Wyzwanie opieki

Kiedy starsi rodzice Priscilli Fitzpatrick planowali przeprowadzić się blisko niej, wiedziała, że ​​będzie odgrywać bardziej aktywną rolę w ich opiece, ale z radością przyjęła okazję, by zobaczyć ich przez późniejsze lata. Potem, zaledwie miesiąc przed ich przybyciem - i wkrótce po tym, jak obchodziła pierwsze urodziny córki - u Fitzpatricka zdiagnozowano raka. Wydawało się, że jej świat się rozpada. A kiedy jej rodzice przeprowadzili się w pobliżu, ich świat runął na jej świat.

„To posunięcie spowodowało szybki postęp choroby Alzheimera mojego ojca” - mówi Fitzpatrick, który mieszka w Richmond w Wirginii. „Wtedy moja mama naprawdę zachorowała na reumatoidalne zapalenie stawów. W ciągu następnych dwóch lat każda z nich była dwukrotnie hospitalizowana. W przerwach między hospitalizacjami starałem się ich odwiedzać kilka razy w tygodniu. Robiłem im zakupy i naprawdę wszystko, co tylko możesz Pomyśl o tym. Pomagałbym tacie komunikować się, pomagając mu iść do łazienki, pomagając mu się wytrzeć. A ja byłem osobą, do której moja matka płakałaby. Była przytłoczona.

W międzyczasie Fitzpatrick starała się poradzić sobie z leczeniem raka, który zaatakował jej tarczycę, a także z obawami, jakie przyniosła diagnoza - najstraszniejsza ze wszystkich - możliwością, że może nie zobaczyć swojej córeczki, Frankie, dorastać. Po trzech operacjach i dwóch rundach naświetlania przeszła najgorsze i jej rokowanie jest dobre. Jest w pełni zaangażowana w radosne wyczerpanie bycia matką żywego, energicznego czterolatka i wraca do pracy w niepełnym wymiarze godzin w lokalnym systemie szkół publicznych. Jednak ciągły upadek jej rodziców oznaczał, że nie miała chwili wytchnienia, aby przetworzyć wszystko, co się wydarzyło, i nie miała poczucia, że ​​wróciła do normalnego życia. Jej ojciec przebywa teraz w domu opieki, a potrzeby matki są większe niż kiedykolwiek.Chociaż Fitzpatrick ma dziewięcioro rodzeństwa, większość z nich mieszka kilka godzin poza domem, więc nadal bierze na siebie większość ciężaru opieki rodziców.

Takie sytuacje stają się niestety, okropnie znajome. Około 44 miliony - 44 miliony! - Amerykanie zapewniają opiekę innym dorosłym, najczęściej starszym rodzicom. Zazwyczaj opiekunkami są kobiety w środkowych latach własnego życia, które nagle zostają wrzucone do roli, do której, nawet jeśli niejasno to przewidywały, są całkowicie nieprzygotowane. Wszyscy na raz muszą być planistą finansowym, menadżerem mieszkaniowym, rzecznikiem medycznym, nawigatorem biurokracji socjalnej, a czasem terapeutą. To oprócz radzenia sobie ze stopniową utratą ukochanej osoby w świecie bólu, zagubienia i upadku.

Wydaje się, że nie ma końca trudnym emocjom, które wywołują te sytuacje. „Większość z nas nie zmierzyła się z tym, co to naprawdę znaczy mieć te ciała, które starzeją się i umierają” - mówi Nischala Joy Devi, nauczycielka jogi i medytacji, współzałożycielka programu Commonweal Cancer Help w Bolinas w Kalifornii. autor książki The Healing Path of Yoga. „Tak więc opiekowanie się rodzi naszą własną bezradność i strach”.

