Świadoma społeczność: życie w aśramie

Trzy lata temu kobieta znana obecnie jako Swami Ma Kripananda złożyła śluby zakonne i przeniosła się do Shoshoni Yoga Retreat, aśramu położonego w Górach Skalistych nad Boulder w Kolorado. Od college'u codziennie praktykowała medytację i zawsze czuła, że ​​ciągnie ją do życia jogicznego. Ale przez wiele lat żyła tak, jak większość z nas: chodząc do pracy, wychowując dziecko i wyciskając swoją praktykę na godziny przed i po bardziej doczesnych aspektach swoich dni.

„Zawsze szukałam celu w moim życiu” - mówi. „Dano mi tak dużo - w naszej kulturze jest tak wiele obfitości. Ciągle pytałem, co mogę zrobić, aby dać z siebie wszystko?” Zmieniając porządek swojego życia, aby w centrum uwagi umieścić praktykę duchową, zdała sobie sprawę, że pomaganie innym w robieniu tego samego - poświęceniu się ich praktyce w sposób, który jest dla nich odpowiedni - byłoby najlepszym darem, jaki mogłaby ofiarować. „To jest to, czego pragnę bardziej niż czegokolwiek” - mówi - „więc jestem gotowa poświęcić wszystko, co mogę zrobić na świecie”.

Po spakowaniu córki do college'u i polubownym rozstaniu z mężem, Kripananda przywdział pomarańczowe szaty swamiego i dołączył do dwudziestu innych mieszkańców górskiego aszramu. Jej dzień zaczyna się teraz o 5:30 od 90 minut śpiewów i medytacji, po których następuje śniadanie, a następnie sewa (bezinteresowna służba) sześć dni w tygodniu.

„Nie rozwijamy się duchowo tylko poprzez medytację lub hatha jogę”, mówi, „ale używając naszego mentalnego i fizycznego ja”. Oznacza to gotowanie, rąbanie drewna i utrzymywanie majątku przeznaczonego dla uczniów jogi, które są głównym źródłem dochodów aśramu. Każdego wieczoru o szóstej zbiera się z innymi mieszkańcami na godzinę kirtanu (intonowania oddania) i medytacji, po której następuje kolacja.

Zimy są mroźne i długie, miejsce odosobnione, warunki rustykalne - Kripananda przyznaje, że nie jest to najłatwiejsze życie. Ale dzięki utrzymywaniu Shoshoni Yoga Retreat przez cały rok, ona i jej inne aszramity mogą zmienić życie setek praktykujących, którzy przyjeżdżają na weekendy lub dłuższe odosobnienia. „Naprawdę tworzymy raj dla ludzi, którzy przychodzą i zanurzają się w jodze tak długo, jak chcą. Ludzie desperacko tego pragną - tej cichej, tej głębokiej wibracji, która może wpływać na nich do końca życia”.

Oczywiście nadal czuje potrzebę dbania o rzeczy na świecie, w tym o swoją 20-letnią córkę. Ale nie żałuje swojej decyzji wyjścia z głównego nurtu życia i wejścia do duchowej wspólnoty. „Życie tutaj jest ciągłym przypomnieniem, jaki jest naprawdę cel naszego życia. Dla mnie jest to świadomy rozwój. Mieszkając w aszramie, mogę rosnąć szybciej. To droga, która jest bardziej bezpośrednia”.

Wspieranie wzrostu duchowego 

Decyzja Swamiego Kripanandy o opuszczeniu świata, do którego większość z nas jest przyzwyczajona do życia poświęconego śpiewom, medytacji i sewie, może wydawać się radykalnym wyborem. Ale nie jest to tak rzadkie, jak mogłoby się wydawać. W Stanach Zjednoczonych istnieje ponad 600 społeczności intencjonalnych. Około połowa z nich koncentruje się wokół wartości duchowych, zgodnie z katalogiem opublikowanym przez Fellowship for Intentional Community, organizację sieciującą społeczności w USA i Kanadzie. Takie społeczności są niezwykle zróżnicowane - niektóre działają jak gmina Twin Oaks w Wirginii, której mieszkańcy nie wykorzystują pieniędzy i odrzucają pułapki świata napędzanego przez konsumentów. Inni, jak grupa zamożnych transcendentalnych medytujących, którzy zebrali się w Fairfield w stanie Iowa, zachęcają przedsiębiorców XXI wieku do poszukiwania „tego, co najlepsze z obu światów:sukces wewnątrz i na zewnątrz ”- mówi Steven Yellin, rzecznik Maharishi University of Management miasta.

