Jak joga uratowała mi życie

Wstyd mi to przyznać: żartowałem sobie z jogi. Kiedyś nawet napisałem w artykule dla ogólnokrajowego magazynu, że tylko chrupanie muesli, jazda vanami Volkswagena, szyjki makaronu w Birkenstock (użyłem określenia „szyja makaronowa”) przeszkadzały jodze, najwyraźniej dlatego, że nie mogli zhakować prawdziwy trening. Oczywiście nigdy tak naprawdę nie praktykowałem jogi; Down Dog było tylko poleceniem, które wydałem mopsowi. Jestem wdzięczny, że żyłem wystarczająco długo, by wiedzieć lepiej. A kiedy to mówię, mam to na myśli dosłownie.

Dwa lata temu zabrałem konia Harley na przejażdżkę po kanionach południowej Kalifornii w pobliżu mojej stajni. Tego dnia byłem szczególnie zestresowany i zajęty jakimś zapomnianym problemem. Miałem nadzieję, że mój ból głowy przemieni się w łomot kopyt, gdy pokonują szlak. Jest to środek, z którego korzystałem przez całe życie na setkach przejażdżek, odkąd byłem na tyle dorosły, aby siedzieć w siodle. Kiedy więc Harley wzbraniał się przed przekroczeniem małego strumienia, byłem zirytowany i niecierpliwy.

- Nie bądź maminsynkiem - powiedziałem mu, skacząc, by poprowadzić go przez wodę. - Nie mam czasu, żeby cię do tego namawiać. Harley wydawał się zadowolony, że go prowadzę, ale kiedy przeskoczyłam przez kamień, aby uniknąć zamoczenia buta, nagle wyprostował się z powrotem na zadzie.

Kiedy to piszę, przypominam sobie mój szok i zdziwienie, gdy koścista siła jego kolana uderza mnie w plecy i obrzydliwe uczucie, gdy zdaję sobie sprawę: mój ważący 2000 funtów koń pełnej krwi skacze do wody. I ląduje na mnie.

Mam wrażenie, że ktoś mnie rzuca, jakby złapany przez wiatry tornada, potem brud w ustach, a potem dziwne piękno kąta ukształtowanego przez moje ramię z lejcami wciąż w dłoni, gdy wyskakuje mi z ramienia. O dziwo, nie czuję bólu, świadoma tylko tego, jak mamut pojawia się mój koń, gdy stoi nade mną. Jego mięśnie drżą. Myślę, że jego pot kapie mi na twarz; może to jest mój własny. Kiedy jego ciało się odsuwa, widzę błysk podbitego stalą kopyta, gdy uderza w dół. Potem słyszę trzask, głośny jak wystrzał, i patrzę, jak kości mojej lewej nogi pękają jak sucha podpałka.

Tylne kopyto Harleya przeszło przez moją lewą goleń, przecinając kości, mięśnie, więzadła, tętnice i żyły. Mięśnie i ścięgna łydki na szerokość trzech palców tworzyły chrząstki zawias. Pamiętam, jak czułem się ponad sobą, obserwując sposób, w jaki tak dużo krwi może tworzyć rodzaj gliny, gdy wpływa do ziemi, opalescencję odsłoniętej kości, nogę oddzieloną i nieruchomą z boku kobiecego ciała, które rozpoznałem jako własne. .

Nie wiem, jak długo tam leżałem, zanim zawołałem o pomoc. Czas nie miał miary. Pamiętam, jak myślałem o rozmowie z przyjacielem; to było jak domowy film grający w mojej głowie. Opłakiwałem serię nieszczęść, które spotkały mnie; nie była sympatyczna. „Bóg dotyka nas piórkiem, aby zwrócić naszą uwagę” - powiedziała do mnie. „W takim razie, jeśli nie słuchamy, zaczyna rzucać cegłami”.

Moja krew zebrała się wokół mnie. Harley przyłożył nos do mojej twarzy. Pomyślałem: cegła. Wreszcie to jest cegła.

Uratował mnie Edward Albert Jr., aktor, którego twarz rozpoznałem, dezorientujący fakt, który sprawił, że pomyślałem, że być może już nie żyję i zostałem wysłany do specjalnego czyśćca w Los Angelenos. Chronił mnie przed wykrwawieniem się na śmierć, ściskając tętnicę palcami; jego córka skierowała do nas ratowników medycznych, gdy nie mogli znaleźć śladu. Edward nigdy nie puścił mojej ręki, gdy czekaliśmy, aż helikopter medi-vac zabierze mnie do ośrodka urazowego UCLA. „Twoje życie zmieni się z tego powodu” - powiedział mi - „w sposób, którego nie możesz sobie teraz wyobrazić”.