Jednak dla wielu opiekunów dominujące emocje nie zawsze są tymi, których można się spodziewać. Kiedy zapytałem Fitzpatricka o trudne emocje, bez wahania odpowiedziała, że ​​najgorsza jest uraza. „Miałabym żal do moich braci i sióstr, że nie przyjechali z wizytą” - mówi. „Czasami czułem się urażony moją matką. Myślałem: 'Dlaczego nie mogłeś sobie z tym poradzić?' Straciłem dużo empatii i nie lubię tego w sobie ”.

Zagrzebany na bagnach

Jeśli jesteś opiekunem, zbyt często znajdujesz się w bagnie złości, urazy i irytacji. Kiedy w końcu jesteś w stanie odetchnąć i spojrzeć z odrobiny perspektywy, czujesz się winny z powodu tych uczuć. Wyzwanie polega nie tylko na zrobieniu wszystkiego, co należy zrobić, ale na znalezieniu sposobu na zrobienie tego z pewną życzliwością i wdziękiem. Jak radzić sobie ze złością, aby nie przenikała ona do twoich interakcji z osobą, którą się opiekujesz? Jak znaleźć wytrwałość i cierpliwość do załatwienia formalności ubezpieczeniowych, telefonów do pracowników socjalnych, wyjazdów na pogotowie? Jak stawić czoła temu, co czasami wydaje się czarną dziurą potrzeb, bez przytłoczenia i depresji?

Phillip Moffitt, wieloletni praktykujący jogę i członek Rady Nauczycieli w Spirit Rock Meditation Center w Woodacre w Kalifornii, doskonale zna ten trudny teren. W swoim życiu miał podstawowe obowiązki związane z opieką i udzielił porad setkom opiekunów. W zeszłym roku stałem się jednym z nich.

Spotykam Moffitta we wspaniały wiosenny dzień w Spirit Rock. Na zewnątrz sali medytacyjnej pofałdowane wzgórza są intensywnie zielone; jastrzębie krążą nad ich głowami na tle błękitnego nieba. Około 200 osób zebrało się na warsztatach, które Moffitt prowadził przez ostatnie pięć lat, aby dać opiekunom przerwę i pomóc im zastosować duchową mądrość w ich pracy.

Przyjechałem tutaj z powodu obietnicy złożonej ojcu, której trudno mi dotrzymać. Mój tata zmarł w 2006 roku po długiej walce z chorobą Alzheimera i Parkinsona. Kilka lat wcześniej zgodziłam się zająć jego miejsce jako osoba, która w razie potrzeby będzie podejmować decyzje medyczne dla jego ulubionej kuzynki, Kitty. Jako dzieci irlandzkich imigrantów, oboje mieli wspólne trudne dzieciństwo z czasów kryzysu. Ich wczesna historia obejmowała rodziców, którzy zmarli w młodym wieku, wujów kalekich i zabitych w wypadkach kolejowych oraz kuzynów, którzy od miesięcy chorowali na reumatyzm. Ale dzielili też sieć dużej rodziny, która w jakiś sposób złagodziła ciosy.

Kitty nigdy nie wyszła za mąż, a mój tata był jej najbliższym krewnym. Nie znałem jej dobrze, ale zawsze ją lubiłem. Ona i mój tata mieli coś, co uważałem za szczególnie irlandzką zdolność do uśmierzania emocjonalnego bólu żartem i śmiechem. Była wysoka, miała pięknie uczesane białe włosy i chociaż jej dochody były ograniczone, zawsze była elegancko ubrana.

Wkraczam

Kiedy mój tata poruszył temat opieki nad Kitty, przez mój umysł pojawił się jej obraz spokojnie leżącej w łóżku w jasnym pokoju. Wyobraziłem sobie siebie w tym pokoju, mądrego i współczującego, trzymającego ją za rękę i spokojnie decydującego, kiedy będzie czas, aby wyłączyć maszyny i pozwolić jej odejść. Powiedziałem, że z przyjemnością zajmę jego miejsce.

