Zanim poznał swojego nauczyciela K. Pattabhi Joisa, Richard Freeman praktykował jogę przez 19 lat, odwiedził kilka aśramów w Indiach i nauczał jogi irańską rodzinę królewską. Niecały rok po spotkaniu z założycielem Ashtanga Yoga, Freeman został drugim uczniem z Zachodu certyfikowanym przez Joisa do nauczania Ashtanga. Dziś Freeman mieszka ze swoim synem Gabrielem i żoną Mary Taylor w Boulder w Kolorado, gdzie prowadzą The Yoga Workshop.
Jak po raz pierwszy trafiłeś na jogę? Kiedy miałem 18 lat, ponownie przeczytałem Walden Henry'ego Davida Thoreau , który mówi o Bhagavad Gicie. To doprowadziło mnie do [Ralpha Waldo] Emersona i Upaniszad. Moja rodzina była zaniepokojona faktem, że studiowałem nawet filozofię zachodnią, bo prawdopodobnie najmniej przydatna w karierze. Tak więc bez ich błogosławieństwa wyruszyłem na ścieżkę jogiczną w Chicago Zen Center. Później uczyłem się jogi Iyengara, jogi Sivanandy, bhakti jogi, tantry i różnych praktyk buddyjskich. Dopiero w 1987 roku odkryłem Ashtanga Yoga i poznałem Pattabhi Joisa.
Co sprawiło, że pomyślałeś „Tak! Ten człowiek jest moim nauczycielem”? Kiedy poszedłem na jeden z jego warsztatów w Montanie, mogłem już dobrze wykonać większość asan. Jednak sposób, w jaki połączył je wewnętrznie, był interesujący, ponieważ mogłem wejść do linii środkowej ciała i do nadi [kanałów energetycznych]. Mieliśmy silny związek; tutaj moje poprzednie studia naprawdę się opłaciły. Jego angielski nie jest zbyt dobry, więc głównie rozmawialiśmy o asanach w sanskrycie.
To nie był pierwszy raz, kiedy pracowałeś z barierą kulturową. Jakie były wyzwania związane z nauczaniem jogi w Iranie? Znajomy zaprosił mnie, żebym uczył w jego pracowni. Przez cztery lata uczyłem jogi cesarzową, książętami i innymi członkami rodziny królewskiej. Byli to głównie muzułmanie z silnym wyobrażeniem o Boskości. Musiałem bardzo uważać, aby nie używać terminów, które sugerowałyby, że próbuję ich nawrócić lub mówić o bałwochwalstwie i reinkarnacji. Pracując międzykulturowo, musiałem być szczery wobec siebie, co do tego, co właściwie wiem, jakie są teorie lub metafory oraz co jest istotną duchową nauką i praktyką.
Więc co jest niezbędne? Medytacja. Skupia umysł na każdym wzorze lub rzeczy, która się pojawi. Ta praktyka uważności jest czymś, co możesz zrobić jako Hindus, chrześcijanin, Żyd, muzułmanin lub buddysta. Lubię spokojny czas. Wychodzę na zewnątrz i kontempluję owady, nos mojego psa, króliki w okolicy lub cokolwiek się pojawi. Wszystko jest ze sobą powiązane, więc czuję do tych rzeczy naturalną sympatię. Moja żona jest szefem kuchni i większość gotowania zajmuje się, więc mycie naczyń uważam za swoją medytację. Zwracam szczególną uwagę na swój oddech i to, co robię.
Jak ojcostwo zmieniło twoją praktykę? To było pouczające. Musiałem trochę odpuścić niektóre pozy i studia; jako ojciec masz do czynienia z chwilami kryzysów, które mogą się zdarzyć w każdej chwili. Moja praktyka jest teraz bardziej wewnętrzna - być może będę miał czas po prostu usiąść i zrobić małą pranajamę. Jednak nie ma innego medium, które jest tak potężne, jak wychowywanie dziecka z kimś, aby doprowadzić cię do szaleństwa lub otworzyć serce i umysł na współczucie dla siebie i innych.