Lekarze powiedzieli mi w zasadzie to samo, ale w sposób, który miał mnie przygotować do życia po amputacji. Miałem otwarte złamanie kości piszczelowej i strzałkowej „stopnia III, klasy B”. Tylko klasa C, zmiażdżona kończyna, jest technicznie gorsza, ale dotkliwość mojego urazu wzrosła wykładniczo, ponieważ było to spowodowane kopytem: istniało wysokie ryzyko infekcji, komplikowane przez fakt, że leżałem dłużej w błocie i błocie niż godzinę, zanim helikopter dotrze do mnie. Tytanowy pręt został wciśnięty pośrodku mojej piszczeli, aby połączyć rozłączone części; nadal przebiega przez kolano i kończy się przy kostce, przykręcona na miejscu.

Lekarze mieli określone rokowania i nie miałem powodu, aby w nich wątpić - są szanowanymi ortopedami. Nawet jeśli kość się zjednoczyła, a szanse nie były duże, uszkodzenie tkanki miękkiej było rozległe. Infekcja może objąć nogę i może mnie przy okazji zabić. Utajona infekcja może wystąpić nawet po latach i ponownie zająć nogę. Dopływ krwi został poważnie naruszony. Powiedziano mi, żebym nie spodziewał się uczucia w dużej części nogi; zbyt wiele nerwów i żył zostało przeciętych. Na pewno już nigdy nie ucieknę. W rzeczywistości istniała bardzo duża szansa, że ​​moja kończyna będzie sztywnym, niefunkcjonalnym wyrostkiem, nawet jeśli nie pojawią się żadne inne komplikacje.

Jedyne jasne wieści, jakie przynieśli, dotyczyły cudownych postępów w protetyce. Mógłbym biegać z protezą - może też tańczyć. Nowa protetyka nie wyglądała źle; Mógłbym nawet jeździć z jednym, powiedzieli. Myślałem tylko: „Co o tym wiesz? Nie jeździsz i masz dwie dobre nogi”.

Pod taką perspektywą wróciłem do domu, aby zmierzyć się z długimi miesiącami leżenia w łóżku - czekania, jak powiedziałem przyjaciołom, aż odpadnie mi noga. Miałem wrażenie, że przywiązana noga to nie ja, ale przywiązanie, coś „innego niż” lub „oprócz” mnie.

Cztery miesiące po wypadku finanse wymagały ponownego podjęcia pracy, co było możliwe tylko dzięki temu, że mogłem samodzielnie pisać z łóżka. Otrzymałem zlecenie z magazynu celebrytów, aby opisać sztuki walki i jogę jako trendy fitness wśród gwiazd. Wszystko to robiłem w drodze wywiadów telefonicznych. A potem skontaktowałem się z pewnym sikhijskim joginem o imieniu Gurmukh Kaur Khalsa.

- Dlaczego tu nie zejdziesz? była pierwszą rzeczą, jaka wyszła z jej ust.

„Mam tylko kilka szybkich pytań” - powiedziałem jej.

„Och, nienawidzę rozmawiać przez telefon. Jest o wiele lepiej, jeśli mogę ci to pokazać,” odpowiedziała.

Nie wiem, dlaczego nie powiedziałem jej, że od sześciu miesięcy nie byłem dalej niż sklep spożywczy, albo że chodziłem z ortezą na nogę i kulami, albo że ból był ciągły pomimo Vicodinu, który wziąłem co sześć godzin lub że czułem się wyczerpany, mimo że spałem 14 godzin dziennie. Może byłem po prostu zbyt zmęczony, żeby się kłócić. Ubrałem się; moje ubrania wisiały na mnie jak pranie na sznurku. Zgodnie z zaleceniami jechałem 40 minut do jej domu.

Jeszcze zanim otworzyła drzwi, przez otwarte okna na dziedziniec wdarł się zapach kadzidła. Przy wejściu stał posąg Ganeshy; Uśmiechnąłem się do czegoś, co uważałem za zwariowanego małego słonia. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio się uśmiechałem, poza tym, że robiłem dla gości uśmiechniętą minę. Gurmukh otworzył drzwi i nie zawracał sobie głowy przywitaniem.

„Co ci się stało? Chodź, usiądźmy na moim łóżku. Możesz podnieść nogi i napić się herbaty,” poinstruowała, a ja poszedłem za tą bosonogą postacią ubraną na biało w dół korytarza.

Nie pamiętam dokładnie, co powiedziano w ciągu godziny, kiedy siedzieliśmy na jej łóżku. Pamiętam sposób, w jaki nie okazała mi litości, i byłem wdzięczny, ponieważ litość, którą czułem ze strony innych, sprawiła, że ​​poczułem się beznadziejny, jakby moja istota jako osoby została zredukowana. To było tak, jakby spodziewała się, że wyzdrowieję, to była tylko kwestia mojego wyboru. Powiedziała mi, że chce, żebym następnego dnia poszła na zajęcia jogi. Spojrzałem na nią, jakby była szalona.