Trzy lata później przyszła rzeczywistość. Otrzymałem telefon z informacją, że Kitty była hospitalizowana; miała halucynacje i była niedożywiona. Jej lekarz powiedział, że jej demencja prawdopodobnie się pogorszy i nie będzie mogła dłużej żyć sama. Szpital miał ją wypisać w ciągu tygodnia i musiałem jej znaleźć miejsce do życia.

Kiedy rzuciłem się do działania, aby zrobić to, co należało zrobić, odkryłem z przerażeniem, że nie jestem dobrym i kochającym opiekunem, jakiego sobie wyobrażałem. Podczas choroby taty mama była na pierwszej linii frontu i bardzo jej wspierałem. To było szarpiące i bolesne, ale emocje wydawały się czyste, czyste; z pewnością były intensywne, ale nie zaplątały się w pasmo niechęci, irytacji i poczucia winy.

Jednak z Kitty było inaczej. Wymagania dotyczące mojego czasu szybko stały się nieugięte i oburzałem się na nich wszystkich. Zaczęło się, gdy była jeszcze w szpitalu, a ja miałem tylko kilka dni, żeby dowiedzieć się, gdzie będzie mieszkać. Musiałem wziąć czas wolny od pracy - w tej chwili - aby skonsultować się z pracownikami socjalnymi i prawnikiem, zwiedzić domy dla rekonwalescentów i domy opieki, sporządzić pełnomocnictwo i przywieźć notariusza do szpitala. Miasto Kitty znajdowało się 15 mil od mojego, a między nimi znajdował się most poddawany modernizacji w wyniku trzęsienia ziemi. Jadąc tam iz powrotem co kilka dni, zwykle utknąłem w zgrzytającym zębach korku.

Potem większą część czterech weekendów spędziłem na sprzątaniu jej mieszkania. To było małe miejsce, ale jej demencja wywołała nawyk robienia zakupów w mniejszych sklepach po więcej ubrań, niż mogłaby nosić. Jej łóżko, jej kanapa, jej komoda - każda pozioma powierzchnia była nimi pokryta, a szafy pełne. Pod ubraniem znalazłem pogniecione rachunki i wyciągi bankowe, listy wypisane pajęczym pismem, na wpół zjedzone mrożone obiady, opakowania po cukierkach. Miejsce wyglądało tak, jakby gigant podniósł go, odwrócił do góry nogami i potrząsnął. Pachniał brzydko i był przygnębiający. Inni krewni wtrącili się, ale ja byłem osobą wskazującą i decydentem.

W obliczu lęków

Poza całą żmudną logistyką, widok upadku Kitty wywołał niejasne obawy, o których ja - również bezdzietna kobieta - naprawdę nie chciałam myśleć: jak wyglądałyby późne etapy mojego życia? Czy w drodze do mojego ostatniego dnia zamęt, chaos, choroba i ból będą nieuniknione?

W ciągu następnych miesięcy wymagania związane z moją rolą opiekuna Kitty na chwilę opadły, a potem zaczęły się ponownie. Jej bank wielokrotnie popełniał błędy, zapominając umieścić moje nazwisko na jednym z jej kont. Aby uporządkować jej finanse, musiałem przefaksować stosy dokumentów do jej HMO, Social Security, firmy inwestycyjnej, która trzymała jej IRA. Gdy tylko załatwiłem jakieś dokumenty, zadzwonił do mnie personel mieszkający z pomocą: kotu Kitty skończyło się jedzenie i czy mogę dziś przynieść trochę jedzenia? Jadąc przez ten most w ruchu między zderzakami, czasami po prostu podnosiłem szyby i krzyczałem.

Po tym, jak w końcu zadomowiła się w domu opieki, czasami spędzałem tygodnie lub miesiące bez dzwonienia do niej. Czułem się winny, ale po prostu nie chciałem więcej dla niej robić.

