoga (Simon and Schuster).

Yoga Journal: Jak to było dorastać z joginami dla rodziców?

Baron Baptiste: Dorastałem z wieloma nauczycielami wokół - Swami Rama, Sai Baba, Muktananda. W latach pięćdziesiątych, kiedy moi rodzice zaczynali, uprawianie jogi było bardzo dziwne. Ludzie myśleli, że to kult. W szkole dokuczano mi i nazywano mnie Hare Kryszna. Na obiad jadłem chleb pszenny i banana z brązową plamą, podczas gdy inne dzieci miały Twinkies i Wonder Bread.

YJ: Czy planowałeś podążać śladami swoich rodziców?

BB: Nigdy nie myślałem, że zostanę nauczycielem jogi. Zostałem zmuszony do prowadzenia moich pierwszych zajęć przez mojego ojca, który wyjeżdżał z miasta i chciał, żebym go zastąpił. Nie chciałem, ale i tak poszedłem i uczyłem tego. Na tych zajęciach sięgnąłem do czegoś w sobie. Widziałem, że ludziom naprawdę się to podobało i coś we mnie poruszyło. Mój ojciec powiedział: „Wiesz dużo i dorastałeś wśród wielu wspaniałych nauczycieli. Jeśli nie podzielisz się tym, co wiesz, stracisz to. Masz odpowiedzialność”. Te słowa w połączeniu z pierwszym doświadczeniem w nauczaniu przemówiły do ​​mnie. Zepchnął mnie z krawędzi urwiska i zamiast spaść, poleciałem.

YJ: Jaka jest twoja osobista praktyka?

BB: Staram się robić coś dwa razy dziennie, czasem tylko trochę. Miejsce, w którym znajduje się moje życie, zdeterminuje jego intensywność - od regenerującej po intensywną winjasę. Każdego dnia staram się być sobą i zobaczyć, do czego jestem zmuszony. Nie mam formy ani zewnętrznego planu, za którym się podążam, ale generalnie ciągnie mnie w stronę vinyasy, ruchu opartego na cieple, przenoszącego energię przez moje ciało.

YJ: Dlaczego zdecydowałeś się na określenie „obóz szkoleniowy” dla swoich odosobnień?

BB: Podoba mi się ten termin, ponieważ pozostawia otwarte na wszystko, co może się wydarzyć i naprawdę możemy iść z energią. Może to oznaczać wczesne wstawanie i późne wstawanie - czasami chodzimy 18 godzin dziennie, gdy jest tam chemia, energia do nauki.

YJ: Słyszałem, że inni opisywali Twój styl, ale jak byś go opisał?

BB: U podstaw, dla mnie praktyka to 20 procent mechaniki i 80 procent psychologii duchowej. Jak powiedział Budda: „Wszystko jest umysłem”. Sztywne procedury tak naprawdę nie działają na mnie dobrze. Zamiast tego lubię płynną praktykę. Mój styl opiera się na byciu bezpiecznym i otwieraniu ciała z miejsca chroniącego układ stawowy. Robię dużo kreatywnego sekwencjonowania i uczę ludzi mojej filozofii: „Aby twoje własne ja było prawdziwe”. Intuicyjnie wiesz, co jest słuszne. Wiem w swoim życiu, kiedy wątpię w swoją intuicję, wpadam w kłopoty. Wszyscy mamy nauczyciela w sobie i jeśli naprawdę jesteś „teraz”, będziesz wiedział, kiedy naciskać, kiedy się poddać, a kiedy odpocząć.

YJ: Co myślisz o popularności jogi?

BB: Wiele osób początkowo przychodzi na jogę, ponieważ wiedzą, że jest fizyczna, ale prawie natychmiast ludzie korzystają z doświadczeń w swoich ciałach. Czują się spokojni, odprężeni i uświadamiają sobie cały inny wymiar poza fizycznym. Odkrywają cały inny świat Ducha i moc umysłu. Produktem ubocznym ciężkiej pracy z asanami jest silniejsze, bardziej giętkie ciało, ale to tylko produkt uboczny - wspaniały, ponieważ nasze ciało jest naszym fundamentem i fajnie jest mieć fundament zbudowany na skale.

Zalecane

Joga na skoliozę z Elise Browning Miller
Obudź się i rozluźnij
Baw się z playlistą z okazji międzynarodowego dnia jogi, aby uczcić lato