„Osoby na wózkach inwalidzkich mogą uprawiać jogę Kundalini” - zapewniła mnie. „Nawet jeśli poświęcisz tylko trzy minuty, te trzy minuty ci pomogą. Zawsze mówimy:„ Zacznij tam, gdzie jesteś ”.

Kiedy wróciłem do samochodu, złapałem kierownicę i płakałem. Czułem się jak wędrowiec schwytany przez burzę, który właśnie znalazł schronienie i będąc już bezpiecznym, mógł przyznać, że była przerażona.

Na moich pierwszych zajęciach jogi ustawiłem się z tyłu sali, z kulami opartymi o ścianę. Ktoś pomógł mi usiąść na podłodze z wyciągniętą z przodu chorą nogą. Na początek złożyliśmy dłonie w anjali mudra (pozycja modlitewna), kciuki przycisnęliśmy do środka klatki piersiowej i zamknęliśmy oczy. Słuchałem innych, gdy Gurmukh prowadził ich w śpiewie Ong Na Mo Guru Dev Na Mo , który, jak powiedziała, oznaczał, że kłaniamy się wielkiej, nieskończonej mądrości, która znajduje się w nas. Uderzyło mnie, że od dziecka nie modliłem się razem rękami. To było miłe uczucie.

Chociaż nie mogłem sobie poradzić z większością zajęć, mogłem trochę z tego zrobić, zwłaszcza ćwiczenia oddechowe i mudry, które sprawiały, że trzymaliśmy ręce w określonych pozycjach. Wdychaliśmy słowo sat , wydychaliśmy słowo nam , które razem oznacza „Prawda jest moją tożsamością”. Na tej klasie doznałem uczucia, które nie różniło się od zakochania.

Odtąd byłem tam przynajmniej trzy dni w tygodniu, czasem cztery. Mieszkałbym tam, gdybym mógł. Rzuciłem się w ten obcy świat, postępując zgodnie ze wszystkimi udzielonymi mi radami: każdego ranka brałem zimny prysznic, zanim medytowałem przez pół godziny; Jadłem głównie organiczną, wegetariańską dietę; Widziałem sikhijskiego kręgarza i akupunkturzystę i brałem suplementy wspomagające mój układ odpornościowy. Przede wszystkim codziennie ćwiczyłem jogę, nawet jeśli było to zwykłe zgięcie kręgosłupa. Na zajęciach, kiedy inni byli w asanach, których nie mogłem zrobić, Gurmukh powiedział mi, żebym trzymał tę postawę w moim umyśle, mentalnie przechodząc przez nią.

„Gdyby twój nauczyciel jogi kazał ci jeść masło orzechowe i stanąć na głowie, zrobiłbyś to?” - zażartował mój były mąż, odzwierciedlając uczucia innych przyjaciół i rodziny, którzy nie byli do końca pewni, jak zmienić mój styl życia.

Odpowiedź brzmiała: tak, oczywiście, skorzystam z każdej jej rady, z jednego prostego powodu: czułem się lepiej. Udało mi się zgiąć kolano - które doznało urazu podczas operacji wstawienia tytanowego pręta - i właściwie siedzieć ze skrzyżowanymi nogami w Sukhasanie (pozycja łatwa). Coraz mniej potrzebowałem swoich kul, o wiele lepsza była moja równowaga. A podczas moich regularnych badań lekarskich lekarz zauważył zmianę: moja rana wyglądała zdrowo, nie było oznak infekcji, a obrzęk nogi był znacznie mniejszy niż oczekiwano. Miałem ruch w palcach, a nawet zaczynałem się obracać i zginać stopę. Ale to, co czułem w środku, było jeszcze głębsze. Powiedzieć, że czułem się spokojniejszy i bardziej optymistyczny, to jeden sposób, ale chodziło o coś więcej. To było prawie tak, jakby coś we mnie zostało zamrożone i czułem, jak się topi.

W następnym roku przeszedłem jeszcze dwie operacje: jedną, aby wyjąć śruby w pobliżu kolana, co następnie pozwoliło kości przesunąć się w kierunku złamania, potworne wydarzenie, które wydarzyło się jednym nagłym ruchem, gdy wstałem, i kolejną operację wymienić pręt tytanowy na większy, który stymulowałby wzrost. Mój lekarz ostrzegł, że pierwszy pręt jest bliski awarii, a jeśli się złamie, moje uzdrowienie znowu będzie zagrożone.