Mój gniew i frustracja nie były skierowane przeciwko samej Kitty. Chroniłem ją przed wieloma rzeczami, które musiałem zrobić, a ona niezawodnie doceniała to, o czym wiedziała. Byłem poruszony odpornością, którą okazała, dostosowując się do nowego życia; na przykład podczas posiłków pomagała innym mieszkańcom, którzy mieli trudności z wyżywieniem się. Ale kiedy otrzymywałem telefony w sprawie czegoś innego, czego potrzebowała, moje mroczne uczucia powróciły - z intensywnością, która mną wstrząsnęła i nie zgadzała się z moimi wyobrażeniami o sobie.

Na warsztatach Spirit Rock Phillip Moffitt zostaje pierwszym z kilku nauczycieli jogi i medytacji, z którymi się konsultuję. Jak, pytam go, mogę być lepszym opiekunem?

Po pierwsze, mówi Moffitt, 61-letni mężczyzna o figlarnym wyglądzie z mopem kręconych ciemnych włosów, nie bardzo lubi słowo „opiekun”. Zamiast tego woli używać wyrażenia „opiekun”. Opiekun, mówi, stwarza oczekiwanie, że coś odzyskasz. „To koniec śmierci za to, że jest w stanie utrzymać stały kurs jako opiekun”.

Opieka jako praktyka

Moffitt mówi, że jedną kluczową rzeczą jest unikanie poczucia winy z powodu trudnych uczuć, jakie rodzi opieka; wszystko to zwiększa ciężar. „Masz takie nastawienie, że powinieneś czuć się lepiej, robiąc to” - mówi. „To tylko koncepcja. Czujesz, jak się czujesz. Nie wolno ci mówić:„ Och, jakie cudowne. To takie dobre uczucie i zaszczyt służyć ”. Nie - to, co naprawdę się dzieje, to: „To męka, ale ja to robię”. To staje się praktyką ”.

W rzeczywistości, mówi, podejście do opieki jako praktyki - pojawia się i robisz to konsekwentnie bez wielu dramatów, niezależnie od tego, jak się czujesz - pozwala ci uczyć się z niej w inny sposób. Paradoksalnie możesz stać się bardziej obecny, jednocześnie dystansując się od uciążliwych emocji. W mniejszym stopniu chodzi o osiągnięcie czegoś, a więcej o sam proces. „Ktoś musi wepchnąć kamień na wzgórze” - mówi Moffitt. - Decydujesz się to zrobić. Intencją jest to, że pojawiasz się, żeby popchnąć kamień, a nie przerzucić go przez wzgórze.

Podczas całodziennego wydarzenia Spirit Rock Moffitt i inni prezenterowie przerywają swoje rozmowy przerwami na medytację na spacer i siedzącą. Opiekunowie, mówi Moffitt, spędzają dużo czasu w swoich głowach, ponieważ muszą kontrolować tak wiele logistyki. Instruuje nas, abyśmy słuchali wskazówek z naszych ciał, które mogą sygnalizować sposoby, w jakie możemy lepiej zadbać o siebie. Na przykład ucisk w brzuchu może sugerować potrzebę głębszych, wolniejszych oddechów w celu odżywienia. Ucisk w gardle może być wskazówką, że musimy znaleźć kogoś, z kim można porozmawiać.

Badanie egoizmu

Rzeczywiście, praktycznie wszyscy nauczyciele, z którymi rozmawiam przez kilka następnych miesięcy, mówią, że ważne jest, aby opiekunowie nie zaniedbywali siebie. „Jedną z najważniejszych rzeczy, które możemy zrobić, jest dbanie o siebie” - mówi Devi. „Uczono nas, że to samolubne - nie wiem, skąd to się bierze”.

Devi również ma doświadczenie w opiece. Jej własna matka stała się krucha i zapominalska, gdy skończyła 90 lat, pozostało tylko tyle oszczędności, by pokryć około roku opieki wspomaganej. Zamiast ryzykować, że zabraknie jej pieniędzy, Devi i jej mąż znaleźli sposób na generowanie dochodów, które pokryłyby koszty opieki nad matką. Dzięki jej błogosławieństwu wykorzystali jej fundusze, aby wpłacić zaliczkę na stary dom w pobliżu ich własnego. Następnie naprawili go i zamienili w mały ośrodek mieszkalny z opieką, którym zarządzali. „Zamiast jednej matki miałem sześć” - mówi Devi. Czasami Devi i jej mąż mieli do pomocy personel, a czasami nie.

„Kiedyś nasz opiekun zrezygnował na dwa dni przed Bożym Narodzeniem” - wspomina Devi. „Pracowałem na pełny etat, podróżowałem i nauczałem. To był naprawdę męczący czas. Pomyślałem, że jeśli uda mi się zachować centrum pośród tego wszystkiego, wszystkie lata mojej praktyki będą coś warte”.

Sięgając po wytchnienie

Kiedy jesteś w trakcie opiekowania się kimś, kogo potrzeby są pilne i chroniczne, może wydawać się niemożliwe, aby zadbać o siebie: po prostu nie ma wystarczająco dużo godzin w ciągu dnia, aby zrobić wszystko, co należy zrobić i dopasować się zajęcia jogi, czy nawet 20 minut medytacji w domu. A przebywanie w pobliżu osób chorych, zagubionych lub cierpiących może sprawić, że łatwo poczujesz, że Twój komfort jest mniej ważny. Ale na dłuższą metę odkładanie na bok własnych potrzeb nie jest zrównoważone. Czasy, w których czujesz się najbardziej ściśnięty, to chwile, w których kluczowe jest znalezienie nawet najmniejszych chwil wytchnienia.

„Jest takie wyrażenie sufi,” mówi Devi. „Nigdy nie dawaj z głębi swojej studni, ale z przepełnienia”.

Znalezienie drobnych sposobów na uzupełnienie jej studni było niezwykle pomocne dla Fitzpatricka. Od dawna praktykuje jogę, ale w najtrudniejszych momentach choroby własnej i rodziców po prostu nie miała na to czasu ani energii. Jednak pociechę znajdowała codzienne pisanie w swoim dzienniku i od czasu do czasu wymykanie się, by spędzić kilka chwil na medytacji lub modlitwie. Obecnie czasami zaprasza matkę, aby skoncentrowała się na spokojnym oddychaniu razem z nią, gdy jadą do jej ojca w domu opieki. Pewnego dnia zaśpiewała przy łóżku ojca, trzymając go za rękę. „Ma uchwyt jak imadło” - mówi. „Czułem, jak mięknie”.

Widziała innych opiekunów, dla których samoopieka nie była priorytetem, i cierpieli. W szczególności o jednej osobie mówi: „Pozwoliła swojemu życiu zniknąć. Przytyła, a jej ciśnienie krwi wzrosło. Mój tata nie chciałby tego dla mnie. Mówił:„ Twoja jakość życia ma znaczenie ”. To tak, jakby wiedzieć, kiedy przyjąć pozycję dziecka ”.

Co więcej, dbanie o siebie stwarza przestrzeń dla współczucia - mówi psychoterapeuta Stephen Cope, który jest dyrektorem badań w Instytucie Niezwykłego Życia Kripalu i autorem książki The Wisdom of Yoga. Osoba, o którą się troszczysz, potrzebuje tego współczucia - tak jak ty - ale nie można go wymusić. I raczej nie przepłynie przez ciebie, gdy czujesz się wyczerpany.

Ojciec Cope'a cierpiał na chorobę Alzheimera przez pięć lat, zanim umarł. „Istnieje nauka, że ​​współczucie pojawia się naturalnie, gdy otwarte serce zbliża się do cierpienia” - mówi Cope. Nie zawsze zdarzało się to podczas choroby jego ojca, ale ceni sobie chwile, w których to się stało. „Bywały chwile, kiedy chodziłam do domu opieki i głaskałam go po głowie i właśnie tam byłam” - mówi. „Miałbym tę falę miłości. Ale gdybym chciał, żeby to się wydarzyło, nie byłoby. Nauczyłem się delektować tymi chwilami autentycznego współczucia; przeprowadzali mnie przez wiele chwil, kiedy ich nie było”.

Esencja opieki

Te chwile mogą stać się kamieniem probierczym, przypominającym o tym, dlaczego opiekujemy się w pierwszej kolejności. Nie tak dawno jechałem słoneczną ulicą w miasteczku Kitty, aby ją zobaczyć. Jakieś ćwierć mili przede mną chuda, białowłosa kobieta pchała wózek na zakupy na przejściu dla pieszych. Przejście dla pieszych opadało w dół i kiedy się zbliżyłem, zauważyłem, że kobieta, zgięta prawie podwójnie, z trudem powstrzymuje wózek przed ucieczką.

Natychmiast usłyszałem „Och, nie, biedactwo - ktoś musi jej pomóc”. Potem podszedłem bliżej i zdałem sobie sprawę, że ta osoba to Kitty. Zatrzymałem samochód, podszedłem do niej i pomogłem jej wepchnąć wózek na chodnik. Z trudem łapała oddech, ale udało jej się powiedzieć: „Och, tak się cieszę, że cię widzę”. Zalała mnie fala uczuć: smutek z powodu tego, jak bardzo odmówiła i jak wrażliwa wydawała się na tym świecie, ulga, że ​​nie została zraniona.

Przede wszystkim jednak byłam wdzięczna - że w tamtej chwili, widząc ją z daleka, mogłam zobaczyć ją świeżą, jako osobę potrzebującą pomocy, osobę, której z przyjemnością pomogłam. Wszystkie inne uczucia, które przywiązywałem do tej sytuacji, zniknęły; to, co zostało, było sednem sprawy.

Od tego dnia sytuacja Kitty nie stała się łatwiejsza. Staje się coraz słabsza i bardziej zdezorientowana, jej pieniądze prawie się skończyły i wkrótce będzie musiała przeprowadzić się do domu opieki. W nadchodzących miesiącach i latach prawdopodobnie będzie potrzebowała ode mnie więcej pomocy, a nie mniej. Ale od tamtego dnia znajduję sposoby, by odnowić się do pracy, którą trzeba wykonać.

Kiedy pewnego ranka musiałem zajrzeć do kilku domów opieki, upewniłem się, że popołudniu zabrałem psa na plażę - pozwalając, by jego bujna energia i świeżość oceanu ponownie wypełniły moją studnię. Przyjmuję oferty od znajomych Kitty, żebym zawiózł ją na wizyty lekarskie. Przypominam sobie, że ta praca jest straszna i ciężka i że nie powinienem czuć się winny, że czasami chcę się od niej odwrócić.

Jeśli chodzi o Priscillę Fitzpatrick, wyszła z tygla ostatnich dwóch lat z nowym planem dla siebie. Mówi, że to, przez co przeszła, dodało jej odwagi, by stworzyć życie, które będzie dla niej bardziej znaczące. „Stoję wśród gruzów, chcąc zrobić coś niezwykłego” - mówi. „Jestem nierówny, pokryty bliznami i jestem w średnim wieku. Ale mam siłę i zupełnie nową perspektywę”. Postanowiła spełnić odwieczne marzenie o zostaniu nauczycielką jogi i rozpoczęła program szkolenia nauczycieli w Yoga Source w Richmond.

Spędzając co miesiąc jeden weekend, zanurzając się w asanach i filozofii jogi, odkrywa głębsze spojrzenie na swoją rolę opiekuna. Kiedy jej ojciec wciąż się wymyka, mówi, że najbardziej pragnie pogodzenia się z sytuacją. „Musisz znaleźć sposób, aby czuć się z tym tak komfortowo, jak to tylko możliwe” - mówi. „To jest jak pozycja jogi. Nie ma jednej właściwej drogi. Robisz wszystko, co w Twojej mocy - to twoja właściwa droga”.

5 sposobów praktykowania opieki:

Jeśli możesz podchodzić do opieki w tym samym duchu, w jakim wykonujesz praktykę jogi, możesz pogłębić to doświadczenie i ułatwić sobie życie. Oto kilka pomysłów nauczycieli jogi - i doświadczonych opiekunów - na temat tego, jak to zrobić.

1. Niech twoje ciało cię uczy

Możesz uzyskać emocje, takie jak uraza, aby poluzować ich uścisk, badając, jak czują się w twoim ciele, mówi Stephen Cope z Kripalu. „Zapytaj:„ Czy odczuwam to jako uczucie ucisku w klatce piersiowej? Jak gula w gardle? ”. To zaczyna burzyć ten stan umysłu ”. Obserwując emocje utrzymywane w ciele podczas jogi, łatwiej będzie Ci rozpoznać ich fizyczne oznaki pojawiające się w ciągu dnia.

2. Pracuj na krawędzi

Czasami osoba, którą się opiekujesz, potrzebuje tak bardzo, że tracisz poczucie granic i czujesz, że nie ma końca temu, co musisz robić jako opiekun. Phillip Moffitt mówi, że pomocne może być powtórzenie sobie: „Robię wszystko, co w mojej mocy - w miarę moich możliwości - opiekując się tą osobą”. Tak jak uczysz się nie przekraczać swojej przewagi w jodze, tak samo w opiece, musisz wyznaczać granice, aby się nie wyczerpać ani nie zranić.

3. Szukaj przestronności

Praktyka asan nieustannie przypomina, że ​​nawet w najtrudniejszej pozie można odpocząć w miejscu spokoju i komfortu. Czy potrafisz znaleźć to samo miejsce, wykonując trudne zadanie ukochanej osoby? Kiedy musisz zadzwonić do HMO, powiedz i poczuj, że jesteś spięty, weź trzy powolne, głębokie oddechy, zanim odbierzesz telefon. Spróbuj podejść do rozmowy z ciekawością. Tym razem sytuacja może wyglądać inaczej - a przynajmniej poczujesz się lepiej, jeśli nie będziesz poirytowany.

4. Wiedz, kiedy odpoczywać

„Zazwyczaj najtrudniejsze chwile emocjonalne wiążą się ze zmęczeniem fizycznym” - mówi Nischala Devi. Naucz się rozpoznawać, kiedy jesteś zmęczony - być może pierwszą oznaką zmęczenia jest na przykład zepsucie, a nie zmęczenie - i rób krótkie przerwy, kiedy tego potrzebujesz. Być może będziesz musiał zrezygnować z niektórych innych regularnych zajęć w szczególnie wymagających okresach jako opiekun, ale nie rezygnuj z snu ani ćwiczeń jogi. Jeśli nie masz czasu na nic innego, spędź co najmniej 15 minut każdego dnia w Viparita Karani (Pozycja Nogi do Ściany).

5. Ćwicz wdzięczność

Może się tak nie wydawać, gdy próbujesz wyprowadzić wolno poruszającego się starszego na wizytę u lekarza lub negocjujesz system telefoniczny Ubezpieczenia Społecznego, ale jako opiekun masz wiele powodów do wdzięczności. Pod koniec każdego dnia siedź spokojnie przez kilka minut. Niech obrazy twoich interakcji z ukochaną osobą przejdą przez twój umysł. Zastanów się nad rzeczami, za które jesteś wdzięczny: iskierce ducha, która wciąż pojawia się w uśmiechu danej osoby; uścisk dłoni, który pozwala ci wiedzieć, że jesteś doceniony; widzenie osoby w wygodnym otoczeniu, które pomogłeś zorganizować; własne zdrowie i umiejętność pomocy komuś, kto cię potrzebuje.

Zalecane

Najlepsze suplementy Lion's Mane
Najlepsze płyny do stóp z olejkiem z drzewa herbacianego
Taśmy oporowe z uchwytami