Niezależnie od stylu, większość świadomych społeczności skupia się wokół nadrzędnej idei: sprzyjania duchowemu rozwojowi, jak najlżejszego życia na ziemi lub kultywowania kultury dzielenia się: dzielenia się zasobami, odpowiedzialnością i władzą. Sanktuarium i siła celu określonej społeczności mogą wydawać się doskonałą odpowiedzią dla kogoś, kto chce radykalnie pogłębić zaangażowanie w duchową ścieżkę lub ideał społeczny. Jednak to, czy kiedykolwiek rozważasz taki krok, zależy prawdopodobnie w takim samym stopniu od twoich okoliczności, jak od twoich pragnień. I chociaż większość ludzi może nigdy nie przeprowadzać się do aśramu lub przyłączać się do komuny, niektóre społeczności, takie jak coraz bardziej popularne budowle typu „cohousing”, ułatwiają podjęcie decyzji, łącząc postępowe wartości społeczne z atrakcyjnością architektoniczną.

Społeczność rolników ekologicznych

Dziewięć lat temu Rachael Shapiro, psychoterapeutka, przeprowadziła się wraz z mężem i dziećmi z Berkeley w Kalifornii do 160-osobowej EcoVillage w Ithaca, wspólnoty cohousingowej na północy stanu Nowy Jork, której celem jest modelowanie możliwości zrównoważonego rozwoju ekologicznego i społecznego. „Chcieliśmy mieć miejsce, w którym znamy naszych sąsiadów i gdzie nasze dzieci będą bezpieczne” - mówi Shapiro. Zrozumieli: podróż z domu do samochodu może zająć godzinę, podczas gdy Shapiro wita wszystkich swoich sąsiadów, którzy mieszkają razem na dwóch ciasno skupionych osiedlach. Jej dzieci, teraz w wieku 12 i 9 lat, czasami narzekają, że przy tak dużej liczbie dorosłych, którzy nad nimi czuwają, nie mają szans się wygłupiać.

Jednak 47-letnia Shapiro i jej rodzina są zadowoleni z decyzji o życiu w świadomej społeczności. Dzielą się kilkoma posiłkami w tygodniu ze znajomymi w Domu Wspólnym, w którym Shapiro prowadzi również swoją terapię. I pracują od dwóch do czterech godzin tygodniowo na utrzymanie. W zamian uzyskują wbudowaną społeczność, co oznacza, że ​​30 dorosłych pojawia się na pokazie talentów dla dzieci z sąsiedztwa, zawsze jest ktoś, kto może pomóc lub ucho w czasach kryzysu i zawsze przypomina się im o ich ideałach środowiskowych i zachęca aby im sprostać.

„Każdy chce bogatego życia rodzinnego i więcej wolnego czasu” - mówi. „Dążymy również do tego, ale z zachowaniem równowagi ekologicznej. Przyglądamy się temu, co dzieje się na świecie z zasobami energii, zanieczyszczeniem i tym wszystkim - i próbujemy wprowadzić zmiany”.

Zobacz także  Zabawny przewodnik po jodze rodzinnej

Jej rodzina odpowiedziała bezpośrednio na to wyzwanie, sprowadzając się do jednego samochodu. „Pewna rodzina w naszej społeczności postanowiła nie mieć samochodu” - mówi, dodając, że negocjują poranne przejazdy autobusem z wózkami. „To nie jest coś, na co jestem teraz gotowy, ale wciąż jest niesamowicie inspirująca”. I właśnie tego rodzaju inspiracja jest tym, o co chodzi w życiu w miejscu takim jak EcoVillage - dla tych, którzy tam mieszkają, i dla reszty z nas.

Odwracając trend zagospodarowania każdego dostępnego kawałka ziemi, społeczność zarezerwowała większość swoich 175 akrów na rolnictwo ekologiczne i dzikie tereny i zbudowała domy na zaledwie siedmiu akrach. Obecnie trwa tworzenie piwnicy korzeniowej, aby owoce i warzywa uprawiane na roli mogły być przechowywane przez całą zimę. Niektórzy członkowie dokładają wszelkich starań, aby kupować wszystko luzem z własnych pojemników, aby wyeliminować niepotrzebne opakowania.

„To nie tak, że mamy wszystkie odpowiedzi” - mówi Shapiro - „ale staramy się pokazać, że możesz dokonać zmiany, gdy połączysz swoje intencje, by żyć bardziej ekologicznie i uważniej”.

Om Sweet Om

Jim Belilove to kolejny zwolennik zmiany świata, jednej dzielnicy na raz. W 1973 roku Belilove, wówczas 23-letni, wyruszył z Santa Barbara w Kalifornii do południowo-wschodniego Iowa, aby zbadać niezwykłą nieruchomość: milion stóp kwadratowych sal lekcyjnych, akademików i okazałych budynków administracyjnych (pozostałości po nieudanej uczelni sztuk wyzwolonych) . Belilove był częścią zespołu młodych praktykujących medytację transcendentalną lub TM, technikę medytacji „bezwysiłkowej” stworzoną przez Maharishi Mahesh Yogi, i został oskarżony o znalezienie natychmiastowej szkoły, latarni morskiej i punktu orientacyjnego dla ruchu.

Belilove szybko ustalił, że Fairfield w stanie Iowa, zamieszkałe przez 9500 mieszkańców, jest idealne. „Gdybyśmy zrobili to w Los Angeles lub Berkeley, zniknęliby wśród wszystkich innych scen. Nie byłoby kontrastu”. Ludzie z TM kupili kampus i otworzyli Maharishi University of Management, czteroletnią instytucję akademicką, która oferuje stopnie licencjackie i magisterskie (w tym te w zakresie zrównoważonego życia i nauk wedyjskich) wraz z praktyką TM.

Ale pojawienie się 750-studenckiego uniwersytetu było tylko pierwszym krokiem do szerszej duchowej przemiany na tym skrawku prerii. Miasto ma teraz siostrzane miasto, Maharishi Vedic City, które szczyci się prywatną szkołą TM (od przedszkola do klasy 12), zarządzeniem miejskim, które wymaga, aby owoce i warzywa były ekologiczne, oraz eleganckimi, pałacowymi domami zbudowanymi zgodnie z zasadami architektury wedyjskiej. (Każdy ma wejście skierowane na wschód, złotą ozdobę dachu zwaną kałaszem i centralny cichy obszar zwany brahmasthanem ).

Wizyta w Fairfield to zrozumienie, że społeczności intencjonalne nie muszą wyglądać inaczej niż „normalne” amerykańskie miasta. Prawie jedna trzecia mieszkańców Fairfield to praktykujący TM - mówi Yellin, rzecznik Maharishi University. Jedyną wskazówką jest to, że każdego popołudnia można ich zobaczyć, jak udają się do dwóch przestronnych kopuł ze złotymi dachami na obrzeżach miasta na praktykę medytacyjną. Poza tym Fairfield wydaje się prototypowym, choć dość uprzywilejowanym, amerykańskim miasteczkiem.

To nie jest kraina całkowitego oderwania się od materialnego świata. Podczas oprowadzania Yellin wskazuje na wszystkie Audi i Lexusy na parkingu; przedsiębiorcy w hrabstwie Jefferson - siedzibie Fairfield i Maharishi Vedic City - otrzymują 40 procent całego kapitału podwyższonego ryzyka zainwestowanego w stanie. Przyjazny i przystojny burmistrz Fairfield, Ed Malloy, omawia swoją codzienną pracę jako pośrednika w handlu paliwami z taką samą łatwością, jak swoje doświadczenia w „lataniu jogicznym” (lewitacja). Wieczorem na rynku gra tradycyjna orkiestra dęta. Targ i kawiarnia Golden Dome Organic Market przypominają najlepsze z Berkeley w Kalifornii, wraz z doskonałymi latte. „Większość z nas pochodziła ze środowisk metropolitalnych” - mówi Ginger Belilove, żona Jima - „i chcemy tego, co byśmy mieli w tych środowiskach”.

Więc dlaczego przyszedłeś? Po co wykorzenić się i przenieść do Fairfield, miasta, które nie tak dawno było miejscem, z którego zaczynałeś, ale zdecydowanie nie było tam, gdzie skończyłeś? Oczywiście, życie zorientowane na codzienną medytację jest wielką atrakcją - ogromne znaczenie ma wsparcie społeczności w postaci rzeczywistego zaangażowania w czas i miejsce codziennej medytacji. „Jeśli nie medytuję”, mówi mieszkaniec Ellen Muehlman, „nie łączę się z moimi wewnętrznymi zasobami”. Inni mieszkańcy pławią się w braku stresu w Fairfield, spokoju, który „upiększa ludzi i wnosi do nich głębszą inteligencję” - mówi jeden. Ale to tylko część tego.

Dla praktyków TM Fairfield jest wystarczająco mały, aby osiągnąć punkt krytyczny dobrego samopoczucia. Yellin wskazuje na badania, które „pokazują, że kiedy ludzie zbierają się razem i medytują, dokonują pozytywnych zmian: zmniejszona przestępczość, wizyty w szpitalu, wypadki i samobójstwa”. Yellin mówi, że jeśli wystarczająca liczba ludzi w środowisku medytuje, dokonuje wymiernej zmiany w jakości życia, a ta pozytywna zmiana może promieniować tylko dalej na świat. „Ludzie przyjeżdżają tu dla społeczności, dla swoich dzieci, ale także przyjeżdżają tutaj, aby coś zmienić. Mają to w swoich sercach”.

Zobacz także  3 kroki do zbudowania potężnej społeczności jogi

Osiąganie konsensusu dzięki silnej komunikacji

Dokonywanie pozytywnych zmian jest tym, o co chodzi w większości świadomych społeczności, a mimo to mnóstwo czasu poświęca się temu, co można by uznać za bardziej negatywny aspekt życia: nieporozumienie. Jednym z największych wyzwań związanych z życiem w społeczności jest dzielenie się procesem decyzyjnym, zwłaszcza gdy te decyzje mają bezpośredni wpływ na Twoje życie.

Laird Schaub, sekretarz wykonawczy Fellowship for Intention Community i konsultant społeczności borykających się z dynamiką grupy - w tym z przerwami w komunikacji - wspomina czas, kiedy rozważał zablokowanie decyzji: kiedy społeczność, w której mieszkał przez 31 lat, rozważała przejście z drewna opałowego na gaz propan. „Cięcie drewna na opał to piekielnie dużo pracy” - mówi Schaub. „Ale pomyślałem:„ Propan? Przechodzimy do nieodnawialnego zasobu. Idziemy do tyłu. ”„ Sześciu innych członków Sandhill Farm w północno-wschodnim Missouri dało mu przestrzeń do omówienia jego udręki. W końcu ustąpił. „Zadbaliśmy, aby nie jechać zbyt szybko” - mówi. A potem nowy społeczność otworzyła drogę, która oferowała usługi kilku energicznych drwali, więc Schaub mówi: „nadal nie mamy”t przeszedłem na propan. "

Osiągnięcie konsensusu, aby wszystkie decyzje były podejmowane jednomyślnie, jest podstawą większości świeckich wspólnot. „Kiedy istnieje zobowiązanie do podejmowania decyzji w drodze konsensusu, naprawdę możesz zająć się konfliktem i komunikacją” - mówi Shapiro z EcoVillage w Ithaca. „Są to obszary, z którymi większość ludzi boryka się wyzwaniami - i nie chodzi o to, że nie. Ale jesteśmy zobowiązani do prawdziwego zbadania naszych problemów i ich rozwiązania. Modelujemy to dla siebie nawzajem i modelujemy to dla naszych dzieci - dorośli są gotowi rozwiązywać problemy, nawet jeśli nie zawsze im idzie ”.

Zaangażowanie w konsensus oznacza dużo rozmów. „W kółko to, co najbardziej uderza ludzi, to nasz proces grupowy”, mówi Lois Arkin, założycielka Los Angeles Eco-Village, domu 38 „świadomych sąsiadów” w dwóch budynkach mieszkalnych w dwóch blokach miejskich w pobliżu centrum LA Członkowie LA. utrzymują się z regularnych prac, a komitet ogrodniczy pracuje w małych ogrodach organicznych i sadzie. Organizują również cotygodniowe potlucks. Połowa zrezygnowała ze swoich samochodów - nie była to błaha decyzja w Los Angeles. I poświęcają dużo czasu na wspólne rozwiązywanie problemów.

„Jako Amerykanie nauczyliśmy się być mili i odwracać się plecami do konfliktów” - mówi Arkin. „Ale kiedy jesteś w społeczności, to wpływa na jakość życia. Nie możesz po prostu przestać z kimś rozmawiać”. W Eko-Wiosce Arkin podkreśla „przyjazną” odpowiedzialność i zasadę, że sprawienie, by społeczność dobrze funkcjonowała, jest ciągłym przedsięwzięciem.

Schaub mówi, że najtrudniejszym aspektem sprawienia, by życie działało w świadomej społeczności, jest rozwiązywanie konfliktów między ludźmi o silnej woli, aby w pierwszej kolejności przenieść się do takiej społeczności. „Jeśli masz grupę, która jest ciasna społecznie, możesz przenosić góry” - mówi. „Ale jeśli tego nie zrobisz - a im więcej masz ludzi, tym więcej dychotomii masz do czynienia - mówię im:„ Nie mów mi, jak sobie radzisz. Opowiedz mi, jak radzisz sobie z różnicami ”.

Kiedy Schaub mówi o swojej pracy z grupami, trudno nie usłyszeć, jak mają zastosowanie jego przesłania do relacji w ogóle, z dala od granic intencjonalnych społeczności. „Nalegam na ruch - nie oraj dwa razy tego samego gruntu - i nalegam na dogłębną dyskusję” - mówi. „Nie zamierzamy przekonywać ludzi do rezygnacji z domu i wprowadzenia się do społeczności, aby mogli prowadzić niekończące się rozmowy o tym, jak zmywać naczynia”.

Mówi, że zmiana dynamiki wymaga regeneracji. „Wychodzimy z konkurencyjnego kontekstu kulturowego, a to wiele wyjaśnia, zwłaszcza dla mężczyzn. Ludzie muszą rozwijać umiejętności miękkie, takie jak samoświadomość, samoanaliza i umiejętność po prostu trzymania się problemu i nie dawania w górę."

Jak rozwiązywać konflikty w społeczności

To, mówi Valerie Renwick-Porter, nauczycielka jogi, która od 14 lat mieszka na 100-osobowej farmie Twin Oaks w Wirginii, jest najtrudniejszą częścią życia we wspólnocie. „Aby być dla siebie łagodniejszym” - mówi - i „współpracować przy rozwiązywaniu konfliktów w sposób pokojowy - jako osoba pełna energii, napędzana, to były lekcje przez lata. W końcu zaczynam zdobyć!"

Joga wskazuje drogę. Testowanie swoich fizycznych ograniczeń pomaga Renwick-Porter wyjść poza „własną rzeczywistość” w czasie konfliktu. „Jest to bardzo pomocne dla ludzi, zwłaszcza mieszkających w tak bliskiej odległości jak my, aby móc oddychać przez napięcie i odczuwać, jak to się rozluźnia, tak jak w pozycjach jogi” - mówi. "Zmiękczasz i przechodzisz przez to."

Zobacz także Medytacja z przewodnikiem w radzeniu sobie z konfliktami

Renwick-Porter dołączyła do spółdzielni, gdy miała 20 lat. W Twin Oaks znalazła wszystkie „rzeczy w życiu, które uważałam za ważne: sprawiedliwość społeczną, zdrowy sposób odnoszenia się do siebie nawzajem, rozwój osobisty, feminizm, życie ekologiczne” - mówi.

Opierając się na zasadach niestosowania przemocy, współpracy i dzielenia się, Twin Oaks działa jak prawdziwa gmina: decyzje są podejmowane demokratycznie, praca na farmie jest wykonywana wspólnie, posiłki są wspólne, a wioska zapewnia wszystkie podstawowe rzeczy - żywność, schronienie, opiekę zdrowotną —W zamian za 43-godzinny tydzień pracy. Chociaż w Twin Oaks pieniądze nie są potrzebne, członkowie farmy zarabiają „dodatek” w wysokości 2 dolarów dziennie (na popcorn, lody i filmy), wykonując jedną z 200 prac społeczności, takich jak pszczelarstwo, robienie tofu, tkanie hamaków lub nauczanie zajęcia z „jak projektować rewolucje” dla alternatywnych szkół średnich. Praca nie jest przydzielona; wolontariusze. (Najwyraźniej jedyną pracą, z którą grupa ma problemy, jest zmywanie naczyń). Podobnie jak w akademikach, każda z ośmiu rezydencji Twin Oak utrzymuje swój własny poziom czystości, począwszy od "schludny i schludny, „po„ funky i zamieszkały ”- mówi Renwick-Porter. Jeśli ośmiu osobom, które dzielą budynek, nie przeszkadza spleśniała łazienka, może nie być sprzątana przez jakiś czas.„ Jest system sprzątania, ale luźny system. Właśnie tacy jesteśmy ”.

Aby się poruszać, firma Renwick-Porter może odebrać dowolny rower znajdujący się na terenie obiektu i jeździć nim. (Zasada jest prosta: nie możesz zjeżdżać z górki, jeśli nie przywieziesz roweru pod górę). A kiedy jej dżinsy się zużyją, może „kupić” nowe w „Commie Clothes”, sklepie z artykułami używanymi, wszystko jest, nic dziwnego, za darmo.

„Szukałem sytuacji życiowej, która odżywiłaby moją duszę, a także przemówiła do tej części mnie, która chciała wcielić moje wartości w życie” - mówi Renwick-Porter, która ma teraz 38 lat. Po drodze nauczyła się uczyć joga, pieczenie chleba dla stu osób, obsługa piły łańcuchowej, prowadzenie konferencji, tkanie hamaków, prowadzenie księgowości i nie tylko. I zauważa, że ​​chociaż jej przyjaciele często myślą, że jest „odważna” wobec dokonanego wyboru, nigdy nie uważała tego za trudną decyzję. „Przychodząc do Twin Oaks czułem się, jakbym wślizgnął się w skórę, którą zawsze miałem dzielić”.

Doświadczenie stworzone do odpuszczania

Według książki Diany Leafe Christian, Tworząc razem życie: praktyczne narzędzia do rozwoju ekowiosek i społeczności intencjonalnych, tylko 10 procent wszystkich świadomych społeczności przeżywa. Zamiary, jak wszystko inne, ulegają zmianie. Otrzymują odpowiedzi, partnerstwa słabną, potrzeby pojawiają się i zanikają. W Twin Oaks, prawdopodobnie jednej z najsilniejszych i najstarszych świadomych społeczności w Stanach Zjednoczonych, ktoś wyjeżdża co kilka miesięcy.

„Zmusza do oderwania się i refleksji nad nietrwałością” - mówi Renwick-Porter. Społeczności intencjonalne same stale się rozwijają lub kurczą. Uczestnictwo w jednym jest, jak wszystko inne w życiu, prowizoryczne. „To doświadczenie” - mówi Renwick-Porter - „zostało zaprojektowane na zamówienie, aby pomóc Ci ćwiczyć odpuszczanie”.

Ale odejście może oznaczać nowy początek, który ożywia zaangażowanie w ideały, które doprowadziły ludzi do życia we wspólnocie. Po tym, jak jedna z mieszkanek społeczności przeniosła się do Eugene w stanie Oregon, założyła spółdzielnię samochodową, która obracała trzy pojazdy wśród tuzina osób. „To był jej sposób, by jasno przyjąć wartości, których się tutaj nauczyła, i przeszczepić je” - mówi Renwick-Porter. A takie czyny są dla nas wszystkich, niezależnie od sytuacji życiowej, sposobem na dzielenie się naszymi ideałami z otaczającym nas światem.

Zobacz także  Idź własną drogą

Austin Bunn jest pisarzem mieszkającym w Iowa City w stanie Iowa.

Zalecane

Jak używać Mula Bandha w pozach jogi
Sekwencja jogi prenatalnej, aby mniej się martwić i bardziej ufać
Te pozycje jogi pomogą Ci przetrwać lata nastoletnie