Ale nawet po operacjach nie było oznak wzrostu, mimo że robiłem wszystko, co mogłem, aby się wyleczyć. Zaplanowano operację przeszczepu kości; pobierali szpik z mojego biodra i wkładali go na przerwę. Nawet mój zwykle stoicki chirurg powiedział, że to bolesny proces.

Ta perspektywa była przygnębiająca. Kontynuowałem jogę, która doprowadziła mnie do praktyki medytacji uzdrawiającej Sat Nam Rasayan , gdzie inny praktykujący medytuje nad twoim problemem. Podczas jednej sesji Hargo Pal Kaur Khalsa, jeden z nielicznych amerykańskich ekspertów praktykujących Sat Nam Rasayan, powiedział mi, abym uwolnił intencję we wszechświecie. Kiedy leżałem w pozycji trupa, przez mój umysł pojawił się obraz stworzenia Michała Anioła, na którym Bóg i Adam rozciągają się, dotykając czubkiem palca.

Kilka tygodni później Hargo Pal i Gurmukh zabrali mnie do Guru Dev Singha, znanego w społeczności Sikhów ze swojego mistrzostwa w Sat Nam Rasayan. Niewiele pamiętam z dnia, ponieważ byłem wyciągnięty w półmroku, który nie jest całkiem snem i nie całkiem medytacją. Jeśli pomieszczenie może być gęste od energii psychicznej, to w tym pokoju było 50 osób siedzących lub leżących, cichych jak kamienie.

Na przerwie zostałem przedstawiony Guru Dev, którego spodziewałem się zapytać mnie o moją nogę. On tego nie zrobił. Chciał tylko wiedzieć o moim koniu. Powiedziałem mu, że Harley był koniem wyścigowym skazanym na rzeź, kiedy uratowała go kobieta, która mi go dała. Rzuciłem ostry komentarz o tym, jak go uratowałem, ponieważ zepsute konie wyścigowe nie mają dużej wartości.

Guru Dev mnie powstrzymał. „Nie”, powiedział, „nie uratowałeś go. On cię ocalił. On jest twoim guru. Wiesz, co to jest„ guru ”? Guru oznacza to, co wyprowadza cię z ciemności do światła. "

Moja wizyta przedoperacyjna odbyła się kilka dni przed operacją przeszczepu kości. To była tylko rutynowa kontrola; Niecały miesiąc wcześniej miałam prześwietlenia, ale mój chirurg, który jest starannym archiwistą, i tak zamówił je. Kiedy film wrócił, stał przez kilka minut, patrząc na zdjęcia na podświetlonym ekranie.

"Dobrze?" W końcu powiedziałem. „Chcesz się czymś podzielić z klasą?”

- Huh - powiedział, wciąż patrząc na film. "Huh."

Wstałem i stanąłem obok niego. Wskazał na moją kość. Tam, w szczelinie, która pozostawała pusta przez cały ten czas, był niewyraźny obraz czegoś. Z każdego końca kości wyłaniał się mętny biały kształt, który sięgał szczytu do punktów, które dotykały końcówki. Michał Anioł. Wydałem z siebie huk i podskoczyłbym w górę iw dół, gdybym mógł.

- Całkiem dobrze - zgodził się mój chirurg ze swoją zwykłą rezerwą. Operacja została odwołana i wróciłem do domu z bardzo dokładnymi instrukcjami mojego lekarza: „Cokolwiek robisz, rób to dalej”.

Czasami jestem pytany, czy myślę, że joga mnie wyleczyła. Tak, ale nie w oczywistym sensie oddania mi nogi. Miałem też po swojej stronie to, co najlepsze w zachodniej medycynie. Ale chociaż medycyna zachodnia umożliwiła ponowne połączenie części ciała, mózg i duch nie mogą tak łatwo ponownie zintegrować tego, co zostało rozdzielone. Yogi Bhajan, człowiek, któremu przypisuje się sprowadzenie Jogi Kundalini na Zachód, mówi, że joga jest wewnętrzną nauką o Jaźni. To jest nauka, która zaproponowała mi postawę życiową i stworzyła całą osobę.

Ponad dwa lata po moim wypadku kość jest teraz solidna. Chodzę lekko utykając, co zwykle pogarsza się, gdy jestem zmęczony. Rzeczywiście nie mogę biegać, ale potrafię tańczyć i jeździć konno przez pięć dni w tygodniu. I chociaż nadal nie mogę osiągnąć niektórych asan, połowa klasy też nie. Każdego dnia każdy z nas musi po prostu zacząć tam, gdzie jest.

Zalecane

Pięć elementów Majów i twoja praktyka jogi
Pokonaj alergie naturalnymi lekami
Uzdrawianie złamanego serca: praktyka jogi, aby przejść